Dodany: 31.08.2019 12:04|Autor: Oczarowana Książkami

Słowianie górą!


Po śmiertelnym wypadku rodziców nastoletnia Alicja trafia pod opiekę swojej ciotki. Gdyby sytuacja była za mało skomplikowana, to o istnieniu wspomnianej siostry matki dziewczyna dowiedziała się dopiero po śmierci najbliższych. Pochodząca z Warszawy nastolatka udaje się do znajdującego się na końcu świata bieszczadzkiego miasteczka o wdzięcznej i wiele mówiącej nazwie Czarcisław. Początki Alicji w nowym środowisku nie są łatwe i już od pierwszych chwil na jej drodze pojawia się coraz więcej dziwaków. Zresztą sama ciotka Tatiana zdaje się nie być do końca zrównoważona. Dziewczyna wkrótce dowiaduje się, że pochodzi od jednego z czterech założycieli miasteczka, wokół których krąży wzbudzająca ciarki na plecach legenda. Alicja przekona się na własnej skórze, że w każdej, nawet najbardziej niesamowitej historii, znajduje się ziarnko prawdy... ale żeby od razu konszachty z diabłem?!

Miałam dwa główne powody, by sięgnąć po najnowszą powieść Kariny Bonowicz . Po pierwsze, miałam już kiedyś okazję, aby przeczytać jej powieść „I tu jest bies pogrzebany” i całkiem nieźle się z nią bawiłam. Już wtedy przekonała mnie do swojej twórczości, jednak to przy początku serii „Gdzie diabeł mówi dobranoc” poczułam się, jakby była ona napisana na moje niewypowiedziane głośno życzenie. Po drugie – przyciągnął mnie niesamowity klimat przebijający się już przez opis i okładkę, ale najbardziej moją uwagę zwróciła informacja o wykorzystaniu przez autorkę słowiańskich wierzeń. Zdecydowanie jest to tematyka, którą lubię, zwłaszcza jeżeli podana jest we uwspółcześnionej oprawie. Karina Bonowicz naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyła, ponieważ dała mi nie tylko to, czego się spodziewałam, ale i o wiele więcej!

Chociaż pozornie to powieść młodzieżowa, to osobiście bym jej tak wąsko nie sklasyfikowała. Występujące w powieści dwuznaczności i aluzje do świata oraz popkultury doskonale trafią do troszkę starszego pokolenia. Owszem, głównymi bohaterami są nastolatkowie, ale w tej historii występuje tyle wątków, a autorka porusza tak szeroką gamę tematów, że zdecydowanie spodoba się ona także starszym czytelnikom. Zresztą lepiej uważać na polecanie tego tytułu młodszej młodzieży, ponieważ znaleźć w niej można kilka wulgaryzmów i brutalnych scen. Myślę, że głównym wyznacznikiem jest tutaj poczucie humoru – jeżeli Was już złapie, to nie wypuści do samego końca!

Ta książka o niemałej objętości wciągnęła mnie tak bardzo, że wręcz ją pochłonęłam. Nawet nie wiem kiedy dotarłam do końca, który daje do myślenia o tym, co może wydarzyć się w kolejnej części. Myślę, że bardzo pomogła w tym kreacja bohaterów – nie zawsze trzeba ich lubić, ale zdecydowanie są „jacyś”. Właściwie w książce występuje cała plejada wszelkiej maści dziwolągów, a dodać do tego trzeba jeszcze tajemne moce, które część z nich posiada. Zresztą im bliżej końca, tym wszyscy zdają się być coraz bardziej niejednoznaczni. Z Alicją i resztą zdecydowanie nie da się nudzić, a ze względu na głośne wybuchy śmiechu i prychnięcia pod nosem nie polecam czytać książki w miejscach publicznych. Mam tylko małą nadzieję, że w kolejnej części pojawi się więcej scen z Dymitrim, który pojawił się z przytupem, a potem nagle zniknął.

„Księżyc jest pierwszym umarłym” to książka, która już w pierwszych zdaniach trafiła prosto do mojego serca. Całkowicie urzekły mnie jej styl i klimat, a poczucie humoru autorki pokrywa się w dużym stopniu z moim. Przyznaję, że właśnie na taką książkę, osadzoną w polskich realiach, czekałam! Całe szczęście, że jest to dopiero pierwsza część serii, bo chociaż muszę czekać na kontynuację, to jednak w końcu będę miała szansę wrócić do niesamowitego Czarcisławia. Ta historia aż prosi się o serial, ale taki naprawdę z rozmachem! Zdaję sobie sprawę, że „Księżyc jest pierwszym umarłym” nie jest może dla bardzo szerokiego grona czytelników, ale zdecydowanie mogę ją polecić młodzieży (i młodym duchem), wielbicielom fantasy i słowiańskich bóstw, legend, bieszczadzkich klimatów, przejaskrawień oraz... ciętego humoru, którego tutaj zdecydowanie nie brakuje.

Od redakcji:
Recenzja była wcześniej publikowana na innym portalu czytelniczym i/lub blogu.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 328
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: