Zielona mila
Zielona Mila (
King Stephen (pseud. Bachman Richard, Evans Beryl))
Zapewne i na tym forum zachwytom nie było końca. I wszyscy, którzy "są na bieżąco", pokiwają zapewne głowami nad moim zapóźnieniem. Może tak się stanie, ale ja nie żałuję. To jedna z niewielu książek w moim życiu, która nie pozwoliła mi o sobie zapomnieć, kiedy już ją przeczytałem. Wręcz mnie dręczyła. Czasem, kiedy o niej myślałem, aż mnie zatykało. Bo to jest książka o ludziach, chociaż uważanych za ścierwo, szumowinę i chwasty, które trzeba wyrywać. Nie ma większych różnic w ich postrzeganiu w 1932 roku, a dzisiaj. Wystarczy pójść przed salę sądową, gdzie sądzi się sprawy o morderstwo.
A jednak przerażający jest los tych ludzi, dotkliwie bolesny dla mojego sumienia, okropnie przygnębiający dla chrześcijanina - potrafi obudzić w nocy.
":Mili" słuchałem. Teleszyński po prostu bomba. Żadnych cudów aktorskich - czysta lektura z lekko zaznaczonymi akcentami. Takich lektorów obdarzam większym szacunkiem niż tuzy z polskiej sceny (na zagranicznych się nie znam).
Postać małego Francuza zatyka żyje we mnie niezwykle mocno. No i Pan Dzwoneczek - cudo literackiego kunsztu.
Nie miałem przekonania do twórczości Kinga (może dlatego, że nie lubię horrorów). Teraz zaczynam ją mieć. Jego fantastyczne wątki są w sumie delikatne, ale wrażliwość i umiejętności literackie, niebywałe.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.