Dodany: 13.06.2019 18:14|Autor: dot59
Gdzie policjant nie może, tam policjantkę pośle
Od ostatniej znanej czytelnikom sprawy z udziałem poznańskich milicjantów („Masz to jak w banku”) minęło ponad dwadzieścia lat. Milicję Obywatelską zastąpiła policja, co nie znaczy, że w samej instytucji zaszły jakieś istotne zmiany. Owszem, ze ścian gabinetów komendantów nie spoglądają już drwiącym wzrokiem Lenin i Dzierżyński, w skład wyposażenia placówek weszły komputery, a do niezbędnego personelu dołączyli rzecznicy prasowi (czy raczej rzeczniczki, bo przecież „ładnej dziewczynie więcej można wybaczyć niż zmęczonemu życiem staremu oficerowi, który przed kamerą z trudem potrafił sklecić trzy zdania”[1]). Odpływ kadr po zmianie ustroju okazał się niewiele większy od naturalnego: z poznańskiej dochodzeniówki przed emeryturą odszedł tylko Mirek Brodziak (który – wierzcie, nie wierzcie – na starość wbił się w garnitur, by godnie sprawować funkcję wicedyrektora banku, zarządzanego przez… kto zgadnie?...ależ oczywiście, Grubego Rycha!) i Grzechu Kowal (który założył firmę transportową i w tej odsłonie nie pojawi się na scenie). Teoś Olkiewicz cieszy się zasłużoną emeryturą (co nie znaczy, że nic nie robi, ale o tym potem). Miejsce pułkownika Żyty zajął, jak już wiemy, Fred Marcinkowski, a „młody” Blaszkowski to dziś „jeden z najlepszych gliniarzy śledczych w Polsce”[2]. I właśnie on zjawia się w komendzie powiatowej w Szamotułach, by wspomóc tamtejszy zespół przy śledztwie w sprawie porwania syna miejscowego biznesmena. Dochodzenie rusza pełną parą za sprawą młodej (naprawdę młodej) funkcjonariuszki Anety Nowak z posterunku w Dusznikach. Dziewczyna, oprócz tego, że pasjonuje się motoryzacją i poważnie traktuje swoją pracę, ma ponadprzeciętny zmysł obserwacyjny i zdolność kojarzenia faktów. Toteż jej pomoc okaże się bezcenna nie tylko dla rozpracowania sprawy kidnaperów, ale i dla wykrycia jeszcze jednego groźnego zbrodniarza, na trop którego wpadnie dopiero ona, choć w okolicy zaginęło już parę młodych kobiet…
To właśnie Aneta jest w tym tomie postacią najciekawszą i najbarwniejszą, pozostawiając naszych starych znajomych – w tym i Brodziaka, który, choć cywil, czynnie przychodzi dawnym kolegom w sukurs – na drugim planie. A fakt, że „Blacha” zauważa jej nieprzeciętne predyspozycje i sądzi, że trzeba dziewczynie dać szansę taką, jak jemu dano przed laty, rodzi nadzieję, że jeszcze się z nią niejeden raz spotkamy. Choć tamta niepowtarzalna atmosfera, tworzona przez ekipę tyleż zgraną, co zróżnicowaną, już nie wróci – tak, jak nie wrócą czasy, w których możliwe było to, co dziś nie do przyjęcia – to przecież Poznań i jego okolice zachowały swój unikalny klimat, dzięki któremu wraca się do nich z przyjemnością.
Mimo wszystkich zalet fabuły, postaci i didaskaliów, trudno nie odnieść wrażenia, że tekst wybiegł spod klawiatury autora i przeleciał przez redakcyjny „magiel” nieco za szybko. Bo częściej, niż w poprzednich tomach, pojawiają się w nim sprzeczne informacje dotyczące bohaterów. Pół biedy, jeśli są to rozbieżności chronologiczne nieprzekraczające roku (Mirek Brodziak „karierę milicjanta zakończył w dziewięćdziesiątym roku i poszedł do biznesu”[3]; „w osiemdziesiątym dziewiątym urodził się Janek. W tym samym roku on odszedł z milicji do biznesu”[4]) czy niezupełnie precyzyjne określenie wieku bohaterów. Może czytelnikowi nie robi aż takiej różnicy, czy ktoś „około siedemdziesiątki”[5] ma lat 68, czy 78, o ile gdzie indziej ten wiek nie jest dokładnie podany. Ale jeśli jest, to już trochę inna sprawa. A na przykład w odniesieniu do Teosia Olkiewicza dane z poprzednich tomów różnią się o ponad dziesięć lat: w „Błyskawicznej wypłacie” dowiadujemy się, że jest starszy od Mirka o 10 lat, zaś w „Masz to jak w banku” ta różnica wynosi lat 21. Tu z kolei... konia z rzędem temu, kto zgadnie, ile dokładnie lat ma Aneta, skoro „Roman Stolarek, dwudziestoletni pracownik stacji (…) był o pięć lat młodszy [6]”, a „Martyna Urbanek, dwudziestosześcioletnia”[7] „była od niej o pięć lat starsza”[8]. Jeszcze gorzej, jeśli niezgodne informacje dotyczą powierzchowności lub działalności tej samej postaci. Najpierw czytamy, że Fred z czasem „dorobił się brzucha, drugiego podbródka i łysiny idącej od czoła do samego czubka głowy. Tylko równo przycięty jasny wąs pozostał ten sam, bo nie było widać u niego najmniejszego nawet śladu siwizny”[9], a wkrótce potem, że „zachował szczupłą sylwetkę, choć pojawiły się zmarszczki przy oczach, a jasne niegdyś włosy zbielały mu całkowicie, także te pod nosem”[10]. Z kolei Mariusz, „ciemny blondyn, o nieco zbyt długich włosach”[11], trzy dni później „siwiał na potęgę. Włosy na skroniach i grzywce były śnieżnobiałe. Może właśnie dlatego strzygł się bardzo krótko”[12]. O Teosiu dowiadujemy się, że na emeryturze „oddawał się odkrytej na starość pasji uprawiania ogródka działkowego. Znajomi, którzy mieli z nim jeszcze jakiś kontakt, mówili, że od jakiegoś czasu podobno nie brał alkoholu do ust”[13], potem zaś, że „Olkiewicz był szczególnie dumny ze swojej knajpy, w której głównym produktem oferowanym klientom była wódka czysta, podawana na kilkadziesiąt różnych sposobów. Wyjaśnił Mirkowi kilka lat temu, że ta knajpa to jest prawdziwe spełnienie jego marzeń, bo ma zawsze pod ręką tyle wódy, ile tylko chce. Gorzej, że niewiele już może z tego dobra korzystać. Najwyżej jedną flaszeczkę na dzień, i to nie naraz, ale w małych dawkach od rana do wieczora”[14].
Jeśli te wszystkie nieścisłości potrafi wyłapać zwykły czytelnik, skupiony na śledzeniu akcji, to jak, u licha, mógł je przepuścić redaktor, którego zadaniem jest staranne czytanie tekstu i wyeliminowanie błędów? Niestety, przepuścił. I nie doradził autorowi, by – zamiast przepisywać cały trzystronicowy epizod z „Upiory spacerują nad Wartą” – tylko w paru zdaniach streścił historię przyjęcia „Blachy” do dochodzeniówki. Toteż, choć bardzo lubię cały cykl, mocno mi te usterki przeszkadzały. Mam nadzieję, że w kolejnym tomie będzie ich mniej lub wcale.
[1] Ryszard Ćwirlej, „Jedyne wyjście”, wyd. Filia, 2015, s. 53.
[2] Tamże, s. 76.
[3] Tamże, s. 58.
[4] Tamże, s. 207.
[5] Tamże, s. 372.
[6] Tamże, s. 12.
[7] Tamże, s. 41.
[8] Tamże, s. 127.
[9] Tamże, s. 155.
[10] Tamże, s. 206.
[11] Tamże, s. 34.
[12] Tamże, s. 155.
[13] Tamże, s. 58.
[14] Tamże, s. 373.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.