Dodany: 16.12.2019 09:35|Autor: UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki

Warto rozmawiać. Warto TAK rozmawiać


Recenzent: Dorota Tukaj

Lewaczka, czyli temperamentna dziennikarka o ostrym języku i zdeklarowanych poglądach, w wielu punktach różniących się od poglądów głoszonych przez kościół katolicki, czy może lepiej, przez ludzi publicznie występujących w jego imieniu (bo niekoniecznie podzielanych przez każdego jego wyznawcę).
Ksiądz, a dokładniej rzecz biorąc, zakonnik, jezuita, proboszcz jednej z opolskich parafii.
Już samo to zestawienie brzmi z lekka niewiarygodnie. Bo czy ludzie tak bardzo się od siebie różniący mogą w ogóle ze sobą rozmawiać? I o czym? I czy to w ogóle możliwe, że po pierwszym spotkaniu nie patrzą na siebie z odrazą, nie obrzucają się obelgami, lecz chcą rozmawiać dalej? Drugi raz, i trzeci, i kolejny, każdorazowo pewnie przynajmniej z godzinę (zapis rozmów zajmuje łącznie prawie 350 stron)?

Jeśli popatrzymy na dowolne forum internetowe, niekoniecznie nawet służące wymianie zdań na tematy światopoglądowe – bo równie dobrze może ono być częścią serwisu literackiego czy muzycznego – zobaczymy setki postów złośliwych, napastliwych, czasem wulgarnych i chamskich. Wystarczy, że jakiś użytkownik skrytykuje czysto techniczny aspekt książki, poruszającej temat miły tylko jednej opcji politycznej, albo pochwali piosenkę napisaną za czasów słusznie czy niesłusznie minionych, już się na niego leje fala epitetów, z których najbardziej cenzuralne w zasadzie nie nadają się do publicznego przytoczenia. Jak więc uwierzyć w to, że dwoje ludzi, stojących (przynajmniej z pozoru) po dwóch stronach barykady, jest się w stanie ze sobą dogadać bez użycia słów powszechnie uważanych za obraźliwe, bez prób zdeprecjonowania adwersarza lub wetknięcia mu szpili tak dotkliwie kłującej, by na chwilę stracił głos?

I jeszcze zobaczmy, o czym rozmawiają. O pedofilii w kościele i o prawach ludzi LGBT. O recepcji filmu „Kler” i o wymowie pokazowego palenia książek oraz akcesoriów, uznanych przez pewnego duchownego za wrogie katolicyzmowi. O starzeniu się z godnością, celibacie i katastrofie w Czarnobylu. O edukacji seksualnej dzieci, Jerzym Owsiaku i antyszczepionkowcach. O segregacji śmieci, prezerwatywach i i nauce religii w szkole. O definicji rodziny, spowiedzi i antysemityzmie. Jednym słowem o sprawach, z których niemal każda jest w stanie podzielić polskie społeczeństwo na dwa zwalczające się zażarcie obozy. A oni, mimo tej niesłychanej różnicy perspektywy, z jakiej spoglądają na poruszane tematy, w wielu kwestiach są zgodni (co dla człowieka o otwartym umyśle nie jest taką znów niespodzianką – bo dlaczego mieliby mieć na przykład inne zdanie co do dbania o środowisko?), a o tych, co do których między nimi zgody nie ma, potrafią rozmawiać bez agresji, bez podawania w wątpliwość kondycji moralnej rozmówcy, zarzucania mu demagogii, krótkowzroczności czy słabowitości umysłu. Co nie znaczy, że nie ma emocji. W ferworze dyskusji tu i ówdzie padają słowa nadmiernie potoczne („dostanę zrypę”[1]), czasem na granicy cenzuralności („że to dupnie, to jest pewne”[2]); może i trochę rażą w oficjalnym tekście, ale zarazem przemawiają za jego pełną autentycznością. I nie jest też tak, że jedno z dyskutantów dla świętego spokoju odpuszcza, zadając pytania najmniej kłopotliwe czy też udzielając odpowiedzi, którymi z pewnością swojego interlokutora usatysfakcjonuje. Nie, oni naprawdę chcą rozmawiać i, co ważniejsze, potrafią! Dawno już nie czytałam tak mądrego i pełnego zrozumienia dialogu.

Można teraz powiedzieć: no i dobrze, ale na co to komu? Czy fakt, że jedna niekatolicka (co nie znaczy, że niewierząca) dziennikarka i jeden duchowny potrafią usiąść wspólnie przy stole i dzielić się swoimi poglądami bez skakania sobie do oczu, cokolwiek w naszym polskim kotle zmieni? Spowoduje, że już nikt nie nazwie nikogo „brudną Żydówką”[3], nie zarzuci osobom wzywającym do miłosierdzia dla uchodźców, że „się będą ruchały z ciapatymi”[4], nie napisze do ciężarnej „twoje dziecko zdechnie”[5]? A gdzie tam! Kilka dni po publikacji tej książki, zanim jeszcze zdążyłam podsumować swoje wrażenia, internauci obrzucili autorów (ze szczególnym uwzględnieniem Korwin-Piotrowskiej) inwektywami [pisownia oryginalna – przyp.rec.]: „Co to za babsko co tak szkaluje kosciol i naszego Papieza JP II i kim jest »ksiadz« Kramer? Bo nie znam”, „To już przekroczyło granicę skur******. Ku*** mać, wypier**** z Polski”, „Lewacka bladź”, „Cud budowlanki: gadający pustak”, „Co za szmata”, „skąd takie g*wno się znalzło, co za podła suka”[6]. Nie, jedna jaskółka wiosny nie czyni. Może nawet i dziesięć też nie. Ale póki są w kraju ludzie wierzący w szacunek dla wszystkiego, co żyje na Ziemi (nie wchodząc w szczegóły, czy to tam umieścił Bóg, czy natura), w tolerancję dla cudzych zapatrywań, a nietolerancję dla krzywdzenia innego człowieka czy zwierzęcia, w szczerość, która nie rani i krytykę, która nie obraża – to warto było. Pani Karolino, księże Grzegorzu – nie kończcie na tym, rozmawiajcie dalej i uczcie rozmawiać innych.

[1] Karolina Korwin-Piotrowska, Grzegorz Kramer, „ #wrzenie: Lewaczka, ksiądz i polski kocioł”, wyd. WAM, 2019, s. 183.
[2] Tamże, s. 171.
[3] Tamże, s. 204.
[4] Tamże, s. 193.
[5] Tamże, s. 220.
[6] Ze strony internetowej: https://www.wprost.pl/kraj/10264429/co-za-szmata-ku-mac-wypier-z-polski-korwin-piotrowska-pokazala-komentarze-internautow.html

Autor: Karolina Korwin-Piotrowska, Grzegorz Kramer
Tytuł: #wrzenie: Lewaczka, ksiądz i polski kocioł
Wydawnictwo: WAM 2019
Liczba stron: 352

Ocena recenzenta: 6/6

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 638
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: