Dodany: 30.09.2019 22:40|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Czytatnik: Czytam, bo żyję

1 osoba poleca ten tekst.

Czytatka-remanentka IX 19


Tradycyjna porcja notatek z książek, po lekturze których brakło mi czasu na recenzje.

Ludzkie oblicze zwierząt (Dröscher Vitus B.) (5,5)
Doskonała, jak to zawsze u tego autora, opowieść o różnych aspektach życia naszych braci mniejszych – tym razem, jak sam tytuł wskazuje, głównie o tym, w czym są do nas zwierzęta podobne (albo my do nich).
Najwięcej miejsca zajmuje sekwencja zdarzeń służących przedłużeniu gatunku i związanych z tą funkcją emocjonalnie: zaloty, tworzenie mniej lub bardziej trwałych związków, wychowywanie potomstwa, opłakiwanie utraconego partnera. O tym samym po części opowiadają dwie inne książki autora – „Cena miłości” i „Rodzinne gniazdo” – ale materiał jest na tyle obszerny, że czytanie się nie nudzi. Jest też i o tym, czy zwierzęta umieją tworzyć i doceniać piękno, czy uprawiają aktywność fizyczną dla przyjemności, jak sobie radzą z napastnikami zagrażającymi życiu itp. itd. Moich ulubionych zwierząt, czyli niedźwiedzi, jak na lekarstwo, ale nie z tego powodu nie dałam pełnej szóstki, tylko dlatego, że autor w paru miejscach powtarza informacje, które już wcześniej podał.

Podobne, a tak różne życie...: Korespondencja Ludmiły Marjańskiej i Wisławy Szymborskiej 1954-2003 (Szymborska Wisława, Marjańska Ludmiła) (4)
Tak, „korespondencja”, bo „listy” to byłoby za dużo powiedziane – to są głównie parowierszowe liściki. Więcej tekstu jest, prawdę powiedziawszy, w objaśnieniach (zawierających drobiazgowe opisy wyglądu pocztówek, na których większość korespondencji powstała), niż w nich, a gdyby nie towarzyszące im – tworzone przez obie poetki, ale głównie Szymborską – wyklejanki, niektóre śmieszne jak nieboskie stworzenie, to właściwie lektura trochę rozczarowywałaby swoją skąpością i lapidarnością. Hobbysta może się porwać na zakup, reszta lepiej niech pożyczy z biblioteki.

Szóste, najmłodsze i inne opowiadania (Hen Józef (właśc. Cukier Józef Henryk)) (5)
Ależ ta stara generacja prozaików umie pisać! Cóż za umiejętność subtelnego wydobycia emocji z zupełnie statycznych scen, cóż za kunszt pokazania chociażby namiętności bez ani jednego terminu fizjologicznego, wściekłości czy odrazy bez jednego wulgaryzmu – piękna sztuka doboru słów, a autor, w momencie pisania najnowszych tekstów z tego zbioru liczący sobie blisko 90 lat, jest jednym z ostatnich, którzy to potrafią. Gdyby nie dwa teksty, które zupełnie do mnie nie trafiły, tj. „Niebo naszych ojców” i „Długa, chyża łódź” – może dlatego, że autor umiejscowił akcję w obcych sobie realiach – i strasznie irytujący sposób doboru pozostałych (dwie pierwsze części, zawierające opowiadania powstałe w latach 40-50 i 80, noszą tytuły wcześniej wydanych zbiorów: „Bokser i śmierć” oraz „Powiernik serc”, ale brakuje w nich paru tytułów wchodzących w skład tamtych, dodano zaś inne, których w tamtych nie było; zgrzyta zwłaszcza dolepienie do „Powiernika serc” niepasującej do niego ani tematem, ani osobą narratora „Klarysy”), ocena byłaby wyższa.

Queen: Królewska historia (Blake Mark) (4,5)
Kupioną ładnych parę lat temu książkę dokończyłam dopiero dziś, do czego bezpośrednim bodźcem było obejrzenie „Bohemian Rhapsody”; cóż, łatwiej było jednak zobaczyć film, niż czytać, bo tekst bardzo gęsty, zwarty, ciężki, a przy tym rojący się od nazwisk i faktów. Można powiedzieć, że to lektura raczej nie do połykania, lecz do skubania po kawałku; chce się jedną rzecz sprawdzić czy przypomnieć – sięgamy, czytamy kilka czy kilkanaście stron, odkładamy na pół roku.

Czarny elementarz (Tomkowski Jan) (5)
Impresje wspomnieniowe z peerelowskiego dzieciństwa, przefiltrowane przez wrażliwość i poczucie estetyki człowieka dorosłego, nadzwyczaj sprawnie umiejącego operować słowami. Nasycenie motywami iluzorycznymi czy onirycznymi odzwierciedla bujną wyobraźnię dziecka, której efekty działania przedstawione są jednak w taki sposób, jakby ten, w którego się owo dziecko zmieniło, bez zastrzeżeń wierzył w zapamiętane obrazy – a przecież nie wierzy, przecież wie, że tu czy tam należałoby jednak tę imaginację od realności oddzielić. To mi troszkę przeszkadzało, bo moja własna pamięć doskonale rozdziela to, co było (może niekoniecznie lokalizując to dokładnie w miejscu i czasie, może zacierając pewne szczegóły, jak na wyblakłej kliszy fotograficznej) od tego, co mi się przedstawiało w snach czy marzeniach – dlatego wolę odtwarzać czas miniony w oparciu o relacje tych, którzy go tak samo postrzegają. Nie poczytuję tego jednak za mankament, a jedynie za powód, dla którego mimo przepięknego języka nie doznałam kompletnego zauroczenia.


Wariatka, która czyta (Fox Marta) (4)
Spodziewałam się osobistych refleksji czytelniczych, pisanych w tak piękny sposób, jak pierwsze akapity przedmowy, tymczasem tom składa się z publikowanych przez autorkę w różnych mediach na przestrzeni około 20 lat krótkich tekstów, które ukazują punkt widzenia literaturoznawcy i literaturotwórcy, ale niekoniecznie muszą zachwycić czytelnika, przyciągnąć do przedstawianych w nich autorów. Część z nich można zaliczyć do kategorii felietonowo-eseistycznych (jeden traktuje na przykład o tym, że Schmitt ściągnął „Pana Ibrahima i kwiaty Koranu” z „Życia przed sobą” Ajara/Gary’ego i w dodatku się do tego nie przyznaje. Ta sama teza zostaje później powtórzona w jednym z wywiadów), sporo jest wspomnień pośmiertnych o mało znanych pisarzach/poetach polskich lub prezentacji sylwetek takichże żyjących, kilka wywiadów czy raczej luźnych rozmów. Cieszę się, że nie kupiłam, bo poza przedmową i posłowiem nie ma tam prawie niczego, co można by przeczytać dla czystej przyjemności.




(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 500
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: Marylek 01.10.2019 21:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Tradycyjna porcja notatek... | dot59Opiekun BiblioNETki
„Długa, chyża łódź” - to opowiadanie, które Hen napisał bezpośrednio po śmierci żony. Realia, to tylko sztafaż - to jest o miłości, i to o miłości trwającej ponad śmierć. Ten stary szaman wie coś, o co młody go pyta, ale młody sam nie wie, o co pyta. A żaden stary nie może młodemu nic bezpośrednio, werbalnie przekazać - ani szaman, ani nikt. Miłość trzeba przeżyć samemu. Stratę również.

Obadaj to może pod tym kątem.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 01.10.2019 22:27 napisał(a):
Odpowiedź na: „Długa, chyża łódź” - to ... | Marylek
Teoretycznie wiem, bo on o tym pisał w dziennikach, ale nijak mi nie wchodziło.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: