Glatz
Akcja powieści toczy się w 1920 roku w niemieckim Kłodzku (tytułowym Glatz). Dochodzi tam do serii brutalnych morderstw wysoko postawionych obywateli, a w miarę upływu akcji denatów wciąż przybywa. Do rozwiązania zagadki zostaje sprowadzony z Berlina kapitan Wilhelm Klein, wojskowy śledczy, który sam skrywa wiele tajemnic.
Bardzo lubię kryminały retro (szczególnie Katarzyny Kwiatkowskiej) za to, że zagadki kryminalne rozwiązywane są tam nie za pomocą DNA i pęknięcia w kościach, ale głównie dzięki inteligencji prowadzącego śledztwo, a dodatkowo przenoszą nas w świat, który już nie istnieje.
Śląskie miasteczko Glatz zostało w bardzo ciekawy i obrazowy sposób przedstawione przez Tomasza Duszyńskiego, więc czytelnik bez problemu może się tam w wyobraźni przenieść i poczuć jego atmosferę. Za to duży plus dla autora.
Bardzo mi się spodobała postać głównego bohatera - Wilhelma Kleina, bo był to człowiek inteligentny, nietuzinkowy, oryginalny i właściwie niewiele było o nim wiadomo, zaś jego tajemnice poznawaliśmy w czasie lektury.
Przez większość książki akcja potwornie się wlokła. Intryga kryminalna skonstruowana przez autora okazała się dla mnie zbyt skomplikowana. Mnogość postaci i niemieckie nazwiska (nie znam tego języka) sprawiły, że myliło mi się, kto jest kim, jak jest z innymi powiązany, więc w konsekwencji nie miałam takiej przyjemności z lektury, jak oczekiwałam. Na szczęście w pewnym momencie akcja przyspieszyła i do końca było już zdecydowanie lepiej, choć nie aż tak, abym nie mogła się oderwać.
Rozwiązanie zagadki kryminalnej nie przyniosło mi oczekiwanej satysfakcji. Wydało mi się całkowicie nierealne i przekombinowane. Bardzo żałuję, bo po przeczytaniu wielu pozytywnych opinii spodziewałam się rewelacyjnego kryminału retro.
„Glatz” to książka dosyć dobra, ale dla mnie to niestety za mało. Po lekturze pozostało mi uczucie niedosytu.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.