Dodany: 20.03.2005 13:43|Autor: Mazikk87

Tłumaczenie Władcy Pierścieni...


Otóż problem się przedstawia następująco... Powiedzcie mi które tłumaczenie trylogii polecacie bo orientuje sie ze pare sie przewija przez rynek ksiazek fantastycznych.Moj typ to Maria Skibniewska i zamierzam kupic trylogie wlasnie z tym przekładem.Moze polecicie jeszcze z jakiego wydawnictwa?
Wyświetleń: 151037
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 109
Użytkownik: Raptusiewicz 20.03.2005 14:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Otóż problem się przedsta... | Mazikk87
Trzymaj się Skibniewskiej:)
Użytkownik: Villemoo 10.01.2014 19:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Trzymaj się Skibniewskiej... | Raptusiewicz
Zdecydowanie Maria Skibniewska . Jeżeli nie razi kogoś zastąpienie Obieżyświata "Włóczykijem" bądź przemiana nazwiska Baggins, to wtedy tłumacz nie ma znaczenia.
Użytkownik: firedrake 20.03.2005 15:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Otóż problem się przedsta... | Mazikk87
Tylko Skibniewska :)
Użytkownik: Raptusiewicz 21.03.2005 14:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Otóż problem się przedsta... | Mazikk87
Odsyłam cię jeszcze (za póżno?:) do stron:
http://www.wladca.mocny.com/tlumaczenia.php
http://prorok.pl/tolkien/?id=384
http://darmoland.com.pl/miscoo/articles.php?id=32
http://www.wladca.digimer.pl/modules.php?name=Cont​ent&pa=showpage&pid=33
http://members.lycos.co.uk/falvick/tlumaczenia.htm​l

Są u nas 3 tłumaczenia:
- Maria Skibniewskia
- Jerzy Łoziński
- Maria i Cezary Frącowie (najnowsze).

Z tej ostatniej strony pozwolę sobie przytoczyć fr.:

Przekład: Maria Skibniewska

"Kiedy pan Bilbo Baggins z Bag End oznajmił, że wkrótce zamierza dla uczczenia sto jedenastej rocznicy swoich urodzin wyprawić szczególnie wspaniałe przyjęcie - w całym Hobbitonie poszły w ruch języki i zapanowało wielkie podniecenie.Bilbo był wielkim bogaczem i wielkim dziwakiem, stanowił w Shire przedmiot powszechnego zainteresowania od sześćdziesięciu lat, to jest od czasu swego zagadkowego zniknięcia i niespodziewanego powrotu. O bogactwach, które przywiózł z podróży, opowiadano w okolicy legendy i ogół wierzył - wbrew słowom miejscowych starców- że po Pagórkiem w Bag End ciągną się podziemia, wypełnione skarbami."

Przekład: Jerzy Łoziński

"Kiedy Bilbo Bagosz z Bagoszna oznajmił, że wkrótce wyda wspaniałą ucztę dla uświetnienia swoich sto jedenastych urodzin, w Hobbitowie zapanował wielki gwar i podniecenie. Bilbo, osoba bardzo bogata i wybitna, cieszył się we Włości niesłabnącą sławą od sześćdziesięciu lat, kiedy to znienacka zniknął, a potem równie nieoczekiwanie się pojawił. Bogactwa, jakie przywiózł, obrosły legendą i panowała powszechna opinia, że bez względu na to, co mówiłby sam Bilbo, wzgórze w Bagosznie podziurawione jest tunelami pełnymi skarbów."

Przekład: Maria i Cezary Frąc

"Kiedy pan Bilbo Baggins z Bag End ogłosił, że wkrótce uczci swe sto jedenaste urodziny szczególnie wystawnym przyjęciem, w całym Hobbitonie zawrzało od plotek i zapanowało powszechne podekscytowanie. Bilbo był osobą nad wyraz bogata, nad wyraz niezwykłą i od sześćdziesięciu lat, czyli od czasu zdumiewającego zniknięcia i jeszcze bardziej niespodziewanego powrotu, wzbudzał głębokie zainteresowanie całego Shire. O bogactwach, które przywiózł ze swoich wojaży, opowiadano legendy i wbrew temu, co mówili starsi mieszkańcy, większość obywateli żywiła przekonanie, że Wzgórze w Bag End pocięte jest tunelami pełnymi nieprzebranych skarbów."
:)
Użytkownik: aleutka 14.08.2005 12:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Odsyłam cię jeszcze (za p... | Raptusiewicz
Z tych przykładów najbardziej przemawia do mnie wersja Frąców, zresztą jest chyba w tej chwili najlepsza. Skibniewska to kamień milowy i wzór. A Łoziński... bez komentarza...
Użytkownik: najduch 21.03.2005 20:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Otóż problem się przedsta... | Mazikk87
Cztałem Łozi ńskiego i Skibiniewską. Tłumaczenia Frąców nie widziałem więc nie mogę sie wypowiadać. Co zaś do tych dwóch wczesniejszych moge śmiało powiedzieć, że wygrywa Skibiniewska. Łoziński za bardzo spolszczył tę książkę i to wcale nie wyszło dobrze.

P.S. A w ogóle to polecam oryginał ;)
Użytkownik: Mazikk87 21.03.2005 21:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Cztałem Łozi ńskiego i Sk... | najduch
Zgadzam się z przedmowca, widac ze tlumacz chcial
wtłpczyc na sile Shire na polskie ziemie, ciekawe gdzie by umiejscowil takie sielankowe niemal arkadyjskie obszary - na Krakowskim Przedmiesciu czy Na Wiejskiej? :P A co do oryginału to mam pewne uprzedzenia z powodu zbyt małych uzdolnien lingwistycznych w porownaniu do ojczystego jezyka autora trylogii :P Pozostaje Skibniewska - a jednak: "dobre bo polskie"
Użytkownik: najduch 23.03.2005 21:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się z przedmowca,... | Mazikk87
Oryginał ma jedną zasadnicza przewagę - czytamy dokładnie to co napisał pisarz :D Jak to mówił Baranowski - każde tłumaczenie jest swoistą interpretacją.
Użytkownik: Morgana Wredzma 23.03.2005 12:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Otóż problem się przedsta... | Mazikk87
Polecam przekład Skobniewskiej i edycję wydawnictwa Muza.
Użytkownik: Raptusiewicz 23.03.2005 21:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Otóż problem się przedsta... | Mazikk87
Właściwie to czytałam tylko Skibniewską;) Co do reszty to posługuję się nie bezpośrednimi informacjami. Ale wiem jeszcze, że w którymś tłumaczeniu nie-Skibniewskiej były naprawdę fajne ilustracje. Czy to jeszcze wydają - nie wiem.
Użytkownik: Morgana Wredzma 24.03.2005 00:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Właściwie to czytałam tyl... | Raptusiewicz
Ilustrowane - przez Alana Lee - sa wydania Atlantisu. WP jest w przekładzie Skibniewskiej. Wyszedł tez Hobbit tłumaczony przez PAulinę Braiter. Jak jej poszło z Hobbitem nie wiem, bo nie czytałam, ale znam ją jako autorkę licznych świetnych przekłądów, więc pewno jest nieźle.
Użytkownik: Ysobeth nha Ana 20.08.2009 14:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Ilustrowane - przez Alana... | Morgana Wredzma
"Hobbit przypasał fartuch"... ;-)
Użytkownik: Vemona 20.08.2009 14:26 napisał(a):
Odpowiedź na: "Hobbit przypasał fartuch... | Ysobeth nha Ana
Hmmmmm..... Czy ja wiem, czy to dobrze brzmi?
Użytkownik: Ysobeth nha Ana 20.08.2009 15:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Hmmmmm..... Czy ja wiem, ... | Vemona
No właśnie całkiem niedobrze - przypasać to można miecz czy cokolwiek w tym rodzaju. Fartuchem można się najwyżej przepasać ;-) Więc ten przypasany fartuch niepoczciwie Paulinie wytykam :>
Użytkownik: hburdon 20.08.2009 15:38 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie całkiem niedob... | Ysobeth nha Ana
Może to celowy zabieg? Że niby prawdziwy wojownik przypasuje miecz, a dla hobbita miejscem walki jest kuchnia? :)
Użytkownik: Dernhelm 20.08.2009 16:36 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie całkiem niedob... | Ysobeth nha Ana
A jednak, Słownik Języka Polskiego PWN podaje:
przypasać (...) "przypiąć coś do paska, umocować coś za pomocą paska w talii; przywiązać coś (kogoś) pasem": Przypasać fartuch. Przypasać szablę, rewolwer. Być przypasanym do fotela lotniczego.
Użytkownik: Ysobeth nha Ana 21.08.2009 13:55 napisał(a):
Odpowiedź na: A jednak, Słownik Języka ... | Dernhelm
Ano właśnie - przypiąć do paska, przywiązać pasem, umocować za pomocą paska - czyli mamy pasek i to coś przypasywane. Fartuch ma własne wiązania, można go używać nie mając pasa czy paska oddzielnego, wręcz w stroju Adama/Ewy ;-)

Hobbit przepasał się fartuchem w kuchni, kiedy w pośpiechu przygotowywał zamawiany na bieżąco (przez krasnoludów i Gandalfa) poczęstunek w wielkich ilościach :)
Użytkownik: Dernhelm 21.08.2009 15:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Ano właśnie - przypiąć do... | Ysobeth nha Ana
To "Przypasać fartuch. Przypasać szablę, rewolwer. Być przypasanym do fotela lotniczego." zamieszczono w słowniku jako przykłady. Te własne wiązania chyba jednak nie mają aż takiego znaczenia ;)
Użytkownik: Vemona 21.08.2009 08:31 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie całkiem niedob... | Ysobeth nha Ana
Mnie w ogóle ten fartuch przypisany, tfu, przypasany do hobbita jakoś nie bardzo się widzi. Nawet jeżeli Bilbo faktycznie opasał się fartuchem, to ja tego oczami duszy nie jestem w stanie zobaczyć. :-)
Użytkownik: marta_jagoda 04.04.2005 11:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Otóż problem się przedsta... | Mazikk87
Ja mam tłumaczenie Łozińskiego (Zysk i S-ka, Poznań 2001). Jest trochę spolszczeń np. Drzewacz czy Łazik, ale takich dziwactw jak: Kiedy Bilbo Bagosz z Bagoszna... na 100% nie ma.
Użytkownik: Agis 05.04.2005 09:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja mam tłumaczenie Łozińs... | marta_jagoda
http://wladca-pierscieni.stopklatka.pl/bibliografia.asp
myślę, że na tej stronie znajduje się wyjaśnienie tego faktu.
Użytkownik: anndzi 10.08.2005 23:10 napisał(a):
Odpowiedź na: http://wladca-pierscieni.... | Agis
Ja też patrzę teraz do mojej książki tłumaczenia Łozińskiego i czytam:Bilbo Baggins z Bag End. Może w starszych wydaniach są te Bagosze czy jaki im tam.
Użytkownik: Gotenks 10.08.2005 23:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też patrzę teraz do mo... | anndzi
W starszych wydaniach jest na bank, udało mi się kiedyś takowe z biblioteki wypożyczyć :) Ale fani się na nie strasznie burzyli, więc wydawca (Zysk) szybko zmienił polskie odpowiedniki na angielskie.
Użytkownik: Słoń_77 14.08.2005 19:33 napisał(a):
Odpowiedź na: W starszych wydaniach jes... | Gotenks
Zajrzyjcie do rocznika Fantastyki z czasu gdy ukazało się pierwsze wydanie Władcy w tłumaczeniu Łozińskiego, przy tamtych tekstach dyskusja w tym wątku jest grzeczną pogawędką. Oburzenie fanów sięgało zenitu.
Użytkownik: Dr_Doktor 09.01.2006 15:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Otóż problem się przedsta... | Mazikk87
Czasami widać ogromny brak obiektywności w stosunku do Łozińskiego. Jedzie sie po nim wyłącznie dla samego faktu jechania. Skopane terminy i nazwy ok, zgadzam się z tym, w pierwszej wersji były skopane. U Skibniewskiej w pierwszej wersji również były skopane, ale nie w tym stopniu. A moze by tak coś więcej? Coś o stylu, który język przekładu jest płynniejszy, który lepiej buduje klimat? No z dwóch rzeczy: terminy czy język, zdecydowanie ważniejsze jest to drugie. Uważam, że język jest zdecydowanie lepszy u Łozińskiego, to moje subiektywne zdanie gdyż jednemu podoba sie to drugiemu to. Jak pierwszy raz czytałem Władce nie wiedziałem nic o żadnych tłumaczeniach. Nie było jeszcze żadnych filmów i szumu wokół WP. Trafiłem na pierwsza wersje Łozinskiego. Nawet przez sekundę nie pomyślałem, że cos może być nie tak. Potem trafiłem na Skibniewską, no i fakt, uznałem ze jej rozwiązania co do terminów i nazw są lepsze, ale to wszystko. Nie potrafiłem sie wkrecić w akcje tak jak to było we wcześniejszym przekładzie. W przekładzie Łozińskiego opowieść snuje sie sama, ma on wspaniały styl i potrafi oddac płynność narracji, a u Skibniewskiej zamiast wciągnąć się w opowieść denerwowała mnie jego archaiczność, dialogi bohaterów w podniosłych momentach i na siłe sobie wmawiałem, ze ten przekład jest najlepszy bo tak uważa większość fanów. Z tym, że wiekszosc fanów nie lubi Łozińskiego własnie ze względu na terminy, i pewnie większośc z nich nawet gdyby u Łozińskiego było wszystko jak u Skibniewskiej jeżeli chodzi nazwy własne, to i tak dla samego faktu narzekania dalej by jechali po Łozińskim, bo Skibniewska jest the best i koniec. Nie chce prowadzić jakiejś krucjaty przeciwko Skibniewskiej, chcę tylko powiedzieć, że naturalne jest iż Łoziński może byc w czymś lepszy od tej pani. W nowym wydaniu tłumaczenia Łozińskiego nie ma już Bagosza i Tajaru. Zniknął tez kamień z pierścienia władzy. Zostało pare nazw miejscowości w Shire ale jeżeli o to chodzi to u Skibniewskiej również są przetłumaczone. Nie ma natomiast w tym tłumaczeniu błędów popełnionych przez Skibniewską. Przykładowo na Szarych Nabrzeżach pojawił się Szarogrzywy, jak to jest w oryginale. Wiecej o błędach w przekładzie Skibniewskiej można poczytac tutaj: http://forum.tolkien.com.pl/viewtopic.php?t=2475 U Łozińskiego większości z nich nie ma. To niby szczegóły ale bardzo mi psuja obraz tłumaczenia Skibniewskiej. To co się niepodoba u Łozińskiego wielu osobom to bardzo często nie są błędy, a zamierzony zabieg (mowa o starym tłumaczeniu). U Skibniewskiej są to po prostu błędy, których jak nie patrzeć jest dużo. Reasumując oba tłumaczenia mają swoje wady i zalety, i pewnie wbrew opinii wielu osób na twierdze, że poprawione tłumaczenie Łozińskiego ma mniej tych pierwszych niż tłumaczenie Skibniewskiej. Ile razy ktoś powie Bagosz ja powiem Wyprawa i Gryf, dlatego uwazam iż powinniśmy bazować na wydaniach poprawionych, a nie prowadzić kolejnych wojen przeciw Bagoszom, których w nnowych wydaniach już nie ma
Użytkownik: aldarion 24.01.2006 14:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Czasami widać ogromny br... | Dr_Doktor
Z chęcią podpiszę się pod Twoja wypowiedzią. Sam często spotykałem się z ostrą krytyką w odniesieniu do przekładu Łozińskiego, kiedy jednak pytałem o argumenty słyszałem tylko o ‘Bogoszu’ i w porywach druzgocącej inteligencji czasem też o ‘Helmowym Parowie’ – niestety nic więcej do dodania Skibniewskoentuzjaści nie mieli... Nie rozumiem jak można skreślić przekład powołując się jedynie na nietrafione tłumaczenie nazw własnych, a przy pominięciu klimatu, płynności, poprawności, plastyczności czy zgodności z oryginałem. Sądzę, że często jest to zachowanie powodowane sugerowaniem się przyjętym ogólnie schematem wypowiedzi, jaki jest niezwykle popularny i akceptowany przez większość. A że sporo ludzi idzie za większością dla samego znalezienia się w jej szeregach, powstają kolejni papierowi zwolennicy idei potrafiący jedynie do znudzenia powtarzać i którym nie przejdzie przez myśl zastanowić się nad sprawą.
Użytkownik: aleutka 22.03.2006 10:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Czasami widać ogromny br... | Dr_Doktor
Uznaję że Frącowie są lepsi od Skibniewskiej więc nie zachwycam się nią bezkrytycznie. Poprawiono część nazw, których nie zrozumiała. OK.

Ale nie potrafię się zachwycić potoczystością Łozińskiego. Daruj, ale jeśli w co drugim zdaniu jest mina przeciwpiechotna w rodzaju Bagoszna, Drzewacza czy Łazika(!!!!) to po prostu nie mogę wejść w atmosferę. Za każdym razem zgrzyta jak nóż po styropianie. Podobnie jest z Diuną "Wolanie" Boże mój! Czy Łoziński naprawdę myśli, że wystarczy spolszczyć nazwy (wszystko jedno jak), żeby wnieść coś nowego i oryginalnego? To trochę za mało.

W całym Hobbitonie zapanował gwar - tłumaczy Łoziński. Przepraszam, ale dla mnie gwar może zapanować w pomieszczeniu. Brzmi niezręcznie. Frącowie i Skibniewska to rozumieją. U Skibniewskiej jest "poszły w ruch języki" a u Frąców "zawrzało od plotek". A to tylko jeden krótki fragment. U Łozińskiego jest za dużo takich potknięć. To naprawdę przeszkadza. Nie krytykuję Łozińskiego jedynie za to że spolszczył nazwy inaczej. (Barańczak też spolszczył nazwiska u Szekspira na przykład i zrobił to naprawdę dobrze, więc się nie czepiam) Po prostu ten przekład jest dla mnie znacznie słabszy.
Użytkownik: Panterka 10.06.2006 23:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Czasami widać ogromny br... | Dr_Doktor
Nie tylko nazwy rażą u Łozińskiego. Także błędy merytoryczne. Jak wszystkim czytającym (a teraz również tym, którzy obejrzeli film) wiadomo, Pierścień był gładki, skromny, wyglądał jak obrączka. Natomiast Łoziński z niewiadomych powodów dodał mu ozdobne oczko...
Użytkownik: koko 09.01.2006 22:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Otóż problem się przedsta... | Mazikk87
Zaczęłam I tom wg Łozińskiego, bo innego nie miałam pod ręką. Bagosz nie spodobał mi się od pierwszego wejrzenia, ale cóż było robić. Jeszcze przed połową cudownie zaposiadłam Skibniewską i dalej poszło już w zupełnie innym stylu. Może ktoś woli Łozińskiego. Ja wolę Skibiewską. Nie przekonuje mnie tłumaczenie "na chama",żywcem, wszystkiego na polski.
Użytkownik: Dr_Doktor 10.01.2006 19:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Zaczęłam I tom wg Łozińsk... | koko
Mnie irytuje styl Skibniewskiej, widac ze ten przekład był robiony w latach sześćdziesiątych, specyficzny styl i jezyk, który mi osobiście nie odpowiada. Przestarzały i wydaje mi sie troche naiwny. Natomiast w kółko tzeba powtarzac, że istnieje poprawiony przekład Łozińskiego, a niektórzy jak widze w kółko macieju to samo.
Użytkownik: bog 20.01.2006 22:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie irytuje styl Skibnie... | Dr_Doktor
Ja po prostu łozińskiego nie.. . nie umiem tego określić;) Wyporzyczyłam sobie WP na ferie, dzisiaj zaczełam czytać i zrobiło mi się niedobrze. Zapomniałam, że ta seria jest Łozińskiego! Bagosz, Bagoszno... Samlise! Cóż,... przepraszam za bybuch, ale nie mogłam dłużej;)
Użytkownik: Marylek 21.01.2006 23:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Otóż problem się przedsta... | Mazikk87
Zdecydowanie Maria Skibniewska.

Jeśli chodzi o klimat - rzecz gustu. Dla mnie książki w przekładzie p. Skibniewskiej mają taki klimat, jaki mieć powinny. tzn, oddają klimat oryginału. Oryginał także czytałam.

Eksperyment p. Łozińskikego być może ma zalety dla jego zwolenników - każdy towar znajduje swojego kupca. Akcja książki jednakże nie dzieje się w Rzeczpospolitej szlacheckiej XVII wieku, dlatego też stylizacja nie tylko nazw, ale i języka jest dla mnie nie do przyjęcia.

Jsśli chodzi o państwa Frąców, przetłumaczyli oni dwa pierwsze tomy, natomiast przekład trzeciego jedynie REDAGOWALI, zleciwszy go uprzednio kilku różnym tłumaczom. Przynajmniej tak wyglądało pierwsze wydanie "Władcy" w przekładzie tych państwa. Bez komentarzy.

Tłumacz jest ogromnie ważny!
Użytkownik: Dr_Doktor 22.01.2006 13:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Zdecydowanie Maria Skibni... | Marylek
Naklepałem sie juz po różnych forach o przekładach i juz troche mi sie nie chce uzasadniac co i jak. NIech kazdy czyta sobie co mu tam odpowiada. Jezyk Skibniewskiej przypomina mi utwór "O krasnoludkach i sierotce Marysi". Koko, zaraz mnie zjesz. Gdyby Maria Skibniewska nie była poprawiana to mielibyście pełno krasnali w ksiażce(z reszta nadal tak jest u niej w wierszu o pierścieniach władzy), a Drużyna czy tez Bractwo pierscienia byłoby nadal Wyprawą, dlatego wspomniałem o przekładzie poprawionym, kapiszi?
Użytkownik: Marylek 22.01.2006 15:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Naklepałem sie juz po róż... | Dr_Doktor
Jest pewna różnica między krasnoludami a krasnoludkami.

A licentia translatorica na trochę jednak pozwala; tytuł "Wyprawa" nie był żadnym błędem, książkę czytało się równie dobrze jak pod tytułem "Drużyna Pierścienia". Zresztą cały pierwszy tom poświęcony jest wyprawie - najpierw czwórki hobbitów do Rivendell, a potem całej drużyny, dopóki nie uległa rozbiciu po opuszczeniu Lothlorien i napadzie orków.

Jeśli zaś chodzi o poprawianie przekładów, to panu Łozińskiemu znacznie więcej dałoby się zarzucić. Tylko po co? Niech każdy czyta, co mu odpowiada.
Użytkownik: aldarion 24.01.2006 15:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest pewna różnica między... | Marylek
Wiesz, jestem przekonany, że przetłumaczenie tytułu pierwszej części jako „Wyprawy” jest jednak błędem i to kolosalnym. Wszak zadaniem tłumacza jest jak najwierniejsze przełożenie tekstu oryginału, nie zaś jego przeinaczanie według własnego uznania. To, że motyw wędrówki występuje tutaj nader często, nie ma i nie może mieć najmniejszego wpływu na tłumaczenie. Przecież sytuacja taka doprowadziłaby do niewyobrażalnych absurdów w przekładach aż w końcu książki sygnowane zaczęłyby być chyba nazwiskami tłumaczy, nie zaś oryginalnych autorów, z których książkami, te wydane w innym języku miałyby już tylko tyle wspólnego, ile zechciałyby oddać osoby odpowiedzialne za przekład. Jeśli tytuł oryginalny brzmi ‘The Fellowship of the Ring’ to Polski odpowiednik ma brzmieć ‘Bractwo Pierścienia’, nie zaś wzięta z nikąd ‘Wyprawa’.

Co zaś do Twojego podsumowania, to zgadzam się, że dobrze by było aby dyskusje oceniające przekład umilkły, żeby dać szansę czytelnikowi na własną obiektywną ocenę. Teraz niemal nie sposób nie sugerować się słyszanymi zewsząd głosami: Skibniewska – koniecznie, Łoziński – w żadnym wypadku, a presja ta jest odrażającym zjawiskiem determinującym zachowanie kolosalnej liczby ludzi - co jest dla mnie tym bardziej niezrozumiałe, że przekład Łozińskiego bardzo sobie cenię. Cóż, wniosek z tego taki, że w każdej dziedzinie, która leży bliżej lub dalej w naszej kompetencji należy zawierzać jedynie samemu sobie i zupełnie nie zwracać uwagi na zdanie reszty.
Użytkownik: Marylek 26.01.2006 14:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiesz, jestem przekonany,... | aldarion
Co do tytułu "Wyprawa" zgadzam się z Tobą, jest błędny, chodziło mi jedynie o to, że to nie jest błąd ogromny. Przynajmniej dla mnie. Gdy pierwszy raz czytałam tę książkę urzekł mnie tak jej klimat, jak i ogrom pracy włożonej przez autora w dopracowanie każdego szczegółu. Jakoś nie zwróciłam wtedy uwagi na tytuł oryginału. Błąd ten został poprawiony, i dobrze. Nie rozumiem zresztą, dlaczego Skibniewska, która jest przecież doświadczoną tłumaczką, nie przetłumaczyła tego tytułu poprawnie.

Jest jeszcze takie zjawisko, znane psychologom, że to, co spotykasz jako pierwsze, jawi Ci się jako kanon, wszystko inne potem oceniasz przez porównanie. Jeśli więc ktoś przeczytał dane tłumaczenie jako pierwsze, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że tłumaczenie alternatywne nie będzie mu się podobać. I tak już jest. To się nazywa prymarny odpowiednik. A człowiek nie zawsze zdaje sobie z tego w pełni sprawę. Dlatego ważny jest jednak wybór tłumacza. Oczywiście pomijam tu tłumaczenia ewidentnie złe, z błędami językowmi, czy merytorycznymi.
Pozdrawiam.
Użytkownik: Dr_Doktor 27.01.2006 21:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Co do tytułu "Wypraw... | Marylek
Zarówno u Skibniewskiej jak i Łozińskiego są błędy merytoryczne, nie skresla to ani jednego ani drugiego przykładu.
Użytkownik: koko 22.01.2006 16:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Naklepałem sie juz po róż... | Dr_Doktor
Capisco, esatto. Mnie pasuje "krasnoludkowy" język Skibniewskiej, jako język baśni. Nie przeszkadza mi absolutnie, raczej cudownie współgra. Oczywiście, to wolny kraj, i niech każdy czyta sobie ten przekład, jaki woli.
Użytkownik: Dr_Doktor 01.02.2006 11:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Zdecydowanie Maria Skibni... | Marylek
Język Skibniewskiej nie ma nic wspólnego z oryginałem.
Użytkownik: wodka 22.01.2006 14:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Otóż problem się przedsta... | Mazikk87
Już dawno kupiłam trylogię w tłumaczeniu skibniewskiej i czytało sie fantastycznie. a jeśli o wydawnictwo chodzi to polecam warszawskie wydawnictwo literackie muza s.a. - twarda oprawa i szyte kartki, nie sklejane co sprawia że książka się 3ma :)
Użytkownik: MELCIA 22.01.2006 20:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Otóż problem się przedsta... | Mazikk87
Ja mam tłumaczenie Łozińskiego i bardzo je sobie cenię.
Użytkownik: bog 22.01.2006 22:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja mam tłumaczenie Łozińs... | MELCIA
A czytałas w przekładzie Skibniewskiej?
Użytkownik: Dr_Doktor 23.01.2006 15:01 napisał(a):
Odpowiedź na: A czytałas w przekładzie ... | bog
Nie musi wcale czytać Skibniewskiej, zeby docenić Tolkiena, ale niech próbuje, ja sie bardzo nią rozczarowałem.
Użytkownik: bog 23.01.2006 22:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie musi wcale czytać Ski... | Dr_Doktor
Rozczarowałeś? A to dlaczego?
Użytkownik: Dr_Doktor 24.01.2006 08:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Rozczarowałeś? A to dlacz... | bog
Nie odpowiada mi po prostu sztywny, naiwny, drewniany język Skibniewskiej, który jest przestarzały, ale nie w sposób wynikajacy z uzytych archaizmów, leczwynikający z czasów w których ta pani robiła przekład. MOgłbym sie jeszcze rozwodzic, ale po co. Wole Łozińskiego bo jego styl wypowiedzi bije na głowe Skibniewska, oczywiscie moim subiektywnym zdaniem. Oczywiście zdaje sobie sprawe z pewnych błędów łozińskiego (błędów, a nie zamierzonego zabiegu typu "Bagosz"w starym niepoprawionym tłumaczeniu), ale u Skibniewskiej jest ich również co nie miara. Własnie dlatego rozczarowałem sie Skibniewską.
Użytkownik: Sznajper 24.01.2006 08:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie odpowiada mi po prost... | Dr_Doktor
Pytanie mam. Czy w poprawionym tłumaczeniu Łozińskiego nadal są krzaty zamiast krasnoludów? Czy to zmieniono?

Ogólnie tłumaczenie Łozińskiego podobało mi się (nawet ten wyklety "Bagosz" mnie nie raził), chociaz po raz pierwszy Władcę Pierścieni czytałem w czasach, gdy oprócz Skibniewskiej nie było w Polsce innego tłumaczenia i jestem do niego przyzwyczajony.
Użytkownik: Dr_Doktor 24.01.2006 17:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Pytanie mam. Czy w popraw... | Sznajper
Zmieniono, są krasnoludy, choć mnie osobiście krzaty w pierwotnej wersjii nie raziły.
Użytkownik: Aithne 12.11.2008 17:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Zmieniono, są krasnoludy,... | Dr_Doktor
A Łazik? Jest też w poprawionej wersji? Nie pamiętam nawet, czyje tłumaczenie czytałam, ale było wypożyczone - i chyba najwyższy czas kupić sobie WP na własność... A zdecydowanie wolałabym wersję z Obieżyświatem :).
Użytkownik: airborn 02.02.2006 19:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie odpowiada mi po prost... | Dr_Doktor
>Nie odpowiada mi po prostu sztywny, naiwny, drewniany język Skibniewskiej, który jest przestarzały, ale nie w sposób wynikajacy z uzytych archaizmów, lecz wynikający z czasów w których ta pani robiła przekład.

Hmm... język oryginału jest jeszcze bardziej przestarzały, z tego wynika. A czy pewna sztywność języka właśnie do tego hieratycznego tolkienowskiego stylu nie pasuje?
Użytkownik: Dr_Doktor 03.02.2006 13:48 napisał(a):
Odpowiedź na: >Nie odpowiada mi po p... | airborn
Chciałbym zaznaczyć że przestarzały język Skibniewskiej to nie jest przestarzały język Tolkiena. Przestarzałość Skibniewskiej mnie razi, a Tolkiena wrecz przeciwnie. Dla Anglika mówiącego i "myslącego" po angielsku język WP nie jest sztywny i bezosobowy. Język polski to nie jest język angielski, żeby mozna było tłumaczyc słowo w słowo tekst i liczyc na zachowanie klimatu. Skibniewskiej nieudolnie to wyszło gdyż jak już wcześniej chyba wspominałem, jej język kojarzy mi sie albo ze sztywnym, bezosobowym stylem (np. 5 księga), albo z jezykiem utworów dla dzieci Konopnickiej. Nie ma tu nic z płynnego, plastycznego oraz przede wszystkim klimatycznego języka Tolkiena. Pomimo wad Łozińskiego (ma ich sporo), uważam ze samym swoim stylem, plastycznościa, płynnością opowieści, oraz brakiem "przestarzałości" Skibniewskiej bije ją na głowę.
Użytkownik: illerup 23.01.2006 15:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Otóż problem się przedsta... | Mazikk87
nie musi, ale może, choćby po to żeby porównać
Użytkownik: MaTer 10.02.2006 18:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Otóż problem się przedsta... | Mazikk87
Uważam, że przekład pani Skibniewskiej jest najlepszy. Miałam styczność też z przekładem pewnego małżeństwa (nie pamiętam nazwiska) i się zawiodłam. Tłumaczenie oryginalnych nazwisk bohaterów to dla mnie trochę przesada :/ Skibniewska zaś jest świetna.
Użytkownik: Dr_Doktor 11.02.2006 13:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Uważam, że przekład pani ... | MaTer
Jak miło usłuszeć merytoryczne argumenty, dotyczące np. języka. Kolejny komentarz nic nie wnoszący do dyskusji.
Użytkownik: Ariel 22.03.2006 00:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Otóż problem się przedsta... | Mazikk87
Może mój zatem coś wniesie?
Czytałam wszystkie tłumaczenia w następującej kolejności: Skibniewska (chyba ta poprawiona, ale i tak mignęły mi u niej "dumbledory" - czyli po polsku trzmiele), Frącowie, Łoziński.
Skibniewską czytało mi się po prostu ciężko. Najprawdopodobniej jest najwierniejsze oryginałowi, jeśli chodzi o poszczególne słowa, ale te słowa łączą się ze sobą w całość, która zwyczajnie mi nie odpowiada. Śródziemie Skibniewskiej mnie lekko nudziło i kilkakrotnie przerywałam lekturę gdzieś w okolicach Toma Bombadila - musiałam się zmusić, by dotrzeć w końcu do Bree, a potem pojawił się Obieżyświat, dzięki któremu mogłam czytać dalej.
Frącowie byli dużo łatwiejsi w odbiorze. Ich Śródziemie wciągnęło mnie dość szybko, wiedziałam zresztą, czego się spodziewać - ale też bez większego problemu - wiedząc, czego się spodziewać - potrafiłam zamknąć książkę i odłożyć ją na półkę. Ten przekład jest trochę żaden. Taka przystępniejsza Skibniewska - nie umiem go dokładniej scharakteryzować.
Z Łozińskiego się śmiałam, bo te krzaty, ten Bagosz, ten nieszczęsny Łazik, Włość, Tajar - słyszane to rzeczy, żeby tak zniekształcać nazwy?!...
Po czym poszłam po rozum do głowy, uznałam, że nie należy śmiać się z tego, czego się nie zna, i sięgnęłam po Łozińskiego. Czytałam go fragmentami, bo świeżo po obejrzeniu całej jakby-trylogii, znakomicie wiedząc, czego się spodziewać... ale czytałam go nieustannie, przez kilka dni, po kilka razy te same sceny. To Śródziemie jest niesamowite.
Potem porównałam tłumaczenia na stronie jakiejś uprzedzonej osoby, która dzieliła nazwy i zdania na te "po polsku" i "po łozińsku". I stwierdziłam, że o ile tłumaczenie Skibniewskiej niewątpliwie jest dokładniejsze, o tyle przekład Łozińskiego jest lepszy literacko. Ale ja chowałam się na Trylogii, a potem zachwycał mnie Sapkowski - to wiele tłumaczy.
Nie zgadzam się też z twierdzeniem, że przełożył wszystkie nazwy własne jak leci: miał na to pomysł i trzymał się go dość konsekwentnie, tłumacząc terminy bliskie hobbitom (począwszy od Włości, którą hobbici nazwali we własnym języku, a nie obcym i nieznaczącym słowem - jakim dla polskiego czytelnika jest Shire, poprzez Bir, w którym hobbici bywali) oraz te coś znaczące, dla hobbitów zrozumiałe (z czego dużą część tłumaczyła i Skibniewska, jak Żwawca). Natomiast Gondor jest Gondorem, Elendil też bez zmian... Z przełożonych nazw podoba mi się zwłaszcza Tajar, kojarzy mi się z "tajać", a więc z miejscem, gdzie można się rozluźnić i naprawdę wypocząć. O, i dyżurnik zamiast szeryfa. Ilu w Shire/we Włości miałoby być tych szeryfów?! na Dzikim Zachodzie był jeden na miasteczko, a Froda i resztę eskortowała cała ich gromada. Bagosz z Bagoszna również mnie nie razi: jest ok. Trochę jak Zamojski z Zamościa.
Użytkownik: Dr_Doktor 22.03.2006 16:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Może mój zatem coś wniesi... | Ariel
Ja osobiscie wolę Łozińskiego bez starych terminów. Mimo iż mnie one nie raziły, gdy pierwszy raz czytałem książkę, to jednak wolę Bagginsa jako głównego bohatera. Bardzo dobre rozwiązanie (przynajmniej dla mnie) znajduję sie w poprawionej wersji Łozińskiego. Imiona głównych bohaterów sa w oryginale (np. Gamgee czy Baggins), ale nazwiska np. hobbitów z Bree są przetłumaczone, tymbardziej, że w książce jest mowa o tym, że wiażą sie one z roślinami. Przykładowo nazwisko Mugwort nic mi nie mowi, natomiast Piołun wyjasnia chyba wszystko.
Użytkownik: airborn 22.03.2006 21:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Może mój zatem coś wniesi... | Ariel
>Skibniewską czytało mi się po prostu ciężko. Najprawdopodobniej jest najwierniejsze oryginałowi, jeśli chodzi o poszczególne słowa, ale te słowa łączą się ze sobą w całość, która zwyczajnie mi nie odpowiada. Śródziemie Skibniewskiej mnie lekko nudziło i kilkakrotnie przerywałam lekturę gdzieś w okolicach Toma Bombadila - musiałam się zmusić, by dotrzeć w końcu do Bree, a potem pojawił się Obieżyświat, dzięki któremu mogłam czytać dalej.

IMO to nie jest problem Skibniewskiej, tylko Tolkiena - Władca się rozwija tak... dość powoli, a pierwsze kilka rozdziałów nie ma w sobie tej siły, którą ma cała reszta opowieści. Wiadomo, że Tolkien zaczynał pisać Władcę z myślą, że ma być sequelem Hobbita - stąd zupełnie inny ton i trochę dziecinna atmosfera. (Oczywiście, moja opinia może wynikać z tego, że jestem wychowany na Skibniewskiej, ale czytałem też Władcę w oryginale).

Co do tłumaczenia nazw, jeszcze jeden dość ciekawy tekst: http://www.tolkien.com.pl/hobbickanorka/artykuly/s​pol.html. Generalnie - nie te nazwy są największym problemem u Łozińskiego, a spora liczba dość paskudnych błędów, wynikających z pośpiechu i braku redaktora. Być może w nowych wydaniach to tłumaczenie jest poprawione - póki jednak wg Łozińskiego w Jedynym Pierścieniu jest klejnot, nie mamy o czym rozmawiać.
Użytkownik: airborn 22.03.2006 21:07 napisał(a):
Odpowiedź na: >Skibniewską czytało m... | airborn
Aha, i zacytuję może kluczowe zdanie z tego tekstu (Katarzyny Aust):

Tłumacz oczywiście może zdecydować się na swobodną parafrazę - jest to jego prawem, i było niemal regułą jeszcze w wieku XIX. Jednak w wypadku, o którym mówiłam, intencją tłumaczy było, jak się zdaje, przybliżenie czytelnikowi dzieła oryginalnego. Przyjęli tu wybitnie odmienne strategie: przekład Marii Skibniewskiej nie pozwala nam zapomnieć, że jest przekładem; gdy Jerzego Łozińskiego - usiłuje konstruować świat autonomiczny. Świat taki jednak nie zaistnieje - nie w oparciu o "Władcę Pierścieni", i nie na obszarze języka i kultury Polski. Tłumacz po prostu nie będzie w stanie znaleźć ekwiwalentu dla tego, co wykreował - a raczej subkreował autor.
Użytkownik: Dr_Doktor 23.03.2006 09:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Aha, i zacytuję może kluc... | airborn
Airborn, nie ma już żadnego kamienia w pierścieniu władzy. Jest to błąd pierwszego wydania. Pierwsze tłumaczenie Skibniewskiej było wrecz naszpikowane błędami, teraz jest również, mimo że był ten przekład kilkakrotnie poprawiany. Tylko dziwi mnie czemu mówi sie tylko o błędach Łozińskiego. Odnosząc sie do drugiej części Twojej wypowiedzi: Pani Katarzyna Aust zwyczajnie wyolbrzymiła problem. W tłumaczeniu Łozińskiego nie ma żadnego autonomicznego świata. Spróbuj przeczytac sobie Wodnikowe Wzgórze bez tłumaczenia imion bohaterów na polski. Zycze owocnej i przyjemnej lektury. Jak juz mowiłem jestem zwolennikiem poprawionego tłumaczenia Łozińskiego. Gdy mowimy o tym tłumaczeniu druga część twojej wypowiedzi już się nie odnosi do tego przekładu. Tu podobnie jak u Skibniewskiej część nazw jest w oryginale, a część przetłumaczona na polski. Dodam, że wole nomenklature poprawionego Łozińskiego, ponieważ nazwiska drugoplanowych hobbitów są przetłumaczone, oraz dużo trafniej moim zdaniem i klimatyczniej przełożone są niektóre nazwy np. Mroczna Wieża zamiast Czarnej Wiezy Skibniewkiej. Nomenklatura to jednak najmniej palacy mnie problem. Najwazniejszą rzeczą jesli chodzi o przekłady jest styl a ten jest o wiele lepszy u Łozińskiego. Nawet zagorzali wielbiciele Skibniewskiej, uważają ze styl Łozińskiego jest świetny. Bardzo dobry przykład: T.A.Olszański, autor wierszy we WP Skibniewskiej, który przyznał, że styl Łozińskiego jest niezły. Co prawda nie wypowiadał sie on o tym tłumaczeniu zbyt pozytywnie, ale trudno sie dziwić, skoro jest współautorem konkurencyjnego przekładu. Swoja droga jego pracę uważam za mierną. Ja bym tego lepiej nie zrobił, ale jako czytelnik mam prawo wyrazac takie opinie. Sadzę, że 99% ludzi uprzedzonych do Łozińskiego nie lubi tego tłumaczenia ze wzgledu przyzwyczajenia tłumaczenia Skibniewskiej. Są po prostu "osłuchani" ze swoim pierwotnym przekładem. Przekład Skibniewskiej to moim zdaniem ładnie oszlifowany kamień polny, natomiast Łoziński to nieoszlifowany diament. Nieoszlifowany, bo sa jeszcze w nim pewnie niescisłości. Z przekładu skibnieskiej nie da sie juz zrobić naprawde dobrego przekładu. Jest on po prostu przesiaknięty tym krasnoludkowo-sztywnym stylem. Jak ktoś nie lubi jakiegokolwiek tłumaczenia nomenklatury na polski to niech sobie sięgnie po Fraców. Ten przekład to dopiero jest genialny. Zawsze myslałem, że język polski różni się od angielskiego, dlatego Baggins niech sobie zostanie, Gamgee również ale po jakie licho zostawiać Ferny`ego? Paprotnik to świetne rozwiazanie, bo takim Fernego widzi Anglik. Ktoś wyskoczy, że klimat sie psuje. WP to nie jest powieśc kryminalna, zeby zostawiać wszystko w spokoju. Jak Tolkien mowi, ze mieszkańcy Bree maja botaniczne nazwiska, to chce to widzieć. Nie jestem zwolennikiem tłumaczenia wszystkiego na polski, no ale bez przesady. Z klimatem nic sie nie stanie jak przetłumaczymy Mugworta na Piołuna. Z Bagginsem i Bagoszem sprawa ma sie inaczej, ale powtarzam bazujmy na wydaniach poprawionych. Wypominanie błędów pierwszych wydań nie ma sensu, jak ktoś nie ma wiedzy na temat tego co jest błędem pierwszego wydania, to lepiej niech sie nie wypowiada. Chyba, że ktoś nadal woli Wyprawę i krasnale Skibniewskiej.
Użytkownik: airborn 23.03.2006 12:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Airborn, nie ma już żadne... | Dr_Doktor
>Airborn, nie ma już żadnego kamienia w pierścieniu władzy. Jest to błąd pierwszego wydania. Pierwsze tłumaczenie Skibniewskiej było wrecz naszpikowane błędami, teraz jest również, mimo że był ten przekład kilkakrotnie poprawiany.

Ok. Generalnie, z Łozińskim jest problem taki, że to pierwsze, pełne błędów wynikających z braku czasu i porządnego opracowania redaktorskiego wydanie będzie się za nim ciągnąć. W tłumaczeniu Skibniewskiej, owszem, było pełno błędów. Ale też Skibniewska tłumaczyła nie mogąc znać ani Silmarillionu, ani olbrzymiej literatury tolkienologicznej, która na przestrzeni ostatniego pół wieku powstała, co więcej - nie mogła mieć świadomości, czym tak naprawdę jest Władca Pierścieni, nie mogła wiedzieć, że ta książka stanie się XX-wiecznym klasykiem. Następni tłumacze to już wiedzą - a to, w moim przekonaniu, powinno zobowiązywać.

O stylu już dyskutowaliśmy. Moim zdaniem pewien hieratyczny ton ma uzasadnienie, ale to rzecz gustu. Jeśli idzie o nazwiska, to żadne rozwiązanie nie jest w pełni idealne - pamiętaj o tym, że Tolkien pisząc o Shire miał w wyobraźni wieś _angielską_, a nie polską. Ale jak tłumaczyć, to konsekwentnie :). Czy nie jest tak, że wycofując się z niektórych swoich spolszczeń pod presją opinii publicznej Łoziński (lub jego wydawcy) stali się niekonsekwentni?

Użytkownik: Ariel 23.03.2006 16:56 napisał(a):
Odpowiedź na: >Airborn, nie ma już ż... | airborn
> IMO to nie jest problem Skibniewskiej, tylko Tolkiena - Władca się rozwija tak... dość powoli, a pierwsze kilka rozdziałów nie ma w sobie tej siły, którą ma cała reszta opowieści.

Nie umiem tego teraz ocenić, ponieważ obecnie, czytając jakikolwiek przekład, wiem, co będzie dalej.
Natomiast mogę na to spojrzeć z innej strony: wiedząc, co będzie się zaraz działo i porównując ze sobą poszczególne tłumaczenia, Łozińskiego mogłam czytać i czytać, a na Skibniewską nie miałam ochoty.

> Wiadomo, że Tolkien zaczynał pisać Władcę z myślą, że ma być sequelem Hobbita - stąd zupełnie inny ton i trochę dziecinna atmosfera.

Po raz pierwszy przeczytałam WP zaraz po Hobbicie, który bardzo mi się podobał, więc zbliżona atmosfera nie powinna mi przeszkadzać.

Tekst, który linkujesz, nie wyświetla mi się, ale o kamieniu w Jedynym czytałam. Widziałam też listę innych błędów i "błędów" Łozińskiego i zgadzam się, że wielokrotnie jego tłumaczenie (mówię o pierwszym wydaniu, tym analogicznym do krasnali... to ja wolę krzatów ;)) nie jest dokładne względem oryginału, ale mnie, jako czytelniczce, w żaden sposób nie przeszkadza to w lekturze. Płynność narracji i wypowiedzi znakomicie to równoważy, tym bardziej że nigdy nie byłam maniaczką szczegółu i ważniejsza jest dla mnie ogólna atmosfera.

> intencją tłumaczy było, jak się zdaje, przybliżenie czytelnikowi dzieła oryginalnego. Przyjęli tu wybitnie odmienne strategie: przekład Marii Skibniewskiej nie pozwala nam zapomnieć, że jest przekładem; gdy Jerzego Łozińskiego - usiłuje konstruować świat autonomiczny.

Nie zgadzam się w pełni z tym twierdzeniem. Przekład Marii Skibniewskiej jest dla mnie przede wszystkim TŁUMACZENIEM, czyli wiernym odbiciem na polski tekstu. Natomiast jako przekład rozumiem to, co zrobił Łoziński, czyli właśnie własną ingerencję w tekst tak, aby polski czytelnik mógł zapomnieć, że czyta tekst wtórny. Przekład Łozińskiego to istotnie "WP wg Łozińskiego", ale to samo jest przecież z Szekspirem: czytamy "Makbeta" wg Paszkowskiego, Libery, Barańczaka czy kogokolwiek jeszcze, któraś z tych wersji nam się podoba bardziej niż inne (i jest to rzecz indywidualna, ja na przykład Paszkowskiego nie jestem w stanie czytać, mimo że tylu ludzi go chwali), ale jeśli chcemy poznać "Macbetha" Shakespeare'a, sięgamy po oryginał. Łoziński zresztą świetnie zdawał sobie z tego sprawę.

> W tłumaczeniu Skibniewskiej, owszem, było pełno błędów. Ale też Skibniewska tłumaczyła nie mogąc znać ani Silmarillionu, ani olbrzymiej literatury tolkienologicznej, która na przestrzeni ostatniego pół wieku powstała, co więcej - nie mogła mieć świadomości, czym tak naprawdę jest Władca Pierścieni, nie mogła wiedzieć, że ta książka stanie się XX-wiecznym klasykiem. Następni tłumacze to już wiedzą - a to, w moim przekonaniu, powinno zobowiązywać.

Skojarzył mi się natychmiast Polkowski. Kiedy w 2000 roku zaczął tłumaczyć HP, nie był to jeszcze taki straszliwy bestseller, jego przekład jest pierwszym i jak na razie jedynym w Polsce, a jednak znam ludzi, którzy psy na nim wieszają, nie widząc, by cokolwiek mogło go usprawiedliwiać. Zakładają bowiem, że jeśli ktoś tłumaczy książkę, jest zobowiązany, by zrobić to dobrze. Skoro zaś i Łozińskiemu, i Skibniewskiej, można zarzucić błędy, tacy do konca dobrzy nie byli oboje.
Użytkownik: Dr_Doktor 24.03.2006 09:40 napisał(a):
Odpowiedź na: > IMO to nie jest prob... | Ariel
Ja bym nie powiedział, ze Skibniewska jest wiernym odbiciem na polski tekstu. Predzej powiedziałbym tak o przekładzie Frąców. Poza nomenklaturą tam wszystko jest wiernym odbiciem. Szkoda, że ci państwo zapomnieli o klimacie. Gdyby dać oryginał WP jakiemuś pierwszemu lepszemu tłumaczowi przysięgłemu, to pewnie otrzymalibyśmy podobna pracę. Nie wiem co jest lepsze, brak stylu, czy całkowicie nietrafiony "styl" Skibniewskiej.
Użytkownik: airborn 25.03.2006 08:56 napisał(a):
Odpowiedź na: > IMO to nie jest prob... | Ariel
>Tekst, który linkujesz, nie wyświetla mi się, ale o kamieniu w Jedynym czytałam. Widziałam też listę innych błędów i "błędów" Łozińskiego i zgadzam się, że wielokrotnie jego tłumaczenie (mówię o pierwszym wydaniu, tym analogicznym do krasnali... to ja wolę krzatów ;)) nie jest dokładne względem oryginału, ale mnie, jako czytelniczce, w żaden sposób nie przeszkadza to w lekturze. Płynność narracji i wypowiedzi znakomicie to równoważy, tym bardziej że nigdy nie byłam maniaczką szczegółu i ważniejsza jest dla mnie ogólna atmosfera.

Myślę jednak, że w odniesieniu do takich dzieł jak Władca Pierścieni, dzieł klasycznych, pełnych znaczeń, dzieł, których egzegeza stała się już oddzielną dziedziną wiedzy, dokładność wobec oryginału jest wartością cenną. Podobało mi się porównanie, wg którego tłumacz ma być jak przezroczysta szyba, przez którą czytelnik może patrzeć na oryginał.
Użytkownik: Dr_Doktor 25.03.2006 10:05 napisał(a):
Odpowiedź na: >Tekst, który linkujes... | airborn
>Podobało mi się porównanie, wg którego tłumacz ma być jak przezroczysta szyba, przez którą czytelnik może patrzeć na oryginał.

No do Skibniewskiej to napewno nie można tego odnieść. Ta szyba jest u niej pobrudzona kurzem Polski lat szęśdziesiatych i drga odnieustannie skaczacych po niej krasnali. Nic przez nia nie widze, a u jej konkurenta, pana Ł. owszem. Materiał, z którego wytopiono jego szybę jest duzo bardziej szlachetny, a sama szyba jest duzo bardziej gładka, więc wszystkie brudy spływaja po niej i idą w zapomnienie.

Oto moja kontrprzenośnia :)
Użytkownik: airborn 25.03.2006 20:33 napisał(a):
Odpowiedź na: >Podobało mi się porów... | Dr_Doktor
> No do Skibniewskiej to napewno nie można tego odnieść. Ta szyba jest u niej pobrudzona kurzem Polski lat szęśdziesiatych i drga odnieustannie skaczacych po niej krasnali.

Trzeba było powiedzieć o "Polsce gomułkowskiej" :P.
Użytkownik: Dr_Doktor 25.03.2006 21:12 napisał(a):
Odpowiedź na: > No do Skibniewskiej ... | airborn
Ten Gomułka jest niezły. Nie wiedziałem zbytnio do czego porównać język starszej pani, która była dobrym tłumaczem, ale jej nawyki językowe i mentalność nie współgrały z tym typem literatury. Swoja droga można to zrozumieć. W tamtych czasach fantasy raczkowało, więc Skibniewska nie miała sie zbytnio do czego odnieść. Widać, że miała dobry warsztat, ale z językiem WP nie trafiła. Dziś by taki przekład nie powstał. Jej styl i dobór słów widoczny w WP i Hobbicie nie jest juz tak dobrze wyczuwalny w innych jej tłumaczeniach nie zwiazanych z fantasy. Właściwie to mowie o jednym jej tłumaczeniu- "Buszującym w zbożu". Czytałem te ksiażkę w jej przekładzie(możliwe, że jedynym) i nie mam jakichś zastrzeżeń jak w przypadku WP, ale to zupełnie inny rodzaj literatury.
Użytkownik: amidala 25.03.2006 11:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Otóż problem się przedsta... | Mazikk87
Ja niestety czytaŁam Skibniewską ksiązka strasznie się dŁużyŁa.Ma okropny styl, beznadziejny klimat.
Użytkownik: patrycja1984 22.05.2007 21:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Otóż problem się przedsta... | Mazikk87
Tylko Skibniewska
Użytkownik: hidden_g0at 22.05.2007 22:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Tylko Skibniewska | patrycja1984
Czytałem tylko jej wydanie i nie mam najmniejszych zastrzeżeń. O innych słyszałem conieco ("Bagosz"? Co to za czort?) i zawsze będę polecał to jedno. Tylko Skibniewska!
Użytkownik: Teofila 22.05.2007 22:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytałem tylko jej wydani... | hidden_g0at
Mnie się wydaje, że czytałam właśnie tłumaczenie Skibniewskiej i strasznie mi się podobało. Język, generalnie styl- wspaniały!
Użytkownik: Teofila 22.05.2007 22:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie się wydaje, że czyta... | Teofila
Albo Łozińskiego, właściwie pewna nie jestem :) Wiem, że język był taki trochę jakby archaiczny, przestarzały- i to tylko dodawało uroku.
Użytkownik: hidden_g0at 22.05.2007 22:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Albo Łozińskiego, właściw... | Teofila
Skibniewska była przestarzała jak diabli. W sposób cudowny :). Dla mnie to, co czytałem istniało i istnieje. Błędów nie wychwyciłem, ale byłem oczarowany.
Użytkownik: Teofila 23.05.2007 19:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Skibniewska była przestar... | hidden_g0at
Ja czytałam właśnie takie trochę jakby przestarzałe tłumaczenie "Władcy Pierścieni", ale to właśnie jest coś, co jeszcze w moich oczach ulepszyło tę książkę. Język i styl to jest jeden z głównych powodów, dla których uwielbiam "Władcę Pierścieni" :)
Użytkownik: zaczytana91 23.02.2008 13:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja czytałam właśnie takie... | Teofila
Czytałam książkę w przekładzie Marii Skibniewskiej i Jerzego Łozińskiego. Zdecydowanie polecam pierwszą pozycję. No chyba, że komuś bardziej pasuje określenie "Łazik" niż "Obieżyświat" albo "Gryf" niż "Cienistogrzywy" :) Ja osobiście opowiadam się za panią Marią. Pozdrawiam fanów Tolkiena ;)
Użytkownik: Dr_Doktor 16.03.2008 11:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytałam książkę w przekł... | zaczytana91
Zaczytana, Gryf jest w starej wersji tłumaczenia Skibniewskiej, nie u Łozińskiego;]Proponuję oceniać tłumaczenie nie poprzez pryzmat kilku wyrazów, a jeżeli już, to robić to nieco uważniej.
Użytkownik: Teofila 21.03.2008 14:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytałam książkę w przekł... | zaczytana91
Sprawdziłam: czytałam tłumaczenie Łozińskiego. Książka strasznie mi się podobała - m.in. powtarzające się 'atoli' :), miała pewien nastrój, trochę staroświecki. Ale właśnie to było wspaniałe!
Użytkownik: lucjana_p 23.09.2010 10:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie się wydaje, że czyta... | Teofila
Jako pierwsze czytałam tłumaczenie Marii Skibniewskiej, ale niestety zakupiłam z przekładem Marii i Cezarego Frąc. Żałuję szczególnie dlatego, że Skibniewska znacznie lepiej przetłumaczyła wiersz dedykacyjny i przepowiednie z II księgi, 2 rozdziału "Drużyny Pierścienia" (Rada u Elronda). Próbowałam je sobie odtworzyć z pamięci, ale nie poszło mi zbyt dobrze. Może ktoś mi pomoże??? Będę wdzięczna.
Użytkownik: moreni 23.09.2010 10:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Jako pierwsze czytałam tł... | lucjana_p
To chyba będzie to (w moim przekładzie Skibniewskiej wiersze tłumaczył Włodzimierz Lewik):

Znajdź miecz, który był złamany,
Imladris kryją go jary.
Tam lepsza znajdzie się rada
Niźli Morgula czary.
Tam też się znak ukaże,
Że bliska już godzina...
Lśni zguba Isildura -
Niziołek się nie ugina.

I drugi:

Nie każde złoto jasno błyszczy,
Nie każdy błądzi, kto wędruje,
Nie każdą siłę starość niszczy,
Korzeni w głębi lód nie skuje.

Z popiołów strzelą znów ogniska,
A mrok rozświetlą błyskawice,
Złamany miecz swą moc odzyska,
Król tułacz wróci na stolicę.
Użytkownik: martulala 23.09.2010 11:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Jako pierwsze czytałam tł... | lucjana_p
Wiersz o Frodo:

Szukajcie miecza, co złamany,
W Imladris, w cieniu gór wysokich.
Sposób tam będzie wam podany,
Jak zniszczyć Morgulu uroki.
Tam też zostanie powiedziane,
że bliska jest próby godzina.
Wraca Przekleństwo Isildura,
Niziołka czas się rozpoczyna.

Wiersz o Aragornie:

Nie pamiętam, jak brzmi dokładnie, ale zaczyna się od słów
"Nie wszystko złoto, co się świeci...",
a kończy
"...Wygnaniec siądzie znów na tronie".
Niestety nie mam tej książki, a piszę z pamięci. Jeśli chodziło ci o tę wersję lucjano_p to nie będę pomocna bardziej.
Pozdrawiam.
Użytkownik: lucjana_p 24.09.2010 10:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiersz o Frodo: Szukaj... | martulala
O! Chodziło mi właśnie o tę wersję. Szkoda, że nie pamiętasz drugiego utworu, ale i tak dzięki.
Użytkownik: kaktusek_20 30.09.2010 15:59 napisał(a):
Odpowiedź na: O! Chodziło mi właśnie o ... | lucjana_p
Nie każde złoto blask okrywa,
ani wędrowiec myli drogi.
Starość dojrzałą siłą bywa,
korzeni mróz nie sięga srogi.
Z popiołów płomień się zapali,
i w mroku kiedyś skra zapłonie.
Złamaną klingę można scalić,
wybraniec siądzie znów na tronie.

Przekład Jerzy Łoziński
Użytkownik: devilątko 19.03.2008 21:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Otóż problem się przedsta... | Mazikk87
polecam przekład marii skibniewskiej.
Użytkownik: girlfrommonday 15.04.2008 13:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Otóż problem się przedsta... | Mazikk87
a dla mnie łoziński :)
[jezyk skibniewskiej nieco drewniany jak dla mnie]

tłumaczenia nazw tez mnie nie razily - troche łopata po głowie ale buduja lepszy klimat niz zostawione orginały
orginaly lubie w orginale, zreszta pare lat pozniej przeczytalam i nawet po tej lekturze stawiam na łozinskiego.
/trzeciego tłumaczenia nie czytałam/
Użytkownik: Ingeborg 30.04.2008 03:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Otóż problem się przedsta... | Mazikk87
Też czytałam Skibniewską i Łozińskiego, z tym, że mój Łoziński był bez jego zgody poprawiony :) tzn. np. przywrócono wszystkie oryginalne nazwy, nazwiska i inne takie. Dużo lepiej czytało mi się poporawionego Łozińskiego niż Skibniewską. Wydanie to (poprawionego Ł.) wyszło w Świecie Książki.
Użytkownik: Dr_Doktor 03.05.2008 10:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Też czytałam Skibniewską ... | Ingeborg
Nie tylko w Świecie Książki wyszło to poprawione wydanie. Również Zysk i Spółka wydało te nieco skorygowane. Nie do końca mi się to spodobało, bo teraz jest pół na pół jeśli chodzi o terminy angielskie i polskie. Trochę po łebkach zostało to zrobione. Z perspektywy czasu widzę, że wszystkie tłumaczenia mają swoje plusy i minusy, nawet zaczęłem przekonywać się do Skibniewskiej, tak strasznie przeze mnie niegdyś nielubianej.
Użytkownik: Ingeborg 04.05.2008 21:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie tylko w Świecie Książ... | Dr_Doktor
Hm... Jakoś nie pamiętam, czy miałam pomieszanie terminów... Ja kojarzę tylko te oryginalne... Nie wiem :)
Użytkownik: Speculum 04.05.2008 21:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie tylko w Świecie Książ... | Dr_Doktor
Widzę, że Dr_Doktor jest starym wygą, jeśli chodzi o tę dyskusję. Wypada tylko przyklasnąć spokojnemu wyrażaniu swoich opinii, wytrwałości i grzeczności dla oponentów. Właśnie takie rozmowy w Biblionetce lubię czytać najbardziej :).

Sama zaś jako pierwsze przeczytałam tłumaczenie Marii Skibniewskiej, i naturalnie do niego przylgnęłam. Ma minusy, ale więcej ma plusów - jest protonem. W mojej prywatnej ocenie świeci wśród innych, więc pewnie radioaktywnym ;).
Użytkownik: Słoń_77 04.05.2008 23:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Widzę, że Dr_Doktor jest ... | Speculum
Może to jednak nie do końca "wina" tłumaczenia lecz Wydawcy, Zysk i S-ka mają na swoim koncie inne kontrowersyjne wydania, choćby Diuna. Taki ich urok "wsadzać kij w mrowisko". Osobiście omijam To Wydawnictwo, zawsze jest wybór.
Użytkownik: Incitatus 19.08.2009 22:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Otóż problem się przedsta... | Mazikk87
Ja od siebie dodam (czytałam kilka razy poprawione tłumaczenie Łozińskiego) i uważam, że na przykład Łazik lepiej oddaje pogardliwy wydźwięk tego przezwiska niż Obieżyświat, które jest raczej pozytywne, a przecież mieszkańcy Bree uważali go za niebezpiecznego włóczęgę.
Podobnie Bractwo Pierścienia stawia "Drużynę" Skibniewskiej trochę na wyższym poziomie, składa się z prawdziwych rycerzy, wojowników i ma "świętą" misję, nie jest to jakaś tam drużyna harcerzy.
W przekładzie Łozińskiego podobają mi się również obrazy bitew, są opisane w bardzo podniosłym stylu, myślę, że podobny wydźwięk mają one w oryginale (nie chodzi przecież o tylko dokładne przekalkowanie na polski, ale także na przeniesienie nastroju i stylu).
Musiałabym przeczytać wersję pani Marii żeby się wypowiedzieć dokładniej, ale z tego co sama przeczytałam wiem, ze nagonka na pana Łozińskiego jest zupełnie bezpodstawna(no może prócz tych nieszczęsnych nazw, których w nowych wydaniach nie uświadczymy). Muszę też powiedzieć, że w moim wydaniu (Libros) bardzo bardzo podobały mi się pieśni przełożone przez Marka Gumkowskiego, a zwłaszcza te kilka linijek o Pierścieniu jedynym (nie pamiętam teraz które pieśni jeszcze tłumaczył ale znacznie lepiej się je czytało niż te przełożone przez głównego tłumacza), pozwolę sobie przytoczyć:

"Dla elfich władców pod niebem jasnym Trzy są Pierścienie,
Dla krasnoludzkich podziemnych królów Pierścieni Siedem,
Dziewięć dla ludzi- tych ostatecznym śmierć jest przeznaczeniem,
Dla Władcy Mroku na czarnym tronie jest Pierścień Jeden
W Krainie Mordor, gdzie wiecznej nocy zaległy cienie.
Pierścień Jedyny, by władać wszystkimi, czarem je opętać,
Pierścień Jedyny, by wszystkie zgromadzić i w ciemnościach spętać
W Krainie Mordor, gdzie wiecznej nocy zaległy cienie."

Same te wersy wprowadzają w klimat Śródziemia, chyba przeczytam Władcę Pierścieni po raz kolejny.
pozdrawiam
Użytkownik: Dernhelm 20.08.2009 16:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Otóż problem się przedsta... | Mazikk87
Pomijając już wiecznie wypominane Łozińskiemu dziwolągi typu "krzaty", "Bagosz" czy ów nieszczęsny "Radostek", jego przekład czyta się o wiele płynniej. Język Skibniewskiej jest niesamowicie drętwy i zwyczajnie męczący - próbowała być bardziej "staroświecka" niż sam Tolkien.
"Władcę..." najlepiej czytało mi się w oryginale - język Tolkiena jest piękny, nieco staroświecki, ale przy tym bardzo naturalny. Czytając przekład Skibniewskiej nie mogłam pozbyć się wrażenia, że jej składnia czy wyszukane słownictwo są za bardzo "na siłę". Z polskich tłumaczeń stawiałabym zdecydowanie na poprawiony przekład Łozńskiego.

Łozińskiemu często zarzuca się błędy merytoryczne, ale i u Skibniewskiej jest ich sporo. Jedna z jej ciekawszych wpadek miała miejsce w "Silmarillionie".
Huan - nie był wilczurem! W oryginale był to "wolfhound" czyli wilczarz (Tolkien opisywał go nawet jako psa ogromnych rozmiarów), a to spora (dosłownie ;) różnica, zwłaszcza jeśli mowa jest o podróży na jego grzbiecie.
Dodając do tego fakt, że wilczarze były psami hodowanymi na średniowiecznych dworach irlandzkich i angielskich, a wilczury to "wynalazek" dosyć nowy - nie mam pojęcia skąd wziął się jej ten wilczur ;)
Użytkownik: ulaluna 17.09.2009 08:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Pomijając już wiecznie wy... | Dernhelm
Czytam po angielsku, a jednak zaczynajac 'Wladce Pierscieni' troche ze starchu przed zbyt archaicznym angielskim siegnelam po tlumaczenie. Nie mialam zbyt duzego wyboru i trafilam na przeklad Lozinskiego. Musze przyznac ze trudno mi sie to czyta. Nie podoba mi sie na przyklad spolszczenie nazw miejsc itp. Chyba siegne po oryginal....kto czytal w oryginale? i jak sie czytalo?
Użytkownik: Sheridan 17.09.2009 20:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytam po angielsku, a je... | ulaluna
Jak to? Łozińskiego czyta się świetnie (przynajmniej moim zdaniem). Owszem, trzeba się przyzwyczaić do tego, że użył on innych nazw (ja to załatwiłam karteczką ze 'słownikiem łozizmów' jako zakładka), ale język i styl ma bardzo dobry.
Użytkownik: ulaluna 18.09.2009 08:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak to? Łozińskiego czyta... | Sheridan
Jestem dopiero na poczatku ksiazki wiec jednak dam temu szanse...i wypowiem sie jak skoncze:) dobry pomysl z tymi nazwami...a moglabys wpisac tutaj ta liste slowek??
Użytkownik: verdiana 18.09.2009 09:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem dopiero na poczatk... | ulaluna
http://www.tlumok.republika.pl/lozins1.htm

Na stronie jest tego więcej.
Użytkownik: ulaluna 20.09.2009 20:22 napisał(a):
Odpowiedź na: http://www.tlumok.republi... | verdiana
Dzieki:)
Użytkownik: Eire 20.09.2009 20:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Otóż problem się przedsta... | Mazikk87
A ja wypunktuję dlaczego podobało mi się spolszczanie nazw u Łozińskiego na którym de facto opiera się cała krytyka

*Zauważcie, ze zachowana jest konsekwencja językowa- nazwy "bliskie" hobbitom (i ludziom anglojęzycznym), oparte na angielszczyźnie spolszczono, co IMHO odpowiada zamysłom autora- nazwy "rdzennie" tolkienowskie (Isenagard, Gondor) zostawiono. dzięki temu czytelnikowi łatwiej identyfikować się z mieszkańcami Włości opartej przecież na realiach bliskich autorowi i jemu wspólczesnym

*Krzaty- nie gorsze i nie lepsze od Krasnoludów

*Kwestia Łazika. Obieżyświat brzmi dumnie, a wcale nie jest to zaszczytne miano. Aragorn dostał je od mieszkańców Bree dla których Czatownicy byli istotami niezby zasługującymi na szacunek- nie sieje, nie orze, robi nie wiadomo co, zerka dziwnie spode łba, no Łazik taki panie

Więcej kwestii nie pamiętam:P
Użytkownik: ulaluna 20.09.2009 20:37 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja wypunktuję dlaczego ... | Eire
Mi nazwa Krzaty akurat nie przeszkadza, wrecz przeciwnie przypomnialy mi sie opowiesci czytane w dziecinstwie. Moze sie myle, ale z tego co pamietam z dziecinstwa to Krzaty chyba byly bardziej zlosliwe i sprytniejsze od Krasnoludkow...? I mialy trudniejsze charaktery...;)
Użytkownik: aleutka 21.09.2009 10:12 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja wypunktuję dlaczego ... | Eire
Ja rozumiem ogolna zasade co Lozinski spolszczal a co nie. Podobne zalozenie przyjeli chyba Czesi w swoim przekladzie, ale oni robia to notorycznie, mowia nawet Julia Robertsova itd, inna kultura przekladu. O ile pamietam co kiedys czytalam Tolkien pisal Wladce jako rodzaj "mitologii brytyjskiej"i angielskie nazwy mialy dla niego ogromne znaczenie. Dopoki zyl protestowal przeciwko pomyslom tlumaczenia nazw - pierwszy wyskoczyl z tym bodaj holenderski tlumacz, ale skonsultowal sie z nim na szczescie. Wole kiedy tlumacze trzymaja sie wyraznych autorskich wytycznych, nic na to nie poradze.

Krzaty/skrzaty kojarza mi sie z Sierotka Marysia i tez nic na to nie poradze. To, co po polsku nazywamy skrzatem - tu w Irlandii przynajmniej - to cos w rodzaju leprechauna, chochlika. Skrzat to male, niekiedy zlosliwe stworzenie czasami pod dachem z muchomora - mam wrazenie, ze wiekszosc podziela to skojarzenie, stad nazwa zgrzyta. Skibniewska i Fracowie dobrze to rozumieli. Polski krasnoludek/skrzat/krzat to cos zupelnie innego niz angielski dwarf.

Lazik, Chryste Panie. Ja rozumiem, ze Obiezyswiat moze brzmiec dla Lozinskiego zbyt dumnie, ale Lazik? Mnie to sie kojarzy z samochodem terenowym radzieckiej bodaj produkcji. Pomijajac wszystko inne jest za krotkie, nie ma odpowiedniego wybrzmienia. Dla mnie jest wrecz zartobliwe, nie protekcjonalne/lekcewazace/zabarwione odrobina leku. To juz nawet Lazega/Wloczega brzmialby lepiej, moim zdaniem, ale wciaz by zgrzytal. Czatownikow swiadomie pomijam, bo to juz naprawde skandal.

Na Tlumoku jest tego wiecej, ktos podawal linka. Nawet wielokrotne redakcje nie byly w stanie pomoc temu przekladowi moim zdaniem.
Użytkownik: ulaluna 21.09.2009 11:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja rozumiem ogolna zasade... | aleutka
zraz..no to jak mozna najdokladniej przetlumaczyc na jezyk polski angielskiego 'dwarf' ? Mi sie wydaje ze krasnoludek jest tu chyba najodpowiedniejszy...

Co do lazika to zgadzam sie z toba, dla mnie brzmi troche za dziecinnie, jak z ksiazeczki dla dzieci.
Użytkownik: aleutka 21.09.2009 11:32 napisał(a):
Odpowiedź na: zraz..no to jak mozna naj... | ulaluna
No wlasnie ten neologizm stworzony przez Skibniewska jest bardzo na miejscu. W "Mitologii skandynawskiej" Rogera Lancelyna Greena przetlumaczono dwarfs jako "karly"i juz to bylo lepsze niz te nieszczesne krzaty, chociaz tez zgrzytalo. Naprawde jesli cos jest dobre (a krasnouldy w tym kontekscie sa) - to po co to zmieniac jesli sie nie ma lepszego pomyslu?

Czasami mam wrazenie, ze Lozinski ma drewniane ucho, jesli chodzi o nazwy.
Użytkownik: Yakashima 28.07.2010 14:36 napisał(a):
Odpowiedź na: No wlasnie ten neologizm ... | aleutka
Przekład Łozińskiego gdyby nie te nazwy byłby naprawdę dobry. Dlatego polecam edycje wydawnictwa LIBROS. W tej książce przekład p.Łozińskiego zmieniono "za jego zgodą, wbrew jego woli". Wszystkie niedorzeczne nazwy zastąpiono oryginalnymi. Shire to Shire. Bag End to Bag End. Wszystko jak trzeba. Tylko Łazik pozostał Łazikiem.
Użytkownik: aleutka 28.07.2010 14:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Przekład Łozińskiego gdyb... | Yakashima
No dla mnie Lazik dyskwalifikuje przeklad. Mam nadzieje, ze przynajmniej krzaty usunieto...

Ach, za jego zgoda wbrew jego woli? On nadal uwaza ze czatownicy/krzaty/Bagoszno sa swietnym rozwiazaniem? Zdumiewa mnie, ze sa wydawnictwa, ktore go zatrudniaja, i to do przekladu takich klasykow jak Wladca czy Diuna.
Użytkownik: moreni 28.07.2010 18:31 napisał(a):
Odpowiedź na: No dla mnie Lazik dyskwal... | aleutka
A ci czatownicy to kto, jeśli można wiedzieć?;)
Użytkownik: alva 28.07.2010 21:08 napisał(a):
Odpowiedź na: A ci czatownicy to kto, j... | moreni
Pęta mi się po umyśle, że strażnicy:)

Mam tłumaczenie Łozińskiego w wydaniu Libros i nie jest takie złe. W każdym razie Łazik podoba mi się o wiele bardziej niż Obieżyświat.
Użytkownik: aniaposz 11.09.2010 18:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Otóż problem się przedsta... | Mazikk87
Fajna dyskusja. :) Właśnie się zastanawiam na który przekład się zdecydować. Do WP przymierzałam się już chyba trzykrotnie. Za każdym razem poddawałam się po kilkudziesięciu stronach. :/ Teraz odważyłam się wreszcie sięgnąć po film i... już po godzinie byłam ugotowana. :) W związku z tym postanowiłam przerwać seans i zacząć od książki. Jeszcze raz. Pozostała kwestia przekładu. I teraz tak sobie myślę, że te trzy poprzednie próby podejścia do WP to był zawsze, o ile się nie mylę, przekład Skibniewskiej. Jakoś mi nie pasował. Zgrzytał, potykałam się o niezręczne frazy, niezgrabne sformułowania, ta polszczyzna... no, nie była ładna po prostu. I taka infantylna (moje pierwsze zetknięcie z fantasy to "Hobbit" - bardzo się rozczarowałam naiwnością tej bajeczki; na szczęście zaraz potem trafiłam na "Krew elfów" Sapkowskiego i fantasy została w moich oczach zrehabilitowana :)).

Przeczytałam zamieszczone powyżej fragmenty trzech tłumaczeń. Nadal najgorzej w moich uszach brzmi Skibniewska. Łoziński lepiej. Najlepiej Frącowie. Najpłynniej i najładniej po polsku. Ale może dalej nie jest aż tak dobrze, a i Łoziński nie razi oczu niezgrabną składnią. Więc pewnie ostatecznie sięgnę po niego. Moje pytanie: w którym roku i w jakim wydawnictwie wyszła ta poprawiona wersja (bez spolszczonych nazw i tych najbardziej rzucających się w oczy błędów)?
Użytkownik: ambarkanta 12.09.2010 23:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Fajna dyskusja. :) Właśni... | aniaposz
Wychowałem się na Skibniewskiej, dlatego cenię sobie jej przekład, lecz ciekawy jestem tego Łozińskiego - pozostaję otwarty na wszelkie translatorskie odkrycia. Kiedyś spróbuję innych przekładów, to może być nowa przygoda w starej scenerii Śródziemia. Ale, że "Hobbit" jest naiwny - jak możesz? ;-) To powieść dla dzieci i młodzieży, lecz napisana z klasą raczej nieosiągalną dla Sapkowskiego, dlatego zachwycają się nią również dorośli. "Hobbit" jest jak "Alicja w Krainie Czarów" albo jak "Kubuś Puchatek"; przygody Wiedźmina to inna - całkiem fajna - bajka.
Użytkownik: aniaposz 13.09.2010 00:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Wychowałem się na Skibnie... | ambarkanta
Cóż, może w tym sęk - za późno sięgnęłam po "Hobbita", bo w wieku 24 lat. Kompletnie mnie ta lektura nie wciągnęła, wynudziłam się okropnie. Niestety na długie lata zraziłam się też do Tolkiena. Na marginesie - "Kubuś Puchatek" nigdy mi się nie podobał. ;) Jak nam w podstawówce nauczycielka czytała fragmenty, to pamiętam jak sobie pomyślałam "Rany, ale bzdury". ;)

Jeśli chodzi o klasę, to dla mnie niewiele może się równać ze stylem Sapkowskiego w cyklu wiedźmińskim. W każdym razie, jeśli o polską fantasy chodzi. :)
Użytkownik: ambarkanta 13.09.2010 23:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Cóż, może w tym sęk ... | aniaposz
Taką krytykę to ja rozumiem. Rzeczywiście, "Hobbit" nie każdemu spodobać się musi, zwłaszcza gdy czytany jest później niż inne lektury młodzieżowe. Jeśli jednak trafi w gusta w odpowiednim wieku, trudno później dlań znaleźć jakiekolwiek porównanie. Mnie trochę szkoda, że nie przeczytałem w całości ani "Kubusia", ani "Alicji", ani "Muminków".

Życzę przyjemności podczas odkrywania Śródziemia w czyimkolwiek przekładzie :-) Elen sila...
Użytkownik: aniaposz 13.09.2010 14:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Fajna dyskusja. :) Właśni... | aniaposz
Moje pytanie o edycję WP w tłumaczeniu Łozińskiego jest już właściwie nieaktualne. ;) W mojej bibliotece mają tylko Skibniewską, a Łozińskiego wyd. I ze spolszczonymi nazwami. Zdecydowałam się więc jednak na Skibniewską (Muza, 2002). I całkiem nieźle mi idzie. :)
Użytkownik: klaudiunia14 18.08.2013 15:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Otóż problem się przedsta... | Mazikk87
Ja osobiście najbardziej lubię przekład Łozińskiego (poprawiony czyli z oryginalnymi nazwami własnymi i imionami), bo moim zdaniem jest kompatybilny z wersją angielską. Przekład Skibniewskiej też jest niezły ale ona próbuje na siłę dodać jakiegoś artyzmu do języka i przy jej przekładzie mam wrażenie, że nie bardzo podoba jej się język Tolkiena, więc chce dodać parę kwiatków od siebie, co jest bezsensowne - najważniejszym zadaniem tłumacza jest taki przekład, który przekazuje nam jak najwięcej indywidualnych cech języka autora i nawet jeżeli tłumaczowi nie do końca ten język się podoba to nie ma prawa czegokolwiek zmieniać, bo to fałszuje pewne wrażenia w które chciał nas wprowadzić autor. Jeżeli w wypadku Skibniewskiej wszyscy biorą pod uwagę przekład poprawiony, to będąc fair w przypadku Łozińskiego też powinniśmy tak zrobić. Łoziński o wiele lepiej przetłumaczył tytuł, bo słowo "fellowship" zdecydowanie znaczeniowo bardziej odpowiada polskiemu "bractwo" a nie "drużyna". Poza tym Łoziński ma duże wyczucie w swoim przekładzie, umie wyczuć gdzie narracja powinna być bardziej płynna, a gdzie odrobinę dynamiczne, a dialogi brzmią naturalnie (Skibniewska trochę je wydłużyła i ugórnolotniła). Więc jak pisał ktoś przede mną nie wieszajcie na Łozińskim psów tylko dlatego, że przetłumaczył nazwy własne i nazwiska, a Skibniewska nie (u niej też jest kilka kwiatków - jak np. krasnoludki [moim skromnym zdaniem to zdecydowanie większy błąd bo ma wpływ na fabułę i odbiór czytelnika, bo ustalmy, że co innego sobie wyobrażamy kiedy czytamy krasnolud, a co innego krasnoludek ^^])
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: