Dodany: 24.02.2019 06:55|Autor: Renax

Monotonna


O ile w debiutanckim tomie "Tam, gdzie wyją szakale" przeszkadzał mi manieryzm i przesadzona nastrojowość, to w tym ostatnim utworze Oza, pozbawionym nastrojowości, napisanym surowym językiem, nadal coś mi przeszkadza. Dałam radę tylko do połowy, resztę przejrzałam. Po prostu, poza autobiografią nie jestem w stanie przebrnąć przez przeraźliwie smutne i nudne utwory Oza. Nie dla przyjemności. Poza tym babranie się w czyichś obsesjach nic mi nie wnosi do życia.

Tym razem jest to powieść z elementami dialogu filozoficznego. Młody człowiek, któremu zawaliło się życie, zmuszony jest podjąć się pracy towarzysza rozmów o Judaszu ze starszym człowiekiem. Ma się tam przeprowadzić i tam pomieszkiwać. Od razu zafascynowała go starsza od niego mieszkanka tego domu, a rozmowy o Judaszu i świętych księgach są mu bliskie, gdyż to temat jego zarzuconej pracy magisterskiej. I tak to się toczy, ta powieść. Dwutorowo. Bohater dyskutuje z tym człowiekiem o Judaszu i próbuje zacieśnić znajomość z kobietą. Przy okazji wychodzą na jaw smutki i rozterki życiowe każdej z tych postaci.

Ale wszystko to było po prostu nudne. Ważne jest podłoże autobiograficzne tej książki, gdyż Judaszem zajmował się wuj (stryj) Amosa i on jako chłopiec chodził z rodzicami do tego stryja przysłuchując się tym dyskusjom. Nawet i seks ze starszą kobietą, a nawet sukienka z guzikami ma podłoże autobiograficzne, o czym można wyczytać w "Opowieści o miłości i mroku".

Po lekturze tych utworów stwierdzam, że istotnie Oz wzbogacił nowożytną hebrajszczyznę, ale z drugiej strony pisał przeraźliwie depresyjnie. Aż się dziwię, jak on sam mógł z sobą wytrzymać i że nie zasnął sam przy sobie.... Chyba, że na ogół nie myślał o traumach z dzieciństwa i trzymał je podświadomie, wyciągający tylko do utworów jak Young albo Freud. Bo tak na co dzień nie da się tak żyć i nie wpaść w jakieś uzależnienia albo kliniczną depresję.

Dla mnie jest w tej twórczości za dużo smutku i beznadziei, albo jak w "Judaszu" przeraźliwie nudnych jałowych dysput, które on, jako chłopiec musiał przechodzić i grzecznie wysłuchiwać, gdyż jego ojciec to uwielbiał. Na innym portalu, książka ta zbiera entuzjastyczne opinie, ale moim zdaniem jest nie do przeczytania "na trzeźwo". Czyli autobiografia tak, bardzo ciekawa, a utwory "fikcyjne" (choć jakie to utwory fikcyjne, jeśli w każdym są wątki autobiograficzne) nie, nie dla mnie, nie daję rady. Ale rozumiem, że to wybitne utwory oddające dylematy izraelskie. Szkoda, ze nudne jak flaki z olejem.
Proszę wybaczyć.


Recenzja nie podlegała korekcie redaktorów BiblioNETki.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 371
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: