Dodany: 21.03.2019 19:09|Autor: Alos

Książka: Ring
Suzuki Koji

Czy zadzwoni telefon?


Każdy pewnie kojarzy wydany w 1998 roku japoński horror "Ring", który bez wątpienia okazał się fenomenem i zapoczątkował modę na azjatyckie kino grozy, a nawet jeśli ktoś nie widział tej wersji, to mógł poznać dużo popularniejszy amerykański remake z 2002 roku w reżyserii Gore Verbinskiego. Nie każdy jednak wie, że filmy powstały na podstawie powieści autorstwa Kojiego Suzuki.

Końcówka lata w Japonii. Młoda dziewczyna – Tomoko powinna się uczyć do egzaminów, jednak pogoda i jakieś nieokreślone przeczucie nie dają jej spokoju. Zdenerwowanie dziewczyny zmienia się powoli w przerażenie, które doprowadza ją do ataku serca i śmierci. Tej samej nocy w innej części miasta pewien motocyklista zatrzymuje się na światłach. Zaczyna zachowywać się dziwnie. Szarpie za kask, próbuje go zdjąć. Upada. Nim przejeżdżający tamtędy taksówkarz zadzwonił na pogotowie, chłopak już nie żył. Przyczyną zgonu był atak serca. Asakawa tokijski dziennikarz i członek rodziny zmarłej Tomoko podczas powrotu z pracy przypadkiem trafia na taksówkarza, który opowiada mu historię śmierci motocyklisty. Zaintrygowany wiąże ze sobą oba zgony i postanawia rozwiązać ich zagadkę.

Biorąc pod uwagę estymę jaką cieszy się film, znaczenie dla gatunku jakie mu się przypisuje, istnienie książki trochę mnie zaskoczyło. Warto wspomnieć o kilku drobnych szczegółach, które różnią obie produkcje, wśród których można wymienić chociażby marginalizację ikonicznego telefonu zaraz po obejrzeniu filmu. Fakt, że występuje on w powieści, ale raz i ten motyw nie jest dalej kontynuowany. W filmowej adaptacji bohaterką była rozwiedziona kobieta i miała syna, a w książce jest żonaty mężczyzna z córką. Inna jest również rola Ryujiego w obu utworach.

Książka początkowo zawiera motywy kojarzone z miejskimi legendami. Jest więc młodzież, tajemnicza kaseta zawierająca klątwę, groźny telefon i nieunikniona śmierć. Autor nie brnie jednak bardziej w te okolice, a szkoda, bo takich elementów jest niewiele zarówno w horrorze pisanym jak i filmowym. Ostatecznie "Ring" skupia się na klasycznym podejściu do klątwy. Pojawia się wątek naukowego wyjaśnienia zjawisk paranormalnych, ale nie zostaje rozwinięty.

Postacie są mocno sztampowe. Głównym bohaterem jest dociekliwy dziennikarz, który przeszedł niedawno mały kryzys i jest zupełnie przypadkiem spokrewniony z pierwsza ofiarą. Jego żona to trochę ciekawska gospodyni domowa zajmująca się dzieckiem, a przyjacielem jest niezwykle inteligentny i tajemniczy wykładowca akademicki, który dziwnym trafem trochę się interesował mocami pozazmysłowymi. Nawet postacie drugoplanowe nie wybijają się ze schematów. Tak więc recepcjonista z campingu to fan filmów na VHS, a redaktor naczelny jest srogi i ma swoje ulubione powiedzonko.

Zakończenie to jedyny element, do którego mogę się naprawdę przyczepić. Nie jest złe, trochę naciągając można stwierdzić, że wpisuje się nawet w filozofię zjawisk paranormalnych jaką wypracował autor, ale jest niepotrzebnie przekombinowane.

"Ring" to kawał dobrego horroru. Nie jest to powieść wybitna, ale dzięki tematyce czy językowi jakim został napisany, czyta się go naprawdę przyjemnie i szybko. Szkoda, że jest taka krótka. I tylko ten wątek telefonu smuci.


Recenzja nie podlegała korekcie redaktorów BiblioNETki.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 424
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: