Dodany: 22.04.2019 11:40|Autor: AleksandraRK

Zagadkowa podróż


Zniknął nagle. Nikomu nie powiedział dokąd idzie. Wyszedł z domu i słuch po nim zaginął. Wędrował po miastach, zbierał okruchy chleba, które przed laty nieświadomie zostawił. Przebłyski świadomości przypominały mu, gdzie pragnął się znaleźć, zanim na zawsze odejdzie. Była to podróż z oddechem śmierci na ramieniu. Jednak miał nadzieję, że zdąży przed nią.

Arthur Louis Pullman Trzeci jest już dorosłym mężczyzną, którego życie było idealne. Miał wszystko, czego potrzebował i niczego mu nie brakowało. Wspaniała dziewczyna, wierny przyjaciel, ciężko zapracowane stypendium i wymarzone studia. W jednej chwili wszystko to traci niczym biblijny Hiob. Nie ma już nic poza zdradliwym pierścieniem, gipsem na ręce i koszmarami, które nawiedzają go każdej nocy.

Książka "Między nami chaos" jest debiutem Samuela Millera. I jak na debiut jest naprawdę dopracowana pod względem warsztatu, co nie zawsze zdarza się nawet pisarzom, którzy publikują już od lat, o czym pewnie każdy z nas nieraz się przekonał. Napisana przez niego lektura, opowiada historię osiemnastoletniego chłopaka, który pięć lat wcześniej pożegnał się na zawsze z dziadkiem - albo dziadziem, jak go nazywa Arthur. To po nim i po swoim ojcu nosi swoje pełne imię. Jego życie nagle się zawaliło, ale gdy odnalazł tajemniczy wiersz dziadka, na nowo poczuł w sobie siłę do działania.

Od razu trzeba przyznać, że fabuła nie jest nudna. Trudno tu w ogóle mówić o fragmentach pozbawionych akcji. Wciąż coś się dzieje, od pierwszych stron, gdy czytamy opis tajemniczej sceny. Później okazuje się, że nie była pozbawiona sensu i nasz bohater jeszcze wielokrotnie do niej powróci. Jedyne, czym się zawiodłam w tym punkcie, to zakończenie. Spodziewałam się jakiegoś większego odkrycia, zaskoczenia. W sumie to zostałam zaskoczona tą prostotą, z jaką autor podszedł do napisania ostatniej sceny. Mimo to sądzę, że zakończenie mogło być o wiele lepsze.

Czytając tę historię, możemy poczuć się, jakbyśmy przyszli do kina na seans filmowy. Tak się czułam podczas lektury. Sceny były opisywane żywo i barwnie, sprawiając wrażenie zamkniętej w ramy słów fabuły filmu akcji. Opisy nie były nudne i toporne, wręcz przeciwnie - chętnie się w nie wgłębiałam.

W książce między fabułą przewijają się fragmenty pamiętnika pisanego przez Arthura Trzeciego, ciekawe i nawet zabawne komunikaty konduktora (fantastycznego, wiernego konduktora) oraz wiersze pisane przez dziadka, czyli Arthura Pierwszego. Przy nich chciałabym się zatrzymać na chwilę. Początkowo były zagadkami, które rozumiał jedynie główny bohater - a i on nie zawsze radził sobie z rozwikłaniem tych łamigłówek - a potem zaczęły się robić coraz ciekawsze. Jeden z nich szczególnie mnie zachwycił. Pochodził według książki z 29 kwietnia roku 1970 i opowiada o przygodzie jakby wyciągniętej z Dzikiego Zachodu.

Wokół postaci dziadka przez lata narosło wiele legend, które Arthur próbował rozwikłać. Autor postarał się, nie zdradzać nam zbyt wcześnie szczegółów. Stara się je dawać czytelnikowi małymi porcjami. Czasami sprawia, że pojawia się więcej pytań niż odpowiedzi, ale te wątpliwości również zostaną rozwiązanie. Pisarze zwykle mają swoje sekrety, którymi nie dzielą się ze światem, a ten pragnie je zrozumieć, usłyszeć, poznać. Tak też było w przypadku dziadka, któremu nawet po śmierci nie dano spokoju.

Arthur Trzeci również jest tajemniczą postacią. Niby gra główną rolę w tej historii, ale gdy się zastanowimy, to nagle odkrywamy, że zupełnie nic o nim nie wiemy. Miller dopiero przy ostatnich rozdziałach odsłania karty i pokazuje nam prawdę, której na pewno nie spodziewaliśmy się usłyszeć o tej postaci. W ogóle autor nie wprowadził żadnego bohatera bez celu. Każda postać ma swoje zadanie, które musi wypełnić i ma swoje tajemnice, o których autor zbyt prędko nam nie powie.

"Między nami chaos" Samuela Millera to książka młodzieżowa, w której razem z Arthurem wyruszamy w podróż śladami dziadka, który zmarł przed pięcioma laty. Spotykamy wielu bohaterów - żywych i tych będących projekcją wyobraźni chłopaka - zwiedzamy miasta niemające pozornie nic wspólnego ze sobą, ale potem okaże się, że jednak coś je łączy. Będziemy zatrzymywać się przy tajemniczo brzmiących wierszach i ruszać dalej wraz z fantastycznym konduktorem. A razem z Arthurem odbędziemy najważniejszą z podróży, czyli tą prowadzącą w głąb nas samych.


Recenzja nie podlegała korekcie redaktorów BiblioNETki.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 238
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: