Gnoza, gnoza... zgroza!
Platon podobno zamierzał napisać swoistą trylogię filozoficzną. Był już u kresu swego życia, napisał wiele dialogów i listów, wygłosił wiele mów i odbył masę dysput, wykształcił wielu filozofów, z Arystotelesem na czele. U końca życia wziął skrybę i zaczął mu dyktować „Timajosa”.
To jakby dalsza część „Państwa”, dyskusja przebiegająca na drugi dzień. Udział biorą: Sokrates, Timajos z Lokroj, Kritias i Hermokrates. W zasadzie nic nie mówią, ledwie na początku ustalając zasady przemawiania. Potem zaczyna mówić tytułowy Timajos.
To właśnie stąd wzięła się pierwsza wzmianka o Atlantydzie. Mówi o niej Timajos, powołując się na swego prapradziada Solona (który nb. był krewnym również i Platona). Ów miał ponoć w Egipcie od tamtejszych kapłanów dowiedzieć się, że Ateny są znacznie starsze, niż wszystkim się wydawało – miały mieć wtedy już ponad 9000 lat, zaś powodem chluby tego miasta miało być błyskotliwe odparcie ataku Atlantydów zmierzających do opanowania całego basenu Morza Śródziemnego.
Tyle o Atlantydach. Dalej to już rewia gnozy. Dowiadujemy się, że materia jest zbudowana z takich małych trójkącików ognia, ziemi, wody i powietrza (mnie kojarzyło się tylko z pysznymi trójkącikami! – głodnemu na myśli…), dowiadujemy się w jaki sposób powstali bogowie, ludzie i zwierzęta, jak powstała dusza jako taka, jak odczuwamy, jak widzimy - i powoli zaczynamy czuć się jak w teatrze, w jakimś kabarecie, gdzie aktor z tragiczną maską na twarzy śpiewa swoją tragedię, a my nie możemy powstrzymać się od śmiechu. Bardzo cenię Platona, uznaję jego zasługi dla rozwoju myśli ludzkiej (nikt mu tego nie odbierze), ale „Timajosa” mógł sobie darować.
„Kritias” to opis Atlantydy – stosunków międzyplemiennych i podziału terytorialnego zaginionej wyspy. Urywa się dosłownie na samym początku, w połowie zdania. Przypuszczalnie Platon chciał w tym dialogu przedstawić zepsutym, jego zdaniem, Ateńczykom jako wzór do naśladowania pradawnych mieszkańców rodzinnego miasta. Nie ukończył dzieła, gdyż prawdopodobnie uznał, że poprzedni dialog, „Prawa”, w sposób wyczerpujący przedstawia jego poglądy. Pewności jednak nie mamy. Nie wiadomo też, czy powstał kiedykolwiek dialog „Hermokrates” – pytania mnożą się tu w postępie geometrycznym i jak to zwykle w historiografii bywa – nie znajdują odpowiedzi. Jeśli jednak cała trylogia Platona miała zawierać takie rewelacje jak w „Timajosie”, to może dobrze się stało, że nigdy nie została ukończona? Szkoda tylko, że inni gnostycy, których niemało przecież pojawiło się w historii świata, a przynajmniej kultury europejskiej, nie poszli za przykładem Arystonidy i nie wrzucili swoich pism do pieca…
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.