Dodany: 05.03.2019 13:25|Autor: Alos

Obsesja Artema


"Metro 2035" to wydana w sześć lat po poprzedniczce ostatnia część oryginalnego cyklu dziejącego się w uniwersum stworzonym przez Dmitrija Głuchowskiego. Autor ostatecznie rozlicza się z moskiewskim metrem i niektórymi bohaterami poprzednich części trylogii.

Od walki z czarnymi minęły dwa lata. Artem jako bohater, wciąż mieszka na WOGNie. Ożenił się i zajmuje typowymi dla metra sprawami: patrole, pilnowanie tuneli czy produkcja prądu. Jest tylko jedno ale: Artem codziennie wychodzi na powierzchnie, rozkłada radiostację oraz antenę i przez godziny nasłuchuje czy uda mu się wychwycić jakieś oznaki życia spoza metra. Staje się to jego obsesją, przez którą traci szacunek współmieszkańców i miłość ukochanej. Wszystko zmienia się gdy na stację przybywa pewien starzec, który zajmuje się pisaniem kroniki. Usłyszał o wyczynie Artema i postanowił go opisać. Podczas rozmowy okazuje się, że zna on osobiście kogoś, kto odebrał kiedyś komunikat radiowy spoza Moskwy. Artem pchany swoją manią postanawia rzucić dotychczasowe życie, zostawić bliskich i razem z mężczyzną poszukać tajemniczego radiotelegrafisty.

Książka ma dwie duże wady. Pierwszą z nich jest postać Artema. Przez te dwa lata, które minęły od pierwszej dużej przygody głównego bohatera chłopak mocno się rozwinął. Wstąpił do Zakonu, przeszedł rygorystyczne szkolenie, poznał taktykę, sposoby pracy, lepiej poznał metro i jego powierzchniowe okolice, poznał również innych zakonników. Krótko mówiąc nabrał żołnierskiego obycia. Jak więc zachowuje się Artem? Jak amator. Bardziej rozgarnięty był w pierwszej części. Książka stara się pokazać jego obsesję na punkcie szukania innych ocalałych, jego brak troski o promieniowanie i niechęć do bezczynnego siedzenia na swojej stacji. Problem jest taki, że jego zachowania są aż nazbyt absurdalne. Nie ma kompletnie pomysłu jak dotrzeć do danego celu, podejmuje bezmyślne decyzje, nie korzysta z wiedzy o życiu w metrze, którą powinien mieć były członek Zakonu. Nowy Artem jest dużo bardziej nieporadny niż ten, który dwa lata wcześniej wyszedł z WOGNu.

Drugą istotną wadą jest schematyczność powieści. Całość działa niestety według jednego wzoru: Artem napala się na jakieś miejsce lub działanie, idzie tam bezmyślnie, bez żadnego większego planu, oczywiście go porywają albo zmuszają do czegoś niegodziwego, ewentualnie zamykają w więzieniu albo ktoś przez niego ginie, Artem cierpi, żeby ostatecznie cudownym zbiegiem okoliczności wszystko wyszło na jego tylko po to, żeby znów mógł bezmyślnie wejść w pułapkę.

Z mniejszych wad: jest powrót irytującego Homera z "Metra 2034", rozwiązanie całej intrygi czy ostateczne odarcie świata z paranormalnych zdarzeń i miejsc psionicznie niebezpiecznych. Z mutacjami jest o tyle gorzej, że ulice Moskwy w tej części są puste. Nie ma czarnych, nie ma psów, nie ma mutantów, nie ma niczego. Artema raz nawet dziwi taki stan rzeczy, ale bez głębszej refleksji.

Czy "Metro 2035" w ogóle robi coś dobrze? O dziwo tak. Klimat podziemi jest inny niż w pierwszym tomie, ale wciąż jest depresyjnie, groźnie, nieprzyjaźnie i brudno. Wojna wisi w powietrzu, nerwowość i beznadzieja to dominujące uczucia w metrze. Większe znaczenie powierzchni dodaje przyjemnej odmiany, chociaż boli fakt zaniku zmutowanej, moskiewskiej fauny. Wyjścia na górę stanowią teraz odskocznie od niebezpieczeństw, a nie narażenie się na jeszcze większe zagrożenie. Dużym plusem jest zakończenie. Ni to dobre, ni to złe. Brak bzdurnego happy endu, a pod ziemią przecież nie może być miejsca na szczęśliwe zakończenia. Książka definitywnie kończy historię moskiewskiego metra. Czy historię Artema? To się pewnie okaże dopiero w przyszłości. Autor zostawił furtkę szeroko otwartą.

"Metro 2035" to w zasadzie całkiem udane zakończenie trylogii. Rozczarować mogą przede wszystkim niektóre elementy intrygi i postać Artema, która zamiast się rozwinąć dewaluowała. W dalszym ciągu jest klimatycznie, ponuro i niegościnnie. W tym skromnym trzy miejscowym rankingu, umieściłbym tę książkę gdzieś pomiędzy poprzedniczkami. Gorsza od pierwszego tomu, ale zauważalnie lepsza od drugiego.


Recenzja nie podlegała korekcie redaktorów BiblioNETki.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 766
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: