Dodany: 17.06.2019 22:02|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Dylematy mistrza Mace Windu


„Punkt przełomu” to jedna z tych opowieści ze świata „Gwiezdnych Wojen”, w których nie występują pierwszoplanowi bohaterowie i nie rozgrywają się wydarzenia decydujące bezpośrednio o losach Republiki, co nie znaczy, że nic się tam nie dzieje.

Minął jakiś czas od bitwy o Geonosis, w której zakon Jedi poniósł tak dotkliwe straty. Mistrz Mace Windu wciąż rozpamiętuje swoje ówczesne działania… a raczej brak działania w decydującej sytuacji, bo gdyby wbrew sobie zabił wówczas Dooku, układ sił w Galaktyce byłby dziś zgoła inny. Ale nie potrafił zadać śmiertelnego ciosu komuś, kogo do niedawna tak szanował. Jego dawna padawanka, Depa Billaba, była zdania, że trzeba było zadziałać jeszcze ostrzej: na arenę spuścić bombę, za cenę życia Anakina, Obi-Wana i Amidali likwidując najgroźniejszych wrogów. Bo jeśli przeżyją, wojna rozgorzeje na dobre i zamiast kilkuset ludzi zginą miliony. Wszystko wskazuje na to, że miała rację: separatyści opanowują coraz to nowe regiony Galaktyki, w tym nieprzyjazną dla cywilizacji ojczystą planetę Mace’a, Haruun Kal. Tam właśnie udała się Depa, by przeszkolić w działaniach partyzanckich ziomków Mace’a, górali Korunnai. Teraz dobiegają stamtąd niepokojące sygnały, na podstawie których można podejrzewać, że mistrzyni Billaba zatraciła zdolność rozróżniania dobra i zła. Yoda i kanclerz Palpatine zgadzają się, że trzeba wysłać na Haruun Kal specjalny patrol, który ją odnajdzie i sprowadzi z powrotem. Mace, związany z nią emocjonalnie o wiele bardziej, niż zezwala kodeks Jedi, postanawia zrobić to sam. I oczywiście wpada w wir dramatycznych wydarzeń, podczas których będzie nieustannie walczył o życie własne i paru osób, które chcąc nie chcąc znajdą się pod jego opieką. Bo na Haruun Kal toczy się wojna nie tylko między Republiką i separatystami, ale też – trwająca o wiele dłużej – między dwiema populacjami stałych mieszkańców, Balawai i Korunnai. A jedni i drudzy są co najmniej nieprzychylnie usposobieni do Jedi…

W tej powieści po raz pierwszy pojawia się Nick Rostu, później występujący w „Nocach Coruscant” jako działacz ruchu oporu. A Mace, gdzie indziej niewiele mający do pokazania poza umiejętnościami bitewnymi, dzieli się z czytelnikiem swoimi przemyśleniami i odczuciami w kwestii wojny i pokoju, kompromisu między uczuciem a rozsądkiem, koegzystencji istot rozumnych z przyrodą. Scen bitewnych może trochę za wiele, ale generalnie nieźle się czyta.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 440
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: