Dodany: 13.12.2019 17:31|Autor: koczowniczka

Czytatnik: O bohaterach literackich nieco inaczej

1 osoba poleca ten tekst.

Najpierw miło spędzali czas, a potem...


Ēdouard Louis, młody homoseksualista, który przyjechał z prowincji do Paryża, w wigilijną noc wpuścił do mieszkania nieznajomego mężczyznę o imieniu Reda. Panowie miło spędzali czas (nie wnikajmy, w jaki sposób), aż nagle gość stał się agresywny: zaczął grozić niedawnemu kochankowi, dusić go, a wreszcie gwałcić i to tak brutalnie, że „na pościeli, na podłodze – wszędzie była krew”[1]. Wprawdzie Ēdouard zdołał ocalić życie, ale wpadł w stres pourazowy. Miesiącami rozpamiętywał traumatyczne wydarzenie, a nawet napisał o nim autobiograficzną powieść pt. „Historia przemocy”.

W książce tej bardzo dokładnie opisuje wydarzenia sprzed gwałtu, sam gwałt, wizytę w szpitalu i na policji, snuje też rozmaite refleksje dotyczące agresji. Zauważa na przykład, że ci, od których oczekiwał pomocy – przyjaciele, policjanci – zachowywali się wobec niego nie lepiej niż Reda, czyli też stosowali przemoc. Przyjaciele zmusili go wręcz do pójścia na policję, policjanci wypytywali wielokrotnie o to samo, ignorując jego kiepski stan psychiczny i traktując bez zrozumienia, jak dziwoląga, który sam prosił się o napaść, a potem zawracał głowę zapracowanym, porządnym ludziom.

Wiele zgwałconych osób rezygnuje z szukania sprawiedliwości i trudno im się dziwić, bo to, przez co muszą przejść na policji i potem w sądzie, można określić słowem „gehenna”. Zazwyczaj ofiara czerpie odwagę z chęci, by sprawca został ukarany, tymczasem Ēdouard nie miał takiej motywacji, wprost przeciwnie, pragnął usprawiedliwić zachowanie Redy. Mówił sobie: „Nie wolno ci posłać drugiego człowieka do więzienia, nie wolno ci tego zrobić, nie zdobędziesz się na to”[2]. Miał nawet absurdalną chęć, by bronić gwałciciela przed złymi językami. „Nie mogłem słuchać, jak ktoś Redzie ubliża”[3] – wyznał. Jego uczucia są dość skomplikowane i raczej nietypowe dla ofiar napaści, co może wynikać z faktu, że jako pisarz ma rzadką umiejętność patrzenia na daną sytuację z różnych punktów widzenia, a także odgadywania, co myślą inne osoby.

Szukając pocieszenia, odwiedził niewidzianą od kilku lat, mieszkającą w rodzinnej wiosce siostrę. Clara zapewnia, że zawsze akceptowała homoseksualizm brata, jednak pomiędzy wierszami można wyczytać, że jakoś nie do końca. Nie chce na przykład, by dziadek i sąsiedzi poznali prawdę, traktuje Ēdouarda jak kogoś cierpiącego na wstydliwą chorobę, kogoś, kogo trzeba kochać, ale jednocześnie trzymać w ukryciu. Dorastając w takiej homofobicznej, obłudnej atmosferze, chłopak musiał czuć się mocno nieszczęśliwy i w sumie nic dziwnego, że zapragnął „znaleźć się w miejscu, gdzie nie miał ani przyjaciół, ani rodziny, ani przeszłości”[4].

Ciekawą treść autor zapakował w udziwnioną formę. Zamiast bezpośrednio opowiedzieć czytelnikowi o swoich przeżyciach, przytacza monolog Clary, która relacjonuje mężowi, czego dowiedziała się od brata. A dowiedziała się i zapamiętała podejrzanie dużo – wie na przykład, w którym momencie spotkania z Redą Ēdouard poczuł się podniecony. Żeby było jeszcze dziwniej, mąż odpowiada jedynie chrząknięciami; nie sposób wywnioskować, czy żałuje szwagra i czy patrzy na homoseksualistów z podobnym chłodem, co reszta krewnych. Ēdouard spisuje ten monolog, uzupełniając go o kolejne szczegóły oraz o swoje przemyślenia. „Historia przemocy” obfituje w dygresje, analizy zachowania, domysły.

Wiele tu, niestety, niedomówień. Czytelnik nie dowie się, czy zgwałcony bohater został przez rodzinę obdarzony współczuciem, czy też uznany za niemęskiego. Może Clara i inni woleliby nie wiedzieć, co go spotkało, i jego szczerość uznali za irytującą? Jak wyglądało życie Ēdouarda w Paryżu, czy łatwo się zaaklimatyzował, czy często zapraszał do siebie nieznajomych mężczyzn? Dlaczego zaczął bać się zarażenia wirusem HIV dopiero po gwałcie, a przedtem, kiedy dobrowolnie baraszkował z Redą, w ogóle o tym nie myślał? Na wiele pytań, które rodzą się w głowie podczas czytania, próżno szukać w tekście odpowiedzi. Powstaje wrażenie, że czegoś w „Historii przemocy” zabrakło. Szkoda też, że młody autor nie miał pomysłu na wyraziste zakończenie i urwał opowieść dość nagle, w przypadkowym momencie. Książkę można uznać za interesującą i wnikliwą, ale nie pasjonującą i nie wybitną.

---
[1] Historia przemocy (Louis Édouard), przeł. Joanna Polachowska, Pauza, 2018, s. 129.
[2] Tamże, s. 151.
[3] Tamże, s. 57.
[4] Tamże, s. 53.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 604
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: misiak297 13.12.2019 18:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Ēdouard Louis, młody homo... | koczowniczka
"Jego uczucia są dość skomplikowane i raczej nietypowe dla ofiar napaści,".

Nie wiem, czy takie nietypowe. To, o czym piszesz widziałbym jako odprysk "syndromu sztokholmskiego". Właśnie mnie ta forma ujęła - próba opowiedzenia, sprowadzenia całego wydarzenia do rozmowy, obracania się wokół tego samego. Daje to klaustrofobiczny efekt, wydaje mi się też bardzo wiarygodne.

"Dlaczego zaczął bać się zarażenia wirusem HIV dopiero po gwałcie, a przedtem, kiedy dobrowolnie baraszkował z Redą, w ogóle o tym nie myślał?" - myślę, że można założyć, że się zabezpieczyli. A w momencie gwałtu...

Książka naprawdę warta lektury. Wzbudza emocje. Zostaje w pamięci. Cieszę się, że zamieściłaś tę recenzję.
Użytkownik: koczowniczka 14.12.2019 17:47 napisał(a):
Odpowiedź na: "Jego uczucia są dość sko... | misiak297
Pewnie masz rację, że się zabezpieczali. Ale autor o tym nie napisał i stąd moje wątpliwości. Tuż po przeczytaniu „Historii przemocy” sięgnęłam po „Gwałt” Oates. Tam skrzywdzone bohaterki nie próbują usprawiedliwiać napastników, czują jedynie ból, strach i nienawiść. No ale każda ofiara seksualnej przemocy inaczej reaguje. Są i takie, które popłaczą parę godzin, a potem o wszystkim zapominają.

Bardzo podoba mi się Twoja recenzja tej książki. „Francuski prozaik pokazuje całą złożoność procesu, w którym gwałt niszczy człowieka, a jednocześnie staje się niezmywalną częścią jego dalszego życia (...). Ēdouard Louis nie jest przy tym tak brutalny, jak mógłby być – to znaczy, potworność tej powieści polega na okrutnej, precyzyjnej wiwisekcji nie tyle fizycznej strony gwałtu, co psychiki ofiary”. O właśnie, bardzo trafnie to ująłeś.
Użytkownik: misiak297 21.12.2019 15:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnie masz rację, że się... | koczowniczka
"autor o tym nie napisał i stąd moje wątpliwości" - on w ogóle unika szczegółowego opisu, jeśli chodzi o erotykę. Może stąd nie ma o tym zabezpieczeniu wzmianki.
Użytkownik: koczowniczka 08.01.2020 11:12 napisał(a):
Odpowiedź na: "autor o tym nie napisał ... | misiak297
Ale w „Końcu z Eddym” opisuje swoje przeżycia erotyczne bardzo szczegółowo (scena w drewutni). Na pewno nie należy do ludzi pruderyjnych. Jeśli w „Historii przemocy” nie wspomniał o zabezpieczeniu się, to może dlatego, że zapomniał?
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: