Dodany: 04.11.2019 14:49|Autor: rollo tomasi

Mała apokalipsa


"Paris London Dachau" przeczytałem jednym tchem. Nie jest to książka totalna, raczej typowy dla literatury potransformacyjnej krzyk rozpaczy i zagubienia pokolenia, które mimo, iż wmawia mu się, że wygrało życie, czuje, że życie przegrało.

Barbara, narratorka, jest wielkomiejską pisarką, na pewno blogerką, studentką lub absolwentką studiów humanistycznych, inteligentką, intelektualistką, ale też pożeraczką książek i innych dóbr kultury. Drotkiewicz / Barbara mogłaby nawet pokusić się o to, by napisać całą książkę utkaną tylko i wyłącznie z cytatów, bez żadnych uzupełnień własnych i prawie jej to wyszło, bo "Paris..." żyje skrzydlatymi słowami, roi się od bardziej lub mniej związanych z pretekstową fabułą wtrętów, a dobra kultury pochłaniane z obżarstwem są tu narkotykami, w znacznie większym stopniu ważniejszymi od zwykłego życia.

Życie puka jednak do drzwi już na początku, gdy Barbara traci partnera, który od niej odchodzi. Odyseja miejska Barbary i jej koleżanki zwanej z męska Patrykiem wiedzie przez wciąż otwarte lub przynajmniej kojarzone warszawskie kluby A.D. 2004, płynie przez hektolitry drinków i rozwala się na kanapach przed bardziej lub mniej wyabstrahowanymi produktami kultury. Barbara nie jest sama w sobie postacią ani pozytywną, ani negatywną, gdyż jest pochłaniaczką kultury i albo ktoś uzna tę jej cechę za konstytutywną, albo ją odrzuci.

Finalna apokalipsa spada, jak w filmach Godarda lub Fassbindera, dosyć umownie i pretekstowo. W prozie polskiej - zwłaszcza pierwszej dekady XXI wieku - dominuje przeświadczenie o jałowości życia ludzkiego, bohater najczęściej jest fizycznie lub psychicznie bezczynny, a jego alternatywą nie jest inna wersja życia (jak małe ojczyzny w latach 90.), ale jego totalny, drastyczny koniec ("Zwał" Shuty'ego, "Barbara Radziwiłłówna z Jaworzna-Szczakowej" Witkowskiego). Już po dominujących w latach 90. "małych ojczyznach", ale jeszcze przed krystalizowaniem się utopijnych lub alternatywnych wizji społeczeństwa w latach 10.(ekologia, obrona mniejszości społecznych, krytyka ekonomiczna, zaangażowanie w inicjatywy oddolne, proza gatunkowa) proza lat 00. skazana była na krytykę bez alternatywy, stąd te właśnie wizje - zapoczątkowane przez Dorotę Masłowską rażą dziś nieznośnym pesymizmem, ale jednocześnie dobrze oddają ducha wskazanych lat i pomagają nam przenieść się w nie tak odległą przeszłość. W gorzkich momentach czytelniczego życia nawet teraz "Paris London Dachau" może być postrzegany jako wizja niestarzejąca się, bo umożliwiająca czytelnikom półtorej dekady później samoidentyfikację z narratorką.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 164
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: