Zbrodnie i kary
„Sedno sprawy tkwi w tym, że my tej wyspy nie opuścimy… Nikt z nas nigdy jej nie opuści… Zbliża się koniec. Czy wy tego nie widzicie?”[1].
„Dziesięciu Murzynków” (w innej wersji: „I nie było już nikogo”) poznałem, będąc nastolatkiem. Ta książka długo była jedną z najważniejszych w moich lekturowych rankingach. Wątpliwe, aby jakakolwiek wcześniej pozycja tak mnie przeraziła. Jednak przez te wszystkie lata nie wróciłem na Wyspę Murzynków. Nie chodzi nawet o to, że pamiętałem większość szczegółów fabularnych – raczej bałem się, że tym razem wyniosę z lektury zachwyt nieabsolutny. Cóż, pomyliłem się. Ta powieść zachwyciła mnie jeszcze bardziej niż lata temu. Prawdopodobnie jest to najlepsza rzecz, jaka wyszła spod pióra Agathy Christie.
Klasyczne kryminały Agathy Christie rozgrywają się w sytuacjach typowych. W zwyczajną codzienność wdziera się mrok. Morderstwa zostają popełnione podczas rejsu statkiem, podróży pociągiem, samolotem czy na przyjęciach. Uczestnicy – jednostki typowe dla czasów pisarki, emerytowani wojskowi, lekarze, starsze panie, spadkobierczynie epoki wiktoriańskiej, czynne zawodowo kompetentne młode kobiety, znękane żony, pozbawieni hamulców moralnych młodzieńcy - są zszokowani. Przecież nic takiego nie mogło się zdarzyć, dookoła mieszkają sami mili ludzie. Często nawet postawieni w obliczu zbrodni zachowują angielską powściągliwość. Choć znękany zbrodnią, to świat nadal pełen kurtuazji. Życie toczy się dalej.
Bohaterowie „Dziesięciu Murzynków” rekrutują się z tego samego typu postaci, które zwykle zaludniają jej powieści. Mamy tu m.in. młodego, bezrefleksyjnego człowieka nastawionego na dobrą zabawę, atrakcyjną inteligentną młodą kobietę – energiczną nauczycielkę, idealnego służącego i jego znękaną żonę czy emerytowanego generała. Jest też purytańska staruszka „zamknięta w pancerzu własnej cnoty”[2]., lekarz, policjant, niebezpieczny, acz fascynujący mężczyzna, który za nic ma zasady i ryzyko. Wreszcie jest tu swoisty odpowiednik detektywa – doprawdy sędzia Wargrave ma otwarty, analityczny umysł, jest błyskotliwy. Nic dziwnego, że to on przejmuje nieformalne dowodzenie… ale nie uprzedzajmy faktów.
Rzecz w tym, że ta grupka zwyczajnych ludzi zostaje postawiona w sytuacji skrajnie ekstremalnej. Przybywają na słynną Wyspę Murzynków – licząc to na dobrze płatną pracę, to na odpoczynek, to na spotkanie z dawno niewidzianymi przyjaciółmi. Szybko okazuje się, że coś tu nie gra. Państwo Owen, właściciele willi, nie zjawiają się. Tajemnic jest coraz więcej. Niebawem wyjdzie na jaw, że każdy z zaproszonych gości ma też własny sekret. Wszyscy zostają postawieni w stan oskarżenia. Jeszcze tego samego wieczoru jeden z mężczyzn pada martwy po wypiciu drinka. Nazajutrz jedna z kobiet – być może na skutek szoku – się nie obudzi. Pomału do zgromadzonych na Wyspie Murzynków dociera, że znaleźli się w pułapce – a koszmar toczy się zgodnie z fabułą upiornego wierszyka o Murzynkach, które kolejno przepadały.
Zagadka kryminalna – choć bardziej można tu mówić o mrożącym krew w żyłach thrillerze psychologicznym – sprawia, że od powieści trudno się oderwać, kolejne kartki przewraca się z coraz większym strachem. Agatha Christie jednak nie skupiła się wyłącznie na wyjątkowo wyrafinowanej intrydze. Pokazuje grupkę osób, która przechodzi przemianę. Na początku starają się zachować pozory wyuczonej kurtuazji, ale stopniowo przerażenie bierze górę, upodabniając ich do zwierząt, na których trop wpadł myśliwy. Robi się coraz bardziej duszno. Bohaterowie zaczynają odchodzić od zmysłów („Nie zwracali uwagi na pozory, nie silili się na konwencjonalną rozmowę. Byli wrogami, których przykuwał do siebie jedynie instynkt samoobrony”[3]). Agatha Christie wyraziście to opisuje. Oto jak przedstawia jedną z bohaterek: „Większość czasu spędzała skulona na krześle. Wpatrywała się bezmyślnie w przestrzeń, jak gdyby w oszołomieniu. Przypominała ptaka, który wyrżnął głową o szybę i został następnie złapany przez człowieka. Kuli się przerażony, niezdolny do jakiegokolwiek ruchu, przekonany, że bierność to jedyny sposób ratunku”[4]. W końcu muszą się też mierzyć z własnymi nieczystymi sumieniami. Czy którekolwiek z nich wygra z przeznaczeniem?
Nie ma się co dziwić, że od tylu lat kolejne pokolenia czytelników sięgają po tę powieść Christie. Że wznawia się ją, powstają kolejne ekranizacje, gry komputerowe, a twórcy wymyślają opowieści oparte na podobnym schemacie (kilkanaście osób uwięzionych na małej przestrzeni i walczących o życie). „Dziesięciu Murzynków” (czy też „I nie było już nikogo”) to genialna książka – nie tylko ze względu na warstwę kryminalną.
[1] Agatha Christie, „Dziesięciu Murzynków”, tłum. Roman Chrząstowski, Prószyński i S-ka, 1999, s. 64.
[2] Tamże, s. 69.
[3] Tamże, s. 125.
[4] Tamże, s. 125.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.