Dawno nie miałam w rękach tak dobrej książki! Niezwykle wciągająca, tajemnicza, trzymająca w napięciu do ostatniego momentu.
Spędziłam z nią kilka bardzo miłych wieczorów.

Bardzo lubię książki, które angażują mnie do tego stopnia, że nie umiem przestać o nich myśleć. Czasem są to thrillery i kryminały, których zagadki pochłaniają mnie bez reszty, czasem książki "problemowe" opowiadające o ludzkim cierpieniu, a czasem lekkie, zabawne powieści z wciągającą fabułą. Jako czytelnik się nie ograniczam i czytam wszystko. Nieważne, czy to biografia, fantastyka, horror, klasyka, romans czy kryminał. Dla mnie liczy się to "coś", co powoduje, że o danej książce nie da się przestać myśleć. "Głębokie cięcia" długo siedziały mi w głowie i nie pozwalały o sobie zapomnieć. Z początku przy czytaniu przychodziła mi na myśl twórczość Robina Cooka, bo to mój ulubiony autor i zawsze, kiedy mam styczność z książką poruszającą medyczny temat, podświadomie ją z jego utworami porównuję. Jednak, kiedy mam już za sobą całość "Głębokich cięć", doszłam do wniosku, że jest to trochę inny typ thrillera. Skupiamy się tutaj bardziej na poszukiwaniu mordercy i rozwiązywaniu skomplikowanych sytuacji, na które napotykamy w czasie czytania. Medyczne wątki są tylko drugoplanowym dodatkiem do całości.

Nie jest to wybitna powieść, ale bardzo miło spędziłam z nią czas i, jak już wcześniej wspominałam, bardzo się wciągnęłam. Mamy tutaj dużo dialogów, multum postaci i zatrzęsienie podejrzanych. Bardzo podobało mi się to, że autorka nie wrzuca kolejnych postaci tylko po to, by wypełnić jakąś lukę w fabule, ale o każdej z nich pisze coś więcej. Są to informacje o tej osobie lub związane z nią wspomnienia głównej bohaterki, co sprawia, że dana postać nie jest tylko kolejnym imieniem wymienione w tekście, lecz konkretną osobą.

Książka dobra, myślę, że z czystym sumieniem mogę ją polecić, chociaż bardziej jestem za Robinem Cookiem.