Dodany: 16.12.2019 09:37|Autor: UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki

Nie ptaki, lecz ptasiarze!


Recenzent: Dorota Tukaj

Co robi człowiek, któremu pierwsza wydana w kraju książka danego autora podobała się wyjątkowo, zwłaszcza, że w dodatku należy do gatunku, z którego ów czytelnik gotów wyczytać wszystko, co jest dostępne? Na ogół następną bierze w ciemno, nie zaglądając nawet w notę na okładce czy też na stronie wydawcy. A powinien. Zwłaszcza w przypadku, gdy autor jest obcojęzyczny. Bo wtedy nieraz się zdarza, że wydawca, znęcony sukcesem poprzedniej pozycji, decyduje się wypuścić na rynek na przykład dużo słabszy debiut. Albo książkę, którą ów autor napisał dla specyficznego grona odbiorców.

A wtedy czytelnik, który naiwnie sądził, że „Ptaki nie znają granic” to – jak sugeruje tytuł i piękna okładkowa grafika – opowieść o ptasich wędrówkach, w „Rzeczy o ptakach” wprawdzie wspominanych, lecz nieomówionych aż tak obszernie, pluje sobie w brodę, że zawierzywszy wydawcy, nie sprawdził nawet, jak ów tytuł brzmi w oryginale. Bo gdyby sprawdził, wiedziałby, że mowa nie o ptakach jako takich (ang. birds), lecz o PTASIARSTWIE (birding), czyli wypatrywaniu ptaków w ich naturalnym środowisku, połączonym ze zbieraniem swoistych trofeów w postaci zdjęć czy też nagrywanych głosów. Ptasiarze w istocie nie znają granic, zwłaszcza ci, którzy ze swojego hobby zrobili rodzaj sportu wyczynowego, polegającego na odnotowaniu w określonej jednostce czasu jak największej liczby spostrzeżonych gatunków, wraz z dowodami na prawdziwość tych obserwacji; jeśli zdjęć nie ma, potrzebne są świadectwa innych osób, dlatego ptasiarz pragnący się pochwalić „odfajkowaniem” rzadkiego gatunku na ogół wybiera się na podglądanie w towarzystwie paru kolegów po fachu. Realizację takiego właśnie wyzwania – zobaczenia w ciągu roku co najmniej 5000 gatunków ptaków – opisuje w swej najnowszej książce Noah Strycker. Same ptaki w tym aspekcie, w jakim interesowałyby większość czytelników, czyli z uwzględnieniem ich zwyczajów i zachowań, zajmują w niej niewiele miejsca; może kilkunastu poświęcił autor więcej niż parę linijek, pozostałe są scharakteryzowane w jednym-dwóch zdaniach albo tylko wspomniane z nazwy. Czym w takim razie zapełnił Strycker prawie czterysta stron? Osiemdziesiąt to materiały dodatkowe: podziękowania (5,5 strony!), spis ekwipunku potrzebnego na roczną wyprawę po wszystkich kontynentach, statystyka ptaków widzianych w poszczególnych krajach, pełna ich lista w porządku chronologicznym, z datami i miejscami zaobserwowania, skorowidz. Reszta – dość detaliczna relacja z podróży (włącznie z przebiegiem umawiania się z współobserwatorami i opisem ich stroju, w jakim udawali się na wyprawę), przerywana historiami ptasiarskich rekordów. Byłoby to, prawdę powiedziawszy, śmiertelnie nudne i nawet błyskotliwy styl autora by nie pomógł, gdyby od czasu do czasu nie trafił się jakiś detal krajoznawczy, historyczny lub przyrodniczy, na przykład: skąd wziął się pomysł „Księgi Rekordów Guinnessa”(której nazwę, nawiasem mówiąc, w tekście dwukrotnie podano błędnie, przez jedno „n”)? Do czego wykorzystuje się olej palmowy? Jakim kolorem świecą oczy nocnych ptaków, gdy się na nie skieruje światło latarki?

Ale nawet z tymi ciekawostkami daleko nowej książce Stryckera do „Rzeczy o ptakach”. Odmiennego zdania mogą być pewnie ptasiarze, których bardziej interesuje samo tropienie ptaka, niż dowiedzenie się o nim czegoś więcej. I w każdym innym kraju, w którym nie uczyniono takiego (celowego chyba, bo przecież trudno przypuścić, by ani tłumacz, ani redaktor nie zorientowali się, co znaczy „birding”!) przekłamania w tytule, trafiła ona zapewne do właściwego adresata.

Autor: Noah Strycker
Tytuł: Ptaki nie znają granic
Tłumacz: Michał Radziszewski
Wydawnictwo: Muza SA 2019
Liczba stron: 384

Ocena recenzenta: 3,5/6

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 371
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: