Dodany: 03.04.2019 16:54|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Czytatnik: Czytam, bo żyję

Czytatka-remanentka III 19


Cóż, mój tegoroczny marzec szczególnie nie obfitował w lektury, więc i tych, których recenzji nie miałam czasu napisać, proporcjonalnie mniej:

Błyskawiczna wypłata (Ćwirlej Ryszard) (4)
„Błyskawiczna wypłata”, choć ukazała się jako szósta, chronologicznie stanowi drugą część cyklu o poznańskich milicjantach. Jej akcja rozgrywa się pół roku po wprowadzeniu stanu wojennego. W Poznaniu ma miejsce bandycki napad na samochód przewożący pieniądze na wypłatę dla pracowników ZNTK; giną ludzie, a kilkadziesiąt milionów znika jak kamfora. W Pile, dzień po dniu, mają miejsce dwa tragiczne zgony; jak się okazuje, denatów coś łączyło – coś takiego, od czego porządni milicjanci najchętniej trzymaliby się z daleka. I znów Poznań; jeszcze jeden człowiek umiera śmiercią nienaturalną, a nie dość tego, na rynku pojawiają się fałszywe dolary. Gdyby nie szczęście, które Teosiowi Olkiewiczowi wyjątkowo sprzyja (i to raczej nie dlatego, że jest wyjątkowo odważny…), gdyby nie przypadek, który stawia na drodze Mirka Brodziaka dawną koleżankę szkolną, i gdyby nie spostrzegawczość i sumienność pewnego licealisty (gdzie go te przymioty zaprowadzą, już wiemy, jeśli czytaliśmy późniejsze chronologicznie, a wcześniej wydane części cyklu) – długo by jeszcze trwało, zanim by się ekipa kryminalna poznańskiej Komendy Wojewódzkiej zorientowała, co i gdzie się święci. A kiedy już Fred Marcinkowski i jego koledzy trzymają w rękach wszystkie nitki, które powinny ich doprowadzić do zbrodniczego kłębka, dopiero robi się niebezpiecznie!
Jak zwykle, akcja toczy się wartko, obfitując zarówno w sceny dramatyczne, jak i komiczne (pobyt Teosia w Pile – bezcenny!) i pozwalając czytelnikowi doskonale odczuć klimat tamtych lat poprzez plastyczną scenerię i tchnące autentyzmem dialogi. Co prawda autorowi zdarza się zdublować tę czy inną informację, ale nie jest to aż tak częste i tak nachalne, żeby mogło popsuć przyjemność z lektury.

Dziennik: Tom 2 (Hartwig Julia)(4)
Niespecjalnie lubię dzienniki pisane na zamówienie. A ten do takich należy. I cóż z tego, że jest pełen wyrafinowanych przemyśleń, pisany nienagannym stylem, że jego autorka imponuje formą intelektualną, liczbą i rodzajem czytanych książek i odbywanych podróży (ten tom zaczyna się w roku, w którym skończyła 90 lat!!!), kiedy na każdym kroku widać brak spontaniczności. Refleksje z lektur to istne eseje krytycznoliterackie, pełne obszernych cytatów. Wspomnienia z podróży czy spotkań autorskich - podobniejsze do notatek prasowych, niż do zapisu własnych emocji. Wzmianki o przyjaciołach, coraz częściej odchodzących na zawsze, także przypominają prasowe noty biograficzne. Nie można powiedzieć, że tego rodzaju dziennik jest nic nie wart, niepotrzebny, kiepski - to nie to. Ale jest „obcy”, niepełny: za mało w nim autora, jest tylko to, co autor uznał za dobrze przystające do takiego wizerunku, jaki pragnie ogółowi zaprezentować.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1138
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 8
Użytkownik: Monika.W 04.04.2019 07:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Cóż, mój tegoroczny marze... | dot59Opiekun BiblioNETki
To ciekawe, co piszesz o Dzienniku Hartwig. Jeszcze chyba takiego nie spotkałam. Bardzo lubię dzienniki, dzienniki i listy, właśnie za tę autentyczność. Ale czytuję takie starsze, jak nie było takiej komercji i takiego zamówienia na wszystko. Z nowszych - ostatnio Twardocha. Ale nie czułam zamówienia. Choć szału nie było.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 04.04.2019 08:19 napisał(a):
Odpowiedź na: To ciekawe, co piszesz o ... | Monika.W
Już nawet z tych stosunkowo starszych, tj. z II połowy XX wieku, były niektóre pisane na zamówienie, z myślą o publikacji w odcinkach na łamach czasopism - konkretnie na dwa takie natrafiłam, Andrzejewskiego i jeszcze bardziej znany - Gombrowicza. Ze współczesnych, to na pewno Pilcha, u którego jest jednak dużo mniej gładzenia, mniej popisu, mniej autokreacji - to nawet po stylu widać.
Skutek jest taki, że od tych hiperpoprawnych i hipererudycyjnych zapisków Hartwig wolę chaotyczną, nieporządną, postrzeloną Osiecką. Ona naprawdę pisała dla siebie. Nie mówiąc już o Maraiu, który także pisał dla siebie, ale ponieważ zaczął jako dojrzały już twórca, to jego dziennik łączy autentyzm z głębią myśli i bystrością obserwacji.
Listy też ogromnie lubię, do przeczytania w najbliższym czasie mam (pożyczone) Goethego i (własne) Mozarta oraz Lema & Mrożka.
Użytkownik: Monika.W 04.04.2019 11:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Już nawet z tych stosunko... | dot59Opiekun BiblioNETki
Gombrowicza wciąż mam na liście, stoi na półce. Ale traktuję trochę jako formę powieści/eseju. A nie - dziennika.
Listy Mrożka i Lema dobre, Ale tak od połowy gdzieś. Początek trochę rozczarowywał. Ale na pewno były autentyczne. Właśnie przez to pewnie rozczarowujące, pisali sobie o problemach z samochodami.
No i fatalna edycja - nie wiadomo, kto do kogo pisał list. Musiałam zawsze sprawdzać, kto podpisał, aby wiedzieć - kto do kogo pisze. Bardzo duże rozczarowanie.
Użytkownik: misiak297 04.04.2019 11:25 napisał(a):
Odpowiedź na: To ciekawe, co piszesz o ... | Monika.W
Moniko, a znasz to?

O sobie... (Orzeszkowa Eliza)
Użytkownik: Monika.W 04.04.2019 11:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Moniko, a znasz to? O ... | misiak297
Nie znam. Jako że cenię Orzeszkową, to pewnie niezłe. Ale nie ma szans, aby się wepchnęło do kolejki. I tak już 3 książki kupiłam w tym miesiącu, wszystko przez Syrenkę.
Użytkownik: misiak297 04.04.2019 12:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie znam. Jako że cenię O... | Monika.W
Bardzo polecam. Miałem wrażenie, że jestem bardzo blisko Orzeszkowej.
Użytkownik: joanna.syrenka 04.04.2019 15:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie znam. Jako że cenię O... | Monika.W
Poczułam presję... Co będzie, jeśli Ci się nie spodoba??
Użytkownik: Monika.W 04.04.2019 16:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Poczułam presję... Co będ... | joanna.syrenka
Nic, kosztów zakupów nie będę windykować. I powiem - jak pięknie się różnimy:)
Lubię się różnić z osobami, które lubię. Nie jest nudno.
Rok Wyspiańskiego, wystawa Wyspiańskiego, Kraków - miasto Wyspiańskiego. Zmobilizowałaś mnie po prostu. Szkoda, że mam tak mało czasu na czytanie ostatnio. A jak już mam, to wygrywa kryminał, bo głowa żąda odmóżdżenia.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: