Dodany: 11.10.2019 20:29|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Unieść dorosłość


Wyjąwszy kilkoro autorów od niemal niepamiętnych czasów znanych i lubianych, rzadko sięgam po współczesne polskie powieści. I tę bym pewnie też ominęła, gdyby nie fakt, że jej akcja rozgrywa się w dobrze mi znanym pobliskim mieście powiatowym, a bohaterami jej są młodzi ludzie z pokolenia mojego syna, szukający swojego miejsca w życiu.

Weronika, zarzuciwszy marzenia o poezji (bo „trzeba robić, a nie wiersze pisać”[1]), usiłuje uciec przed urzędniczą rutyną i przymusem wspinania się po szczeblach kariery, prowadząc fundację pomagającą społecznie wykluczonym.
Paweł (którego wszyscy nazywają Olkowym, od imienia jego poprzedniej dziewczyny) uczy polskiego w zespole szkół zawodowych; praca sprawia mu pewną satysfakcję, do prowincji też nie ma zastrzeżeń, bo sam ją wybrał, urzeczony czeską kulturą przenikającą do miasta z drugiego brzegu rzeki – a jednak też mu czegoś brakuje, może tego, żeby ludzie spoza zawodu postrzegali go inaczej niż jako „wolne wakacje i podwyżki, co?”[2]. Baśka, jego aktualna dziewczyna, „nie chce tak jak Olkowy i Wera zapętlać się w dobroci udzielanej na siłę”[3], więc bawi się w dziennikarkę w niekoniecznie ambitnym magazynie internetowym, marząc o awansie, który zaprowadzi ją do stolicy albo chociaż któregoś z naprawdę dużych miast.
Dagmara, niedawna uczennica Pawła, „miała zryte dzieciństwo, ale to przecież nie oznacza, że musi cokolwiek powtarzać”[4], więc próbuje się wyrwać ze swojego środowiska, prócz pracy w barze zaczepiając się w fundacji Wery.
Jej brat Darek, zwany Beneficjentem (niebezpodstawnie, bo rzeczywiście i on, i cała jego rodzina przynajmniej okresowo kwalifikują się do roli podopiecznych fundacji) jest właściwie jedynym, który nie poszukuje i nie ucieka, co wcale nie znaczy, że on jedyny potrafi unieść swoją dorosłość: powziąwszy zamiar odpłacenia, komu trzeba, za krzywdę siostry, czyni to w taki sposób, że konsekwencją jest zamęt w życiu paru innych postaci…

Autorka ma kapitalny słuch językowy i dar wyłapywania z tła takich scenek, fraz, spostrzeżeń, które dodają autentyzmu postaciom i ich otoczeniu, a równocześnie wyczucie proporcji, dzięki któremu myśli i dialogi wydają się prawdziwe, nieprzerysowane (a jeśli pojawia się cień parodii, jest on na tyle delikatny, że czytelnik nie czuje się jak na nieustającym występie kabaretowym). I naprawdę umie pisać, naturalnym, żywym, obrazowym stylem. Mnie osobiście natomiast trochę mniej odpowiadał sposób poprowadzenia fabuły – położenie nacisku na historię Darka i Dagmary (ze strasznie już nadużywanym w literaturze motywem Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu) spowodowało, że właściwie wyparła ona z pierwszego planu postacie równie ciekawe, jak Wera i jej zaprzyjaźnieni podopieczni, tzn. Olkowego i Baśkę. A szkoda, choć i bez tego jest to autentycznie dobra powieść.

[1] Anna Cieplak, „Lekki bagaż”, wyd. Znak Literanova, 2019, s. 58.
[2] Tamże, s. 69.
[3] Tamże, s. 285.
[4] Tamże, s. 114.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 363
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: