Dodany: 19.07.2019 11:44|Autor: Marioosh

Sugestywna manipulacja - i nic ponadto


Recenzując jakiś czas temu „Wieżę milczenia”, czyli debiut Remigiusza Mroza, wysunąłem teorię, że w książkach tego pisarza chodzi o trzy rzeczy: o product placement, o stworzenie pozoru głębi intrygi poprzez opakowanie prostej historii w wiedzę zaczerpniętą z Wikipedii i o lekkość pióra, dzięki której taki na przykład „Behawiorysta” ma niemal 500 stron, a przy tym połowa treści sprawia wrażenie zapychacza kartek.
A oto konkrety, stanowiące argumenty na rzecz wysuniętej powyżej teorii.
Po pierwsze, wśród sponsorów książki jest tym razem Winnica Chodorowa, Winnica Płochockich oraz firma Sennheiser, że o RMF-ie i TVN24 nie wspomnę.
Po drugie, autor niczym Wujek Dobra Rada uczy czytelników, jak postępować przy otwieraniu drzwi kobietom i jak się pije wino, bohaterowie licytują się wiedzą o koncepcji Schleiermachera i o amerykańskim żołnierzu Jeremiah Dentonie, zaś główny bohater, mimo tego, że przeczytał książkę Jean Liedloff o wychowywaniu dzieci w wenezuelskiej dżungli, nie potrafi porozumieć się ze swoim synem.
Po trzecie, zawsze cenię sobie w powieściach konkretność i rzeczowość; uważam, że dobra książka powinna być tak „gęsta”, że nie powinno się przegapić żadnego akapitu; tymczasem tutaj duże fragmenty są po prostu jałowe, mniej więcej od połowy czytałem ją po łebkach i nie zgubiłem wątku.

Sama treść jest prosta: jest przestępca, nazwany przez media Kompozytorem, który porywa ofiary i transmituje w internecie swoiste audiotele, gdzie internauci mają zdecydować o ich losie - i jest tytułowy specjalista od niewerbalnej komunikacji – wiadomo więc, że dojdzie między nimi do swoistej gry. Autor, oprócz opisania nam tej gry, stawia też czytelnikom pytanie, jak bardzo właśnie my, użytkownicy internetu, jesteśmy odpowiedzialni za czyjeś życie i czy mamy świadomość tego, że jedno kliknięcie może zdecydować o czyimś losie. Jedno trzeba uczciwie przyznać: akcja wciąga, a czyta się to wszystko gładko i potoczyście; sceny, mimo że krwawe i sugestywne, nie są sztuką dla sztuki, tylko są podstawą do pewnego rodzaju pojedynku między przestępcą a tytułowym bohaterem – wydaje się więc, że jest nieźle.

No, właśnie, wydaje się. Mimo wcześniejszych uwag byłoby naprawdę nieźle, sęk tylko w tym, że książka wydaje się być zlepkiem całej masy wcześniej wykorzystanych pomysłów – na gorąco przyszły mi do głowy wczesne kryminały Alex Kavy, „Nieproszony gość” Charlotte Link oraz „Upadły anioł” Mari Jungstedt; najbardziej zaś rzuca się w oczy bardzo duże, wręcz ocierające się o plagiat podobieństwo do książki Chrisa Cartera „Jeden za drugim”. Nie widzę niczego złego w inspirowaniu się twórczością innych pisarzy, chodzi jednak o to, żeby ta inspiracja nie była na zasadzie: zmieniamy realia na polskie i jedziemy. Nie chcę i nie lubię być złośliwy ale przyszło mi do głowy, że w taki sposób faktycznie można napisać 35 książek w ciągu sześciu lat, równolegle prowadząc działalność zawodową. I wciąż zadaję sobie pytanie: czy w pisarstwie chodzi o ilość czy o jakość? Czy lepiej być pisarzem specjalizującym się w jednej dziedzinie, czy wyrobnikiem od wszystkiego? Nie wiem więc, czy „Behawiorystę” polecić czy nie – jest to sprawna i sugestywna manipulacja, ale chyba nic ponadto; autor mógł stworzyć książkę będącą ostrzeżeniem przed złem sączącym się z internetu, ale też siedzącym w nas samych, a zrobił zgrabne, lecz szybko ulatujące z głowy czytadło.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1601
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: