Dodany: 28.02.2005 10:37|Autor: kocio
Portret ze słów
Od początku książki jesteśmy wrzuceni w monolog Kuklińskiego, tak, jakby autorka chciała nas zostawić sam na sam z tą postacią, a jemu pozwolić się swobodnie wypowiedzieć - czy może raczej: opowiedzieć. To nawet nie jest wywiad-rzeka, ponieważ pytania są ukryte i tylko kilka razy wypływają na powierzchnię. Poza tym opowieść toczy się swoim rytmem i własną ścieżką.
Nie wiemy, kim jest Nurowska (rzeczywiście przyjaciółką Kuklińskiego? a może tylko neutralnym świadkiem spowiedzi życia?) ani na czym polegało opracowanie przez nią nagrań z rozmowami. Stara się być możliwie przeźroczysta, dlatego lepiej potraktować tę książkę właśnie jako opowieść, a nie literaturę faktu, z której wyczytamy sensacyjne wydarzenia z powojennej historii Polski.
Kukliński bezpośrednio stara się przekazać tylko jedną myśl: że nie był szpiegiem. Cała jego tajna działalność była efektem stwierdzenia, że Polska była uzależniona od Związku Radzieckiego i o żadnej suwerenności nie było wtedy po prostu mowy, więc w interesie kraju walczył jak mógł z jego ciemiężcą, bo był przekonany, że armia wykona każdy, choćby najgorszy w skutkach dla kraju, rozkaz. A w planach, które sam miesiącami opracowywał na wypadek wojny z Zachodem, rolą Polski było wzięcie na siebie głównego uderzenia...
Znamienne, że po latach, na emigracji, tak samo ma za złe amerykanizację, jak wcześniej rusyfikację Polski. Ta ciągła walka o własną tożsamość to chyba los kraju stojącego między dwiema potęgami.
Uznanie Kuklińskiego za zdrajcę lub bohatera wymaga tylko uznania bądź odrzucenia tej zasadniczej tezy, nic innego nam w tym nie pomoże. Ze swej strony zwraca on tylko uwagę, że jako wojskowy, i to wtajemniczony w największe sekrety państwowe, miał specjalne spojrzenie, jakiego nie ma przeciętny obywatel. On wiedział, jak miał wyglądać najczarniejszy scenariusz, większość ludzi przecież nawet o tym nie myślała.
Zgodnie z jego własnymi, choć przedstawianymi przez Nurowską, słowami, książka miała się ukazać dopiero po jego śmierci i chciał w niej oczyścić się z zarzutów przed historią, zostawiając współczesnych z ich zdaniem. Wierzył, że z czasem ludzie będą skłonni lepiej zrozumieć znaczenie tego, co i dlaczego zrobił.
Ale z dętych, historycznych deklaracji nic tu nie ma. Jest tylko opowieść o życiu człowieka, który będąc sobą robił coś, czego wymagało od niego sumienie. A mimo to koleje jego losu czyta się zachłannie - dla mnie była to nieprzespana noc. Zapewne stoi za tym niewymuszona szczerość w ujawnianiu prawdy o tym byciu sobą (trudno przypuszczać, żeby zmyślał swoje słabości i osobiste wewnętrzne dramaty) i zwięzły, precyzyjny styl (znów nie wiadomo, czy bardziej wynikający z jego wojskowej przeszłości, czy z pisarskiego warsztatu autorki opracowania).
Kto chce posłuchać osobistej historii człowieka, który zmagał się ze swoim niezwykłym losem, powinien przeczytać książkę Nurowskiej. Kto jednak oczekuje przede wszystkim faktów historycznych na potwierdzenie lub zaprzeczenie racji Kuklińskiego, ten musi sobie poszukać innej lektury, bo tu po prostu niewiele znajdzie.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.