Dodany: 12.11.2019 22:13|Autor: Marioosh

Pierwsza klasa


Komisarz Montalbano, rozgoryczony postawą policjantów z Genui, którzy fabrykowali dowody i stosowali przemoc, postanawia odejść na emeryturę; gdy pływa w morzu w celu ostudzenia emocji, natrafia na dryfujące zwłoki w zaawansowanym stadium rozkładu. W pierwszej chwili przychodzi mu do głowy, że jest to jeden z nielegalnych imigrantów, ale doktor Pasquano odkrywa ślady wskazujące na to, że tego człowieka związano, a następnie upozorowano jego utonięcie w jakimś odległym miejscu. Wkrótce do wybrzeża Sycylii przybija kuter z imigrantami; komisarz ratuje kilkuletnie dziecko, ale gdy po kilku dniach dowiaduje się, że zginęło ono w wypadku,samochodowym, dochodzi do przekonania, że wcale go nie uratował tylko oddał w ręce oprawców. Zdruzgotany Montalbano składa sobie samemu obietnicę, że znajdzie morderców chłopca; zainspirowany przez niezależnego dziennikarza i przy pomocy swojej szwedzkiej przyjaciółki Ingrid oraz przy małym wsparciu policjantów z Vigaty komisarz wpada na trop handlarzy dziećmi spoza Unii Europejskiej.

Byłem przekonany, że po lekkim potknięciu, jakim był „Zapach nocy”, Andrea Camilleri szybko wróci do formy – i nie myliłem się, „Obietnica...” to książka po prostu świetna. Autor, jak zwykle, oparł intrygę na autentycznym wydarzeniu: tym razem jest to imigracja nieletnich, o której włoska prasa pisała już w 2002 roku. Temat jest więc poważny i został opisany poważnie, choć nie brak, oczywiście, elementów humorystycznych, jak choćby relacje między Ingrid a Livią czy poszukiwanie przez komisarza nowej restauracji po tym, jak Calogero postanowił zamknąć starą. Wszystko jest tu naprawdę dobre: konkretnie zarysowane postacie (np. doktor Pasquano opisany w czterech linijkach bez gmerania w jego przeszłości), świetne dialogi i brak wodolejstwa. Ale i tak najważniejszy w tej książce jest jej główny temat; jest to problem z którym Włochy, ale też i cała Europa, mierzą się od lat. Camilleri nie ukrywał swoich lewicowych poglądów i często ustami Montalbana je wypowiadał; tu mamy do czynienia niemalże z manifestem, zwłaszcza w scenie w której komisarz ogląda wiadomości w stacji przychylnej rządowi, czyli w tym przypadku prawicowej. I trzeba przyznać, że jest tu kilka scen chwytających za gardło – nawet wiedząc, że jest to pewna manipulacja. I cała akcja sprawnie zmierza ku finałowi, który tym razem jest prawdziwym Grande Finale, niczym w jakimś filmie o Jamesie Bondzie – jest to finał na pewno trochę przerysowany, ale świetnie tu pasujący. Tak więc po prostu polecam – nawet tym, których w tej serii zniesmacza pewna ilość wulgaryzmów, gdyż tu akurat jest ich jak na lekarstwo - ale też tym, którzy chcieliby poznać coś innego niż zwykle.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 361
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: