Dodany: 22.05.2019 20:48|Autor: Marioosh

Klasyka powieści brukowej - tom 5


Kapitan Verdoja wraz ze swoimi żołnierzami stacjonuje w hacjendzie del Arina i wspólnie z porucznikiem Pardero próbuje zhańbić Emmę i Karię; za każdym razem staje im na drodze Sternau, który okalecza ich obydwu w pojedynku. Verdoja otrzymuje od Juareza rozkaz wymarszu ale go nie wykonuje; jego żołnierze odmawiają dalszej służby, a Sternau wygania obu oficerów z hacjendy; wkrótce oni jednak wracają i podstępnie porywają doktora i towarzyszy. Sternau uwalnia się i ucieka po pomoc, a Verdoja więzi resztę w piramidzie na pustyni Mapimi; oni także uwalniają się, ale nie są w stanie wyjść z piramidy, zaś ci, którzy zostali w hacjendzie del Arina, przekonują się o porwaniu i ruszają na pomoc. Tymczasem Apacze postanawiają stanąć po stronie Juareza, gdy zaś spotykają Sternaua, decydują się mu pomóc w oswobodzeniu jeńców z piramidy. Więźniowie zostają ocaleni, ale w okolice piramidy przybywają Komancze; Sternau, który w międzyczasie dowiaduje się, że zostanie ojcem, ucieka wraz z towarzyszami przez ukryty korytarz w piramidzie. Po jakimś czasie w porcie Colima na zachodnim brzegu Meksyku kapitan Landola porywa żaglowiec, dopływa nim do Guaymas i tam spotyka Sternaua i jego towarzyszy; porywa ich i wysadza na bezludnej wyspie w okolicach Wyspy Wielkanocnej.

Przeczytałem na zimno powyższe streszczenie i przypomniała mi się scena z opowiadania „Ołówek” Raymonda Chandlera, gdy Philip Marlowe zabija czas czytając jakąś absurdalną historię i zastanawia się, czemu w tym czasie nie czyta „Braci Karamazow” – przecież ja też mam w domu masę innych książek; jestem jednak uparty i skoro postanowiłem doczytać „Leśną Różyczkę” do końca, to ją doczytam, choćbym miał być jedynym czytelnikiem, który to zrobi. Dodatkową atrakcją tego samobiczowania jest porównywanie polskiego wydania z roku 1998 z oryginalnym niemieckim tekstem z 1883 roku, który można znaleźć na internetowej stronie Fundacji Karola Maya.
I celowo nie piszę o wrażeniach z czytania tej książki, bo niczym się one nie różnią od wrażeń z czterech poprzednich tomów – wymaga ona solidnego samozaparcia, bo May chyba uznał, że atrakcyjność powieści polega na jej zagmatwaniu; taki już jednak urok literatury bulwarowej. Ale czy tego właśnie nie oczekujemy dziś od popularnych telenowel?

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 236
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: