Perry Mason i sprawa złotych rybek
W biurze Perry’ego Masona zjawia się klientka… Nie, nie tak. Bo właśnie w „Torebce szantażystki” jest zupełnie inaczej, niż w większości powieści Erle’a Stanleya Gardnera. Oczywiście, Mason wpada w tarapaty, towarzyszą mu nieoceniona Della Street i zaradny Paul Drake, pojawia się trup, klientka zostaje oskarżona, a mimo to nagminnie kłamie. A jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że ma się do czynienia z zupełnie innym kryminałem Gardnera.
Niewiele akcji dzieje się w biurze Masona. Wszystko zaczyna się przy restauracyjnym stole, gdzie Perry, Della i Paul świętują kolejny sukces („Sprawa blondynki z podbitym okiem”). Przysiada się do nich Harrington Faulkner i rozprawia o złotych rybkach. Osobliwe? I owszem. Właściwie chodzi nie tyle o złote rybki, co o rzadką odmianę czarnych welonów-teleskopów (nazywanych też ze względu na swój ponury wygląd – rybami śmierci). Okazuje się ponadto, że w grę „wchodzi również nikczemny wspólnik, sekretna recepta na lek przeciw chorobie skrzeli i szantażystka”[1]. Okazuje się, że Faulkner wyhodował szczególną odmianę rybek, tymczasem złośliwy wspólnik podjął rozmyślną próbę ich zgładzenia – i dlatego zaraził akwarium. W rezultacie rybki są „bliskie śmierci”[2]. Jak się wkrótce okaże, nieszczęsne rybki zostały również porwane…
Jeszcze bliższy śmierci jest jednak sam Harrington Faulkner. Wkrótce zostaje zastrzelony i umiera w otoczeniu rybek. Klientka Masona – która działała na rzecz ukochanego, oszukanego przez Faulknera – zostaje postawiona przed sądem. Oskarżenie grozi też Delli Street. To wyjątkowo trudna sprawa – może zrujnować Perry’ego Masona.
Niby jest tu wszystko, co lubię w kryminałach Erle’a Stanleya Gardnera – zawikłana intryga, wartka akcja, cięte dialogi, trochę humoru, nieoczekiwane rozwiązanie. A jednak „Torebkę szantażystki” czytało mi się ciężko. Jest to może nie tyle wina książki, co starego tłumaczenia. Bohaterowie używają takich wyrazów jak: „cóżeś”, „przecie”, mówią: „Coś mi w tym nie klapuje”[3]. Zabawne, gdy Mason mówi do Paula Drake’a per „Pawełku”. To trochę zgrzyta w czytaniu.
Niemniej dla fanów Perry’ego Masona „Torebka szantażystki” to pozycja obowiązkowa!
[1] Erle Stanley Gardner, „Torebka szantażystki”, tłum. Tadeusz Jan Dehnel, Czytelnik 1957, s. 9.
[2] Tamże, s. 12.
[3] Tamże, s. 116.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.