Dodany: 02.12.2019 22:22|Autor: Asienkas

Kilka słów o szczęściu


Kto z nas nie chciałby być szczęśliwy? Jak o tym głębiej pomyśleć, to chyba właśnie jest sens życia. Jedni upatrują szczęście w pieniądzu, inni w rodzinie, a kolejni w pomaganiu innym. Nieważne, czy jest to poświęcenie się karierze zawodowej, czy zbieraniu funduszy na schronisko dla psów. Jeżeli nas to uszczęśliwia, to staramy się nie wypuszczać tego z rąk. Przekonajmy się o czym marzy bohaterka książki "Dziękuję i zapraszam ponownie".

Fabuła
Ula skończyła historię sztuki, ale nie udało się jej znaleźć pracy w zawodzie. Zatrudniła się jako kasjerka w markecie. Zajęcie to nie przynosi jej satysfakcji, ale z czegoś żyć trzeba. W życiu prywatnym też jej się nie układa. Cały czas poszukuje swojej drugiej połówki. Pogoda ducha nie opuszcza jednak naszej bohaterki. Z podniesioną głową idzie przez życie i wierzy, że wszystko jakoś się poukłada.

Ula...
… to zwykła dziewczyna, która boryka się z codziennymi problemami. Martwi się, że waga pokazuje o kilka kilogramów za wiele, albo, że czeka ją zmiana z nielubianą kierowniczką. Ula ma też swoje małe radości. Wyskoczenie na ciastko czy butelkę wina z przyjaciółką zawsze poprawia jej humor.

Tytuł książki nawiązuje do formułki, którą często żegnają się z klientami kasjerki w marketach. Tam właśnie Agata Majchrzak wrzuciła swoją bohaterkę. Przy okazji poruszyła bardzo ciekawy temat. Powszechny dostęp do szkolnictwa wyższego spowodował niekontrolowany wysyp ludzi z tytułami, dla których nie ma zajęcia związanego z kierunkiem studiów. Ile jest takich osób, które pomimo planów i ambicji utknęło w pracy której nie lubi? Markety, telemarketing czy korporacje są tego świetnymi przykładami. Mamią pracowników sloganami o rozwoju, tylko czy tym pracownikom o taki rozwój chodzi?

W książce nie ma dramatycznych zwrotów akcji.
No chyba, że za dramat uznamy skurczoną koszulkę. "Dziękuję i zapraszam ponownie" napisana jest lekko i z humorem. Autorka z przymrużeniem oka opisuje codzienność swojej bohaterki. Śniadanie, samochód, który nie chce odpalić, praca, spotkanie z koleżanką, zakupy, kolacja itd., itp. Każdy z nas (a na pewno kobiety) może odnaleźć w Uli cząstkę siebie. Czasami ma się wrażenie, że życie przecieka przez palce. Praca, dom, praca, dom i minął nam kolejny tydzień. W mediach oglądamy ludzi, którzy robią fascynujące rzeczy, a my kręcimy się w kółko. Agata Majchrzak pokazuje, że na zwykłe sprawy można też patrzeć jak na przygodę.


Powieść bardzo mi się podobała i nieraz uśmiechnęłam się przy czytaniu, ale troszeczkę przyczepię się do języka i kompozycji.
Aby opowiedzieć historię Uli, autorka posługuje się dość potocznym językiem. Można go bronić, mówiąc, że książka miała być napisana na luzie. No dobrze, ale jednak to jest literatura i teksty rodem z podstawówki, typu "Z tyłu plecy, z przodu plecy... "w ustach trzydziestolatki trochę kłują w oczy.

Przejdźmy teraz do kompozycji. Życie Uli kręci się wokół pracy i spotkań z przyjaciółką. Na jej drodze pojawia się też trzech mężczyzn. Do tego kotła autorka dorzuciła jeszcze wątek relacji dziewczyny z matką. Jest tego dużo i daje to pole do popisu. Niestety w pewnym momencie autorka skupiła się na pracy bohaterki. Robi nam się z tego zbiór anegdotek na temat pracy w markecie. Niektóre są szokujące, inne zabawne i nawet przyjemnie się je czyta, ale pozostałe rozpoczęte tematy, aż proszą się o rozwinięcie.

Ostatnia kwestia, którą chciałam poruszyć, to narracja. Pisarka połączyła narrację pierwszo- i trzecioosobową. Historia toczona jest z perspektywy mężczyzny, obserwatora. Przez większą część książki patrzy na wydarzenia z boku. Zachowuje się jak podglądacz, ale taki, który ma dostęp do myśli i wspomnień bohaterki. Jest też moment, kiedy wkracza na scenę i staje się częścią opowieści. Na początku miałam straszny problem ze zorientowaniem się, w czym rzecz. Narrator jawił mi się jako psychopata czekający na naszą bohaterkę (chyba za dużo kryminałów ostatnio czytałam). Ostatecznie okazał się niegroźny, a spotkanie z narracją tego typu było ciekawym doświadczeniem.

Podsumowanie
"Dziękuję i zapraszam ponownie" to idealna książka do odpoczynku po ciężkim i stresującym dniu, kiedy chcemy wyłączyć głowę. Jest lekka i zabawna. Nie wymaga specjalnej koncentracji. Nie oznacza to, że jest nieciekawa. Bohaterka funduje nam kilka zabawnych sytuacji i ciętych ripost, a do tego pokazuje, że chcieć to znaczy móc. Powieść ma drobne mankamenty, ale nie odbierają one radości z czytania.

[Recenzja była wcześniej publikowana na innym portalu czytelniczym/stronie księgarni internetowej/blogu.]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 228
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: