Horyzont
"Horyzont" to moja pierwsza przygoda czytelnicza z twórczością Jakuba Małeckiego, ale na pewno nie ostatnia. Trudno byłoby zrezygnować z książek kogoś, kto potrafi tak prostymi słowami wywołać takie fale emocji. Ta lektura jest napisana lekkim piórem, dzięki czemu niemal się ją pochłania, odkrywając z bohaterami kolejne elementy układanki, którą jest przeszłość.
Historia toczy się z perspektywy dwóch osób: Zuzy, która odkrywa sekret swojej zmarłej matki, i Mańka, byłego sapera, który próbuje spisać wspomnienia z wojny w Afganistanie. W jego przypadku mamy do czynienia na przemian z teraźniejszością oraz przywoływanym z pamięci czasem pobytu na misji. Podobały mi się te umiejętne przeskoki między bohaterami. Autor wiedział, kiedy należy przejść do innego wycinka opowieści tak, by czytelnik wciąż był zainteresowany dalszymi losami poszczególnych postaci.
Najlepszym fragmentem była dla mnie historia Bahira. Czekałam na nią od chwili, gdy tylko to tajemnicze imię się pojawiło. Nie spodziewałam się tylko, że wywoła u mnie takie emocje. Aż trudno to opisać. Trzeba to po prostu samemu przeczytać i przeżyć.
Nie jest łatwo powiedzieć sporo o tej książce, nie zdradzając przy tym tego, co jest w niej najlepsze. Na pewno była to świetna lektura, której autor w zwyczajnych, prostych słowach spisał to, co niezwykłe.
Od redakcji:
Recenzja (w pierwotnej wersji) była wcześniej publikowana na innym portalu czytelniczym i/lub blogu.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.