Dodany: 21.06.2019 22:38|Autor: mika_p

Książki i okolice> Książki w ogóle

Szkolne nagrody książkowe


Dziecko moje młodsze skończyło przedwczoraj podstawówkę, wróciło z nagrodą. Rozumiem, że książki są drogie, a na nagrody jest mało pieniędzy, rozumiem nawet, że obdarowanie dziecka lekturą szkolną może wydawać się dobrym pomysłem. Ale kolejny raz w karierze dziecko przyniosło w nagrodę lekturę omówioną w mijającym roku szkolnym. Tym razem "Quo vadis?", wcześniej "W pustyni i w puszczy", obie wydane przez wydawnictwo Greg, to, które wydaje lektury szkolne z notatkami na marginesach, ułatwiającymi omawianie na lekcji.

Na półce nade mną stoi trzytomowe wydanie "Przeminęło z wiatrem", moja nagroda z VII klasy. Trochę byłam na nią za młoda, a jeszcze na pierwszej stronie pada słowo "powiat" (powiat w Ameryce? podejrzane!), więc trochę potrwało, zanim ostatecznie się z tą książką zmierzyłam.
Już z liceum mam "Cesarzową" P.Buck, po którą sama bym pewnie nie sięgnęła, ale jak już była, to przeczytałam.

Nie wiem, czy ja miałam szczęście do ludzi, którym się chciało wybrać coś sensownego na nagrody, czy może czasy się zmieniły - bo pozaszkolne nagrody książkowe też nie zachwycają: najczęściej są to cienkie albumy z ciekawostkami, w lakierowanej okładce. W moim odczuciu grupą docelową takich tomików są dzieci z pierwszych klas podstawówki - mało tekstu, dużo obrazków, a nie nastoletni laureaci międzyszkolnych konkursów wiedzy z różnych przedmiotów.

Trochę mi smutno, trochę jestem zła.

PS. "Quo vadis?" mamy w domu w fajniejszym wydaniu, Gregiem pewnie uszczęśliwimy bibliotekę.
Wyświetleń: 652
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 22.06.2019 20:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziecko moje młodsze skoń... | mika_p
Obciach ze strony szkoły, ot co. Pewnie mają umowę z wydawnictwem, które szkołom wpycha po niższych cenach to, czego księgarnie nie wezmą. Ale nawet przymuszeni ekonomią, mogliby ciut głową ruszyć i jeśli już dawać tę lekturę, to uczniowi z niższej klasy, który ją dopiero będzie przerabiał, nieprawdaż?

Ja wszystkich moich nagród już nie pamiętam, ale na pewno były to pozycje, których się w szkole nie przerabiało. W pierwszej klasie dostałam na przykład Baśnie z dalekich wysp i lądów (Markowska Wanda, Milska Anna), a w czwartej czy piątej - Gospoda pod Upiorkiem (Pagaczewski Stanisław) (moja pierwsza fantasy!). Wychowawcy chyba na tyle znali uczniów, że trafiali zwykle w gust nagrodzonych, bo nie pamiętam, żeby ktoś narzekał.

Jak mój młody chodził do szkoły, było już trochę gorzej, bo dawali głównie słowniki, "encyklopedie ucznia" itd. i parę razy trafiło mu się coś, co już mieliśmy w domu. Ale za to nagrody w konkursach przedmiotowych dobierali lepiej - a to jakiś porządniejszy atlas przyrodniczy, a to coś do czytania po angielsku.
Użytkownik: mika_p 22.06.2019 21:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziecko moje młodsze skoń... | mika_p
Swoich nagród z młodszych lat nie pamiętam, poza jedną, wszyscy w klasie to dostali: to było coś w rodzaju zbiorku porad, przeplatanych łamigłówkami, do tej pory pamiętam jedno zdanie: "Młode ogórki bywają gorzkie przy ogonku, dlatego należy obierać je od strony czubka, aby nie rozprowadzać goryczy". Zawsze, jak obieram gruntowego ogóreczka, to mi się przypomina. I, oczywiście, obieram od strony czubka :)
Użytkownik: Aquilla 23.06.2019 00:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziecko moje młodsze skoń... | mika_p
U mnie chyba nauczyciele w ramach budżetu wybierali książki, bo pamiętam, że mieliśmy wesołego nauczyciela, który sprezentował nam książki z serii Strrraszna historia . Z pozaszkolnych nagród pamiętam encyklopedię matematyczną PWN.

Weź młode do księgarni i pozwól mu sobie coś wybrać jako prawdziwą Nagrodę za skończenie pierwszej szkoły :D
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 06.08.2019 13:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziecko moje młodsze skoń... | mika_p
O ile dobrze pamiętam, to w pierwszej klasie dostałem bardzo słabą książeczkę Józio i ryby (Lukešová Milena), zaś w drugiej Oto jest Kasia (Jaworczakowa Mira (Jaworczakowa Maria; pseud. Wiśniewska Mira)), o której adekwatności była niezła dyskusja pod recenzją Koszmar pedagogiczny. Potem dostałem co najmniej Przypadki Robinsona Kruzoe (Defoe Daniel (Foe Daniel de)), Sobowtór profesora Rawy (Szklarski Alfred (pseud. Bronowski Alfred lub Garland Fred lub Gruda Aleksander)) oraz (ale to już z jakiejś okazji mogłem sam wybrać z puli) Tajemnicza wyspa (Verne Jules (Verne Juliusz)).

Wszystkie przeczytałem, widać czułem taki "obowiązek", ale i czasy były bardziej "obowiązkowe" - przełom lat 80./90. Wydaje mi się jednak, że zawsze ciężko było z doborem nagród, no i szkoły nasze nie należą do dofinansowanych - cieszmy się, że nie rozdają egzemplarzy antykwarycznych - ja się kiedyś spotkałem z takimi nagrodami na jednym z turniejów scrabblowych ;D
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: