Dodany: 14.11.2019 11:53|Autor: LouriOpiekun BiblioNETki

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Hańba
Coetzee John Maxwell

Niedemokratyczny hedonizm


"Nie lubię biegania za kobietami, nie lubię tracić czasu na jałowe towarzyskie rozmowy ani na uganianie się za tym, co jest praktycznie znane pod nazwą przyjemności. A jednak się przekonuję, że z jakiegoś powodu i całkiem wbrew swojej woli spędzam większą część czasu pogrążony właśnie w tych zajęciach. To niezbadany rodzaj obłędu"[1].

Człowiek jest także zwierzęciem, i ta jego zwierzęcość najsilniej chyba daje o sobie znać w sferze seksualnej. Jest to domena popędu decydującego o przetrwaniu gatunku, a równocześnie aspekt najsilniej kontrolowany społecznie i budzący najżywsze dyskusje o granicach ingerencji ze strony państwa, jurysdykcji, instytucji religijnych oraz arbitrów dobrego smaku. Człowiek wykracza poza swoją zwierzęcość poprzez moralność, która oznacza kontrolowanie zachowań instynktownych inaczej, niż poprzez tresurę (=wychowanie); niektórzy próbują zaprzeczać swoim instynktom, inni się im całkowicie poddają - obie drogi nie są słuszne. Przestępcy seksualni są w więzieniach traktowani z pogardą i pomiata się nimi. W końcu hipokryzja to najczęstsza postawa wobec sfery (cudzej) seksualności - homoseksualizm dobry, o ile nie dotyczy księży; rozwiązłość dobra, o ile nie dotyczy polityków. Zaś Alex Portnoy narzeka: "Dlaczego do pioruna nie miałbym się trochę rozerwać! Dlaczego najdrobniejsza błahostka, którą robię dla przyjemności, okazuje się zakazana, podczas gdy reszta świata tarza się ze śmiechem w błocie!"[2]

Może więc słusznie jest rozważyć dobrą radę jednego z bohaterów "Hańby" Coetzee'ego:
"(...) żądza to brzemię, bez którego świetnie moglibyśmy się obejść"[3]?
Główny bohater tej powieści, wykładający na uniwersytecie w Kapsztadzie profesor David Lurie, jest osobą dystyngowaną, nobliwą, którą jednak takie "prymitywne żądze" miotają bez pardonu. Pomimo faktu, że jest niemal w wieku emerytalnym, przestaje wystarczać mu dyskretna płatna kochanka. Ulega czarowi jednej ze swych studentek i, wykorzystując jej skomplikowaną sytuację uczuciową oraz brak doświadczenia, uwodzi ją. Wkrótce jednak sprawa wychodzi na jaw, a Lurie (który nie chce się publicznie ukorzyć, mimo namów dziekana), zmuszony jest do opuszczenia tak uniwersytetu, jak i Kapsztadu w niesławie. Udaje się do swojej córki, mieszkającej na farmie gdzieś wśród sawann południowoafrykańskich. Tam jednak także nie będzie dane mu uniknąć pohańbienia, którego ofiarą pada jednak nie tylko on (poprzez nowe zaznane upokorzenie), ale i jego córka.

"Hańba" to powieść, w której porusza się kilka istotnych tematów: istotę miłości, pożądania, związków i zależności między tymiż, granice przyzwoitości i ewolucję moralności, także dylematy uczuciowe starości, a nawet specyfikę klinczu historyczno-odwetowo-ekspiacyjnego odwróconego rasizmu jako skutku polityki apartheidu, nie mówiąc już o wątku "eutanazji zwierząt". Ja w tej recenzji chciałbym się jednak skupić przede wszystkim na kwestiach przemian etosów erotyki i etyki, gdyż intrygujące jest, że
"(...) filozofia, która bardzo dobrze wie, jak sobie radzić z minionymi pokusami i tymi, jakie przyniesie przyszłość, chyba zawsze się rwie w obliczu dzisiejszych, obecnych pokus"[4].

Pierwszym tematem niech będzie sama kwestia miłości i urojeń na jej temat. Lacan Jacques wygłosił kiedyś słynne zdanie, że "kochać to dawać coś, czego się nie posiada komuś, kto nie istnieje" (możliwe, że natchnieniem był dla niego Huxley Aldous, który napisał wcześniej "(...) osoba, w której się jest gwałtownie zakochanym, to zawsze nasz własny wymysł i najbardziej szalona z fantazji"[5].). Profesor Lurie oddaje się marzeniom i tworzeniu wyobrażeń tak o podstawach swej fascynacji studentką, jak i fantazji na temat afektu, którym on ma być obdarzany. Jego "miłość od pierwszego wejrzenia" przepoczwarza się w "miłość od pierwszego włożenia". Zaś OFIARA owej miłości, przypominająca trochę Tessę D'Urberville, okazuje się być osobą zgoła odmiennie odbierającą awanse Luriego - który nie może nadziwić się, że osoba wykorzystana ma jakieś pretensje. Czy można profesora jakoś usprawiedliwić? Wydaje mi się, że jest to częściowo możliwe - istota wytłumaczenia tkwi w hipokryzji społeczeństwa, będącej drugim tematem, który chcę tu podnieść.

Otóż to, co dopuszczalne i moralne, jest relatywne i zależne od czasów. Współcześnie seks traktowany jest jako zabawa. Jednak amoralne zachowania studentów są dozwolone, ale tylko, jeżeli dotyczą ich grona - jak zabawa dzieci w piaskownicy: dorosły nie powinien dołączać. Z tego zupełnie nie zdaje sobie sprawy Lurie, tkwiący beznadziejnie w okowach starych reguł romansów (przestarzałe zasady często stają się źródłem nieporozumień - na przykład obecnie zachodzi implikacja: nie zgadzasz się z kimś/jego stylem życia/moralnością = masz fobię na jego punkcie). Gdy jednak mleko już się wylało - niepoprawna aktywność seksualna wyszła na jaw - profesor gubi się po raz kolejny, bo nie zna innej cechy hipokryzji społeczeństwa: tej mianowicie, że wystarczy, by się publicznie pokajał, nawet nieszczerze, a wszystko zostanie wybaczone. (Szerzej poczytać o tym warto we wnikliwym studium "Libido dominandi: Seks jako narzędzie kontroli społecznej" E.Michaela Jonesa) Najlepszym dowodem nieprzystawalności przekonań Luriego do współczesności jest jego przywołanie metod antycznych w obliczu hańby i wygnania z Kapsztadu:

"Wyganianie kozłów skutkowało, póki stała za nim potęga religii. Kozła obarczano grzechami całego miasta i wypędzano, a miasto było odtąd oczyszczone. Sposób działał, bo wszyscy wiedzieli, jak ten rytuał interpretować, wszyscy łącznie z bogami. A potem bogowie wymarli i nagle trzeba było oczyścić miasto bez boskiej pomocy. Okazało się, że są potrzebne prawdziwe czyny a nie symbole"[6].

Lurie nie chciał się pokajać, gdyż wierzył, że w jego osobie zrealizuje się rola kozła ofiarnego, niezbędnej dani, gdy wokół moralność się zdewaluowała. Co ciekawe - nie dostrzega specyficznego odbicia własnego zachowania w tym, co spotkało później jego córkę. I nie dochodzi do tego, że być może tragiczny jej los jest wynikiem swoistego przeniesienia roli kozła ofiarnego z ojca na dzieci.

Tym samym przejść można do ostatniego tematu, którym jest prawo do pożądania, prawo do tkwienia w błędzie. Lurie odważnie (arogancko?) pragnie stanąć w prawdzie o sobie, z otwartą przyłbicą przyznając, że jest, jaki jest. I mimo, iż zrozumiał, że czynił źle, to gdy to czynił, było mu dobrze:

"- Ale na bieżąco, kiedy to wszystko się działo, czy żałowałeś?
- Na bieżąco? Czyli znaczy w ogniu spełnienia? Jasne, że nie. Wtedy nie ma miejsca na wątpliwości. Zresztą sama na pewno wiesz"[7].

Lurie dopuścił w swoim życiu porażkę, o ile tylko cena jej będzie dlań godziwa - jakby czyniąc zasadą swego życia maksymę Aleksandra Wielkiego "lepiej spłonąć, niż zwiędnąć". Wbrew utopijnym marzeniom współczesnego świata profesor rozumie, że wszystko ma swój bolesny koszt, i jest nań gotowy. Wie też, że nauka może płynąć także z błędu czy przegranej. Mówi więc bez rezygnacji:

"Może to dobrze robi człowiekowi, jeśli od czasu do czasu upadnie. Byle tylko nie potłukł się na kawałki"[8].

I co najwyżej żałować może, że kara za hedonizm spotyka tylko wybranych.

-----

[1] "Jak suche liście", Aldous Huxley, przeł. Ewa Życieńska, wyd. Czytelnik, 1981, s. 100.
[2] "Kompleks Portnoya", Philip Roth, przeł. Anna Kołyszko, wyd. Wydawnictwo Literackie, 1986, s. 264.
[3] "Hańba", John Maxwell Coetzee, przeł. Michał Kłobukowski, wyd. Znak, 2009, s. 112.
[4] A. Huxley, dz. cyt., s. 97.
[5] Tamże, s. 96.
[6] J.M.Coetzee, dz. cyt., s. 112.
[7] Tamże, s. 180.
[8] Tamże, s. 204.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3117
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: Losice 16.11.2019 01:35 napisał(a):
Odpowiedź na: "Nie lubię biegania za ko... | LouriOpiekun BiblioNETki
"Hańba" jest smutnym i depresyjnym studium Republiki Południowej Afryki w czasach największej transformacji społeczno-politycznej. Transformacji ta całkowicie zagubiła w swojej dynamice jakiekolwiek punkty odniesienia oparte na moralności i akceptowanych normach współżycia społecznego. Proces zatracenia tych norm dotknął zarówno poszczególne jednostki ludzkie (szczególnie głównego bohatera), jak i całe grupy społeczne.

Odnoszę wrażenie, że Twoja recenzja całkowicie gubi te południowo-afrykańskie korzenie i razi swoją monotematycznością, wyolbrzymiając do niebotycznych rozmiarów tematykę "zwierzęcej seksualności człowieka" - która niezaprzeczalnie istnieje w naszej codzienności i jest wystarczająco (ale nie monotematycznie) reprezentowana w powieści Johna Maxwella Coetzee (noblisty z 2003 roku).
W literaturze światowej jest wiele powieści opisujących seksualność człowieka i "Hańba" nie byłaby tutaj wyjątkiem - a na pewno nie byłoby to powodem do wyróżnienia jej nagrodą Booker Prize w 1999 roku.

J.M. Coetzee wyemigrował z Republiki Południowej Afryki do Australii w 2002 roku, podając jako główny powód rosnącą liczbę rozbojów kryminalnych i gwałtów oraz brak odpowiedniej reakcji władz na to zjawisko. W roku 1999 rządząca w Republice Południowej Afryki partia - Afrykański Kongres Narodowy wszczęła przeciwko powieści "Hańba" procedurę sprawdzającą, zarzucając powieści powielanie stereotypów rasistowskich. Ówczesny prezydent Republiki Południowej Afryki w polemice z powieścią Coetzee powiedział "Republika Południowej Afryki nie jest tylko miejscem gwałtów". Jak widać w dyskusji tej przeważała całkowicie inna tematyka i optyka niż w Twojej recenzji, gdzie problematyka społeczna powieści została całkowicie pominięta.

W moim odczuciu powieścią najbliższą tematycznie i o bardzo zbliżonym charakterze, również w sposobie ujęcia tematu i spojrzeniu na sytuację społeczną kraju, jest powieść innej południowo-afrykańskiej noblistki (1991) Nadine Gordimer "Ludzie Julya" - co ciekawe jest to dystopia napisana w 1981 roku, a więc na długo przed transformacją społeczno-polityczną w Republice Południowej Afryki.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 16.11.2019 11:50 napisał(a):
Odpowiedź na: "Hańba" jest smutnym i de... | Losice
Dziękuję za to uzupełnienie.

Co prawda nie do końca mnie przekonujesz, że (a)moralność prof. Luriego jest skutkiem transformacji społeczno-politycznych w RPA. Wcale zresztą nie ukrywałem, że - jakkolwiek zauważam inne niż etyczne tematy "Hańby" - to "w tej recenzji chciałbym się jednak skupić przede wszystkim na kwestiach przemian etosów erotyki i etyki".

Skoncentrowałem swoje omawianie powieści na tym temacie, ponieważ dla mnie obrazuje nowotwór moralności, toczący nie tylko szarpaną rasizmami Afrykę (rasizm białych wobec czarnych, rasizm czarnych wobec białych, rasizmy poszczególnych plemion czarnych wobec siebie wzajem), ale przede wszystkim Europę (i w dalszym rzędzie Amerykę Północną) - ponieważ to z tego kontynentu onegdaj poniesiona została w świat moralność, którą obecnie od co najmniej 51 lat toczy rak antykultury, relatywizmu moralnego, permisywizmu i źle pojmowanej tolerancji. To ten temat naprawdę mnie gryzie, i to ta sfera fabuły "Hańby" prawdziwie mnie poruszyła (recenzja powyższa to zaledwie z 10% przemyśleń, które miałem w czasie lektury), dlatego skorzystałem z prawa twórcy do subiektywnego rozłożenia akcentów - tym niemniej Twoja wypowiedź, uzupełniająca niejako o uwypuklenie innych tematów, które były obecne w książce, jest wg mnie cenna i mile widziana. Bardzo możliwe, że warte jest szerszej dyskusji porównanie źródeł upadku moralności - w RPA z powodu ruchawek polityczno-społecznych (więc niejako jako negatywny skutek uboczny), zaś w Europie i Ameryce na skutek zaplanowanego, celowego działania liberalizacji obyczajowej.
Użytkownik: Losice 18.11.2019 22:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję za to uzupełnien... | LouriOpiekun BiblioNETki
OK. Rozumiem założenia Twojego zamiar twórczego, ale przedstawiłeś go w sekcji Recenzje. Czytelnik, który nigdy nie czytał "Hańby" natyka się na Twoją recenzję (oznaczoną "Biblionetka poleca") i …. no właśnie i co, jak sam napisałeś dostaje dyskusję 10% tematyki powieści. "Hańba" to jakby nie było jedna z najlepszych powieści Noblisty i laureata Bookera (za tę właśnie powieść).
Nie napisałbym żadnego komentarza, gdybyś umieścił tekst jako czytatkę lub inną wypowiedź na temat książki. W Recenzjach jest trochę "odjechany" - ale oczywiście to moje zdanie.

Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 19.11.2019 08:02 napisał(a):
Odpowiedź na: OK. Rozumiem założenia Tw... | Losice
No cóż, zawsze pozostaje takie wytłumaczenie, że 1) inaczej definiujemy "recenzję", 2) dla Ciebie 90% tej książki dotyczy spraw polityczno-społecznych (więc pewnie w swojej recenzji z "Hańby" akcenty byłyby rozmieszczone dokładnie odwrotnie, niż w mojej) oraz 3) dla mnie właśnie nie więcej, jak 10% tej książki to sprawy polityczno-społeczne.

Zresztą przyjrzyjmy się samej książce obiektywnie, jak jest widziana przez inne "źródła", niż ja:

- tagi to: Afryka, gwałt, mężczyźni, nobliści, powieść-kampusowa, RPA, XX-wiek - można by pewnie coś dodać, ale jakoś polityki tu brak;
- w nocie z okładki właściwie jedynie słowa J.Jarniewicza odnoszą się do konkretów treści, mowa jest o "dramatycznych wyzwaniach", "zmieniającym się (...) świecie" , "zasadniczych dylematach etycznych", "uwikłaniu w niejednoznaczne sytuacje" - nadal nic o polityce, jakkolwiek można odnieść to do przemian związanych z burzliwą historią RPA, ale nadal jednak etyka i postawy dominują w nocie;
- w innej nocie (strona Znaku) mamy:
"David Lurie, europejski intelektualista, nie zamierza trzymać na wodzy swoich namiętności, gdy na jego drodze staje kolejna atrakcyjna kobieta. Tym razem za romans ze studentką przyjdzie mu jednak słono zapłacić. Wykluczony z dystyngowanego uniwersyteckiego świata szuka schronienia na afrykańskiej prowincji, gdzie mieszka jego córka. Erupcja brutalnego biologizmu, której ofiarami staną się David i Lucy, zweryfikuje ich pogląd na świat i wyobrażenie o samych sobie. Oboje zhańbieni, na różny sposób spróbują poradzić sobie z traumą.

Laureat Nagrody Nobla w swojej najsłynniejszej powieści bada kondycję współczesnego człowieka, a hańba – rozumiana bardzo szeroko – jest uniwersalną i gorzką cechą opisywanej przez niego rzeczywistości. Nie miejmy złudzeń – wszyscy jesteśmy nią okryci."

a w nocie do wcześniejszego wydania:

"Trudno uwierzyć, że koneser kobiecych wdzięków i wielbiciel poezji romantycznej częściej doświadcza nudy niż miłości. David Lurie, dwukrotnie rozwiedziony pięćdziesięciodwuletni profesor literatury na uniwersytecie w Kapsztadzie, świadomie burzy swój święty spokój. Nawiązuje romans z młodziutką studentką i wkrótce potem, zaskarżony przez nią, traci pracę i szacunek otoczenia. Wizyta u córki Lucy i zmiana trybu życia ujawniają, że nie potrafi znaleźć wspólnego języka z innymi. Nie radzi sobie też z poczuciem winy za tragedię, która spotkała Lucy. W końcu każde z nich będzie musiało znaleźć własny sposób na to, jak żyć z piętnem hańby."

gdzież tu coś o "całkowicie innej tematyce i optyce niż w Twojej recenzji"?? Toż noty te skupiają się GŁÓWNIE na sferze moralności, seksualności, ostracyzmie!

- żadna z pozostałych recenzji tej książki na BNetce (w tym jedna również polecana przez Redakcję; pominąłem czytatki i miscellanea) nie tylko nie skupia się na specyfice polityczno-społecznej książki, ale wręcz marginalnie traktuje te kwestie;

- na angielskiej Wiki w bloku "Reception and interpretation" istotnie akcent jest mocno położony na kwestie RPA ery post-apartheidu (moim zdaniem z kolei zbyt słabo na kwestie natury etycznej). Jest jednak również zdanie: "This is a story of both regional and universal significance." - i ja właśnie na uniwersalistycznym odczytaniu się skupiłem;


Na ścisłe nawiązanie do historii RPA i tematyki ekspiacyjnej (całkiem ciekawe zresztą) trafić można w tekście GieWu: http://wyborcza.pl/1,75517,302785.html I moim zdaniem jest to po prostu interesująca i warta dyskusji INTERPRETACJA, jedna z wielu, nieprzesadnie też uwypuklona, stanowi ledwie niewielki procent całego tekstu. Więc uważam, że przesadzasz, oczekując mocnego zaakcentowania tych tematów w omówieniach "Hańby" - bo jednak w głównej mierze jest ona o przemianach etyki i drenażu wrażliwości. D.H.Lawrence rzekł "Cała wielka literatura opowiada o moralności" - dla mnie "Hańba" zasługuje na bycie nazwaną Wielką Literaturą i wcale nie uważam, by scentralizowanie tak jej, jak i jej omówień na kwestiach moralnych było tym samym jakimś uchybieniem.
Użytkownik: Losice 19.11.2019 10:12 napisał(a):
Odpowiedź na: No cóż, zawsze pozostaje ... | LouriOpiekun BiblioNETki
Jak słusznie zauważyłeś angielska wersja Wiki inaczej rozkłada akcenty (podobnie do mojego odbioru powieści). Dlaczego jest to ważne - bo powieść należy do kręgu literatury angielskojęzycznej (bliskiej brytyjskiej - państwa Commonwealth) - i jej oryginalna optyka jest inna. Próbowałem to przedstawić w mojej pierwszej wypowiedzi - emigracja J.M.Coetzee do Australii (przyczyny tożsame z tematyką "Hańby"), negatywny odbiór powieści w RPA (po przemianach społeczno-ustrojowych) itd. Dla nas problemy te to egzotyka - ale autor ma swoje korzenie w RPA, to jego świat i byłoby wielką szkodą, abyśmy oglądali ten świat przez "dziurkę od klucza".
Oczywiście zdecydowanie podpisuję się pod stwierdzeniem "This is a story of both regional and universal significance." Absolutnie nigdy tego nie negowałem ("universal"). Po prostu nie gubmy słowa "regional" - bo ono przynależy do J.M.Coetzee - to jego kraj i jego ojczyzna.

Zapewne pozostaniemy przy swoich zdaniach, co chyba stanowi wartość "samą w sobie".
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 19.11.2019 10:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak słusznie zauważyłeś a... | Losice
Może tu jest pies pogrzebany: "dla nas problemy te to egzotyka" - natomiast problemy natury etyczno-moralnej są uniwersalne? Nie zaprzeczam, że Twoje uzupełnienie jest celne i potrzebne. Może jednak właśnie owemu kręgowi literatury angielskojęzycznej przydałoby się zwrócić uwagę na coś innego niż sprawy rasizmu, apartheidu i lokalna specyfika RPA?
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: