Dodany: 09.07.2019 13:26|Autor: Ewa Kuźniar

Książka: Bieguni
Tokarczuk Olga

4 osoby polecają ten tekst.

„Bieguni” Olgi Tokarczuk – zadanie otwarte


Książkę „Bieguni” Olgi Tokarczuk można przeczytać jednym tchem, jej lektura wciąga, ciekawi, pochłania do granic zaczytania, zapomnienia się, oderwania od rzeczywistości. Kiedy jednak zamkniemy tom i odstawimy na półkę – nie zostaje nam nic, żadna przesłanka, myśl, emocja. To jest znakomicie napisana książka, ale bardzo fragmentaryczna, rozdrobniona, pozbawiona idei, która godziłaby fascynacje autorki i angażowała czytelnika już poza lekturą.

Może jednak pisarka celowo unika jednoznacznej wymowy swoich tekstów, może było jej zamierzeniem mnożyć sensy cząstkowe, podległe intuicji czytelnika. Wtedy „Bieguni” jawią się jako zadanie otwarte – bez autorskiego rozstrzygnięcia.

Ta książka to zbiór opowiadań, relacji, listów, notatek, uwag, wspomnień… Ile tu faktów, a ile literatury – to zagadka do rozwiązania dla zawodowego krytyka. „Bieguni” nie mają jednak charakteru antologii, należy czytać tę książkę metodycznie, strona po stronie, jak została napisana, bo niektóre opowieści są podzielone, trzeba poczekać na ciąg dalszy, a teksty, które pojawiają się pomiędzy podzielonymi historiami, mogą być kontekstem, punktem odniesienia, dopowiedzeniem. Mogą poszerzyć przestrzeń wokół opowieści, bo zdaje się czytelnikowi, że nie fabuła, anegdota są istotne, ale to, co wykracza poza ramy relacji. Autorkę pociągają podróże; zmiana, ruch, funkcja czasu, różnorodność krajobrazów i osób. Ale też zachwyca się ludzkim ciałem, jego sprawnością, doskonałością i pięknem, zwłaszcza tym utrwalonym w preparatach anatomicznych, przed wiekami i teraz. Dawniej anatomia miała przede wszystkim charakter poznawczy – przybliżała naukowców różnej maści do praktycznej wiedzy, obecnie bywa również elementem kontrowersyjnej sztuki.

Zgodnie z notatką na odwrocie książki: „…Bieguni to odłam prawosławnych starowierców. Odrzucali hierarchię kościelną, wierzyli, że świat jest przesiąknięty złem. Uważali, że zło ma największą moc, gdy człowiek stoi w miejscu. Jedynym sposobem ratunku przed złem jest podróżowanie, ruch”[1]. Podróż to zmiana – i w różny sposób ta zmiana wpływa na bohaterów opowieści. Pomaga im coś zrozumieć albo coś zapomnieć. Pomaga im coś zmienić albo utrwala niedobre zachowania. Może to być podróż po świecie, może to być podróż w granicach miasta: empatia wobec ludzi, których się spotyka lub tylko obserwuje, zna się ich na domysł… Może to być podróż w granicach swojego wewnętrznego świata – sumowanie przeżyć i przemyśleń.

A ludzkie ciało, choć zachowane w dobrym stanie, nic nie mówi o człowieku, jest tylko fragmentem materii, jest czymś wyłącznie z tego świata, strzępem choćby symetrycznym, zadziwiająco logicznym w budowie, uformowanym, podbarwionym, podświetlonym, zakonserwowanym. Albo zdeformowanym, kalekim. Czy zagadka życia tkwi w martwych narządach? A może to taka współczesna wersja nieśmiertelności, bo innej nikt się już nie spodziewa…

Dla mnie oba wątki tematyczne łączy tytułowe opowiadanie. Poznajemy Rosjankę, Annuszkę, kobietę udręczoną codziennością. To ona opiekuje się ciężko chorym synem, który przez całą dobę potrzebuje jej pomocy. Nie umie porozumieć się z mężem, który po powrocie z jakiejś tajemniczej misji (Afganistan? Czeczenia?), nie chce się z nią dzielić traumatycznymi doświadczeniami, i nie jest już sobą. Pewnego dnia kobieta nie wraca do domu z zakupów. Podczas pobytu w cerkwi doznaje objawienia, że oto Bóg jest bezsilny wobec zła, Jego samego to zło zabiło. Nie umiał uratować siebie, nie uratuje jej. Annuszka z napotkaną kobietą, jak się okaże – biegunką, spędza czas jak bezdomna, na dworcu moskiewskiego metra, jeżdżąc bez celu po mieście. Aż zdarza się sytuacja, która nakłania ją do powrotu. Nasza bohaterka obserwuje młodych, zdrowych, pięknych ludzi na koniach – śmieją się, żartują. Kobieta patrzy na nich z żalem, myśli o swoim unieruchomionym przez chorobę synu, widzi go w towarzystwie tych radosnych dziewcząt – przecież młodego, ale zdrowego, pięknego… Nagle koń się płoszy, zdenerwowana dziewczyna bije go, rozgniewana Annuszka rzuca się na pomoc zwierzęciu, wspiera ją biegunka… Na komisariacie Annuszka musi podać swój adres i dociera do niej, że ona ma gdzie mieszkać. Wraca. Opowiadanie kończy się, kiedy kobieta wchodzi do budynku. Dlaczego wróciła? Bo nie ma już pieniędzy, bo nie chce już być bezdomną, bo poczuła się znów odpowiedzialna za swoje dziecko? Bo zobaczyła w swoim synu tę cząstkę dobra, której nawet takie zło, jak ciężka choroba – bezwładne ciało – nie zniszczyło? Jej syn na pewno nie uderzyłby konia…

Mapa geograficzna z arteriami komunikacyjnymi, mapa anatomiczna z arteriami naczyń krwionośnych: przepływ – życie, wędrówka – ruch. Przypadkowość.


[1] Olga Tokarczuk, „Bieguni”, Wydawnictwo Literackie, 2007, z okładki.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1412
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: