Paraskewidekatriafobia, czyli nieunikniona zawodność
Książka Atula Gawande „Komplikacje” jest przeznaczona dla czytelników dwóch kategorii: tych, którzy uważają, że medycyna jest gałęzią poważnej nauki, gdzie nic już nie zależy od przypadku oraz tych, którzy są przekonani, że pomyłki lekarskie wynikają tylko z braku kompetencji lub złej woli pracowników służby zdrowia. Obie grupy czytelnicze zostaną zachwiane w swoich przekonaniach i zmuszone do rewizji poglądów.
Atul Gawande, urodzony w 1965 roku w Nowym Jorku, jest amerykańskim lekarzem i dziennikarzem. Jego rodzice wyemigrowali z Indii, osiedli ostatecznie w Athens w stanie Ohio. Atul wychowywał się w atmosferze ówczesnych szpitali, przy rodzinnym stole wysłuchiwał medycznych sporów i anegdot, gdyż jego matka była pediatrą, a ojciec - urologiem. Nic dziwnego, że syn zechciał zostać lekarzem; pracuje obecnie jako chirurg ogólny i endokrynolog w Brigham and Women’s Hospital w Bristolu oraz w Dana Farber Cancer Institute. Studiował także nauki polityczne, filozofię i ekonomię. Jest działaczem społecznym i wykładowcą. Artykuły, które złożyły się na tę pierwszą książkę Gawande, były uprzednio drukowane w „The New Yorker”. Poza tym „Komplikacje” znalazły się wśród finalistów amerykańskiej National Book Award w 2002 roku. A w roku 2006 Gawande zdobył Stypendium Mac Arthura – grant geniuszy – w dziedzinie medycyny i literatury.
Podtytuł książki głosi: „Zapiski chirurga o niedoskonałej nauce” i daje posmak późniejszych wrażeń. Dla autora okres siedmioletniej rezydentury na chirurgii stał się czasem odkryć i przemyśleń. Jego literacki talent sprawia, że czytelnik, który jest laikiem, zostaje dopuszczony do wewnętrznego świata medycznych problemów, dylematów i sukcesów. Sprawność chirurga i jego ostateczna wygrana lub porażka są uzależnione od wielu czynników; począwszy od interpretacji przeprowadzonych badań, poprzez stan urządzeń i narzędzi, czy nawet oświetlenia sali, a skończywszy na dyspozycyjności lekarza; jego wiedzy, kondycji psychofizycznej, nastroju, zdolności koncentracji. Pomijając wypadki patologiczne, kiedy lekarz świadomie krzywdzi pacjenta, trzeba uznać, że medyk, jak każdy człowiek, przeżywa kłopoty rodzinne, podlega nałogom, poddaje się psychicznej niemocy, depresji. Autor ogólne uwagi dokumentuje prawdziwymi historiami, opowiada o ludziach, którzy doznali wzlotów i upadków, próbuje znaleźć prawdopodobną przyczynę takiego stanu rzeczy. Ale mówi wprost i bez wątpliwości: pomyłki zdarzają się wszystkim i trudno je będzie całkowicie wyeliminować. Są podejmowane takie próby: wyniki badań analizuje specjalny program komputerowy, bo myli się rzadziej niż człowiek; szpital specjalizuje się w wykonywaniu jednego zabiegu chirurgicznego, żeby ograniczyć liczbę powikłań i skrócić czas operacji. Jest to proces, który minimalizuje poziom zagrożenia, ale nie do zera.
Medycyna wciąż nie odkryła wszystkich tajemnic ludzkiego ciała i psychiki. Autor opowiada o przypadkach chorób czy dolegliwości, których nauka nie jest w stanie wyjaśnić, a jeśli nawet znajduje na nie sposób, to sukces jest połowiczny. Czytelnik poznaje pięćdziesięcioletniego mężczyznę, architekta, który po niegroźnym wypadku traci sprawność z powodu nieuzasadnionego bólu kręgosłupa – według wyników badań jest zupełnie zdrowy. Młoda kobieta w bliźniaczej ciąży ma takie mdłości, że lekarze proponują aborcję, jako jedyny środek zaradczy, bo inne nie skutkują. Ambitna prezenterka lokalnej telewizji w Indianapolis wyjeżdża do Szwecji, by poddać się operacji przecięcia jednego z nerwów układu współczulnego, żeby pozbyć się „karmazynowego przypływu” – niechcianych rumieńców. Włoch, właściciel firmy budowlanej, smakosz dobrego jedzenia, musi chirurgicznie ograniczyć objętość swojego żołądka, bo z powodu tuszy nie może normalnie funkcjonować, a nie potrafi odmówić sobie obfitych posiłków. U wszystkich tych osób dolegliwość nie ogranicza się do schorzenia czysto fizycznego; autor wnioskuje, że właściwą przyczyną nierozwiązanych zagadek medycznych jest ich złożoność: fizjologia łączy się uwarunkowaniami psychicznymi – centralny układ nerwowy nie został do końca rozpoznany. Jeśli przyjąć, że każdy człowiek jest niepowtarzalnym zespołem cech umysłu i ciała, to można doznać zaskoczenia, że rutynowe postępowanie lekarzy tak często daje dobre efekty…
W ciągu dziesięcioleci zmieniają się medyczne procedury. Z przyczyn finansowych coraz rzadziej dokonuje się sekcji zwłok, choć wciąż jest to najlepszy sposób na wyjaśnienie wątpliwości związanych ze zgonem pacjenta. Tu nastąpiła zmiana ogromna, gdyż w poprzednich wiekach dokonywano autopsji nawet wbrew prawu – dla postępu nauki, dla wykluczenia pomyłek lekarskich. Autor podaje, że jeszcze w 1906 roku, w „The Devil’s Dictionary” Bierce’a, definiuje się rzeczownik „grób” jako miejsce, w którym ciało oczekuje na studentów medycyny…
Innym zagadnieniem jest zakres odpowiedzialności lekarza i pacjenta za podejmowane decyzje; czy lekarz powinien respektować nieprzemyślane postanowienia chorego, czy może mu narzucać swoją wolę? Kto ma rozstrzygać o przyszłości pacjenta: znawca anatomii, który nie dysponuje wiedzą absolutną, czy pacjent, który wie jeszcze mniej, ale wyrok dotyczy jego ciała, życia i zdrowia? Przeważa teraz w praktyce szpitalnej ta druga opcja, z różnym skutkiem. Ważne jest, żeby lekarz umiejętnie rozmawiał z chorym, przekonywał go do swoich racji, a nie tylko akceptował jego wybór .
W rzeczywistości nie wszystko opiera się na erudycji, doświadczeniu i wynikach badań. Autor opowiada historię młodej kobiety, która trafiła do szpitala z niegroźnym zapaleniem tkanki łącznej w nodze i gdyby na to schorzenie była leczona, niechybnie straciłaby życie. Chirurg, którym był sam Gawande, przypomniał sobie, że zmarł niedawno mężczyzna z podobną diagnozą, ale chory na znacznie groźniejsze w skutkach martwicze zapalenie powięzi. To tylko jego intuicja sprawiła, że dziewczyna została poddana dodatkowym badaniom, potem skomplikowanym operacjom i uniknęła śmiertelnego zagrożenia. Oceniając sytuację pacjenta lekarz bierze pod uwagę schorzenia, które występują najczęściej i zwykle się nie myli. Ale jest jeszcze ten margines błędu – choroby bardzo rzadko występujące, które w początkowym przebiegu przypominają pospolite przypadłości. Wtedy przydaje się intuicja specjalisty lub szybka interwencja po zmianie rozpoznania.
Gawande opisuje wydarzenia żywym, barwnym językiem, ma talent do opowiadania i poczucie humoru. Umie upraszczać – nie zmusza czytelnika do odbywania studiów medycznych ani go nie przytłacza głębią swojej wiedzy. Jak wszyscy Amerykanie, Gawande wierzy w trafność badań statystycznych i nieomylność opracowań naukowych. Ale wielokrotnie dystansuje się do tej słabości; stać go na autoironię i przytomny komentarz. Choć statystyki tego do końca nie potwierdzają, autor uznał paraskewidekatriafobię – lęk przed piątkiem, który wypada w trzynastym dniu miesiąca – za uzasadnioną, kiedy jego dyżur tego dnia okazał się wyjątkowo trudny…
Autor nie tylko leczy ludzi i pisze książki, ale również dużo czyta… W eseju o zagadnieniu nieomylności z 1976 roku wspomina, iż dwaj filozofowie, Samuel Gorowitz i Alasdair MacIntyre, na przykładzie analizy prognoz meteorologicznych orzekli, że pomyłki zdarzają się z trzech powodów: niewiedzy, niekompetencji i nieuniknionej zawodności. Dwa pierwsze z nich można łatwo usunąć, trzeci jest komponentą stałą i nie da się wykorzenić. Czytelnik doda: nie tylko w medycynie.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.