Dodany: 13.05.2019 13:35|Autor: Jagdon

Czytajcie Komudę, ojcowie!


Z twórczością Jacka Komudy zetknąłem się - zapewne inaczej niż większość jego czytelników - przy okazji "Krzyżackiej zawieruchy". Ta według mnie niezbyt udana książka zniechęciła mnie do twórczości piewcy polskiego sarmatyzmu. Na szczęście jedna z moich koleżanek ze studiów zarekomendowała mi książki Komudy, których akcja toczy się w czasach nowożytnych.
"Galeony wojny" to cykl, który ma bardzo wysokie oceny. Opowiada on o epizodzie, który mógł wydarzyć się podczas Wojny o Ujście Wisły (1626-1629). Głównymi bohaterami książki są Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu Arend Dickman (postać autentyczna) i równie autentyczny szlachcic - Marek Jakimowski.
Dickmanna poznajemy, gdy jako były szyper, a dziś pogrążony w długach mieszczanin, przygotowuje się na śmierć chorej żony. Niespodziewanie jego los odwraca się i zaprasza do konfrontacji z... no właśnie z czym? A może z kim? Z morską bestią - Lewiatanem - napadającą na statki, czy może z przebiegłym niderlandzkim piratem na służbie króla szwedzkiego? Tego, być może, dowiemy się czytając pierwszą część "Galeonów wojny".
Marek Jakimowski to komisarz hetmański wysłany do zbadania sprawy zaatakowanych przez Lewiatana statków. Obydwaj - mimo początkowej niechęci Dickmanna do szlachcica - muszą połączyć siły w walce z bestią.

Książka ma wiele zalet.
Po pierwsze: świetnie oddaje klimat XVII-wiecznego Gdańska, miasta z pogranicza, niejednorodnego kulturowo, obcego zarówno Rzeczypospolitej jak i Rzeszy, niechętnego Szwecji.
Po drugie: mamy tu wspaniały zbiór wiadomości o marynistyce XVII wieku. Książka posiada porządny aparat popularnonaukowy - przypisy, wyjaśnienia terminów itd. - przez co lektura, naszpikowana trudnymi wyrażeniami, staje się przyjemnością, bardzo pouczającą zarazem. Już teraz wiem czym jest zwrot przez sztag, dlaczego należy bać się purtka i czym była maszoperia.
Po trzecie: mamy dobrą kreację postaci. Bohaterowie - przynajmniej kilku z nich (bo to książka właściwie o samych facetach)- mają własną indywidualność, odrębne charaktery, wady i zalety.
Są też charakterystyczne dla Komudy smaczki: nie mogło zabraknąć Kozaków, Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu, a polscy szlachcice piją, jak nikt na świecie nie potrafi (bo rosyjskich "dworian" w książce nie ma :D). Język jest barwny i żywy, można powiedzieć, że wręcz jędrny, pełen XVI-wiecznych wulgaryzmów i nawet kategorii gdańskich prostytutek, bynajmniej nie nielicznych.

No dobrze, a czy książka ma jakieś wady? Zasadniczo dwie. Pierwsza - mało prawdopodobne zwroty akcji. Ilekroć bohaterom powieści już ktoś ma, dla przykładu, wsadzić rozpalony pręt tam, gdzie nikt z nas nie chciałby mieć go wsadzonego, względnie zrobić inną dużą przykrość, tylekroć w ostatniej chwili ktoś ich ratuje. Przy pierwszym takim epizodzie się cieszymy, bo lubimy głównych bohaterów, przy drugim - też, bo dalej nas to zaskakuje - a przy trzecim możemy najwyżej uśmiechnąć się nad powtarzalnością autora.
Druga wada to brak wyjaśnienia zagadki. No, ale czy to w ogóle wada, skoro czeka na nas druga część?

Na koniec wyjaśnienie, skąd tytuł recenzji. po pierwsze: tak właśnie, per ojcowie (ładnie, prawda?), zwracali się oficerowie na statku do marynarzy wydając im polecenia. A po drugie: to chyba jednak bardziej męska literatura.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 349
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: