Czas, gdy cywil ni żołnierz nie wylewał za kołnierz
Recenzent: Dorota Tukaj
Na okładce – z tyłu grupy, ale i tak najbardziej rozpoznawalny – uwodzicielski Eugeniusz Bodo, przed nim troje jego estradowych kolegów w wieczorowych strojach; jedna z pań napełnia kieliszek drugiej, panowie już trzymają kieliszki gotowe do wzniesienia toastu. To akurat zabawa sylwestrowa, ale jeśli czytaliśmy trochę literatury powstałej w dwudziestoleciu międzywojennym, wszystko jedno, czy dokumentalnej, czy beletrystycznej, to wiemy, że choć kraj dopiero dźwigał się z rozsypki po latach rozbiorów i wojennych niedostatkach, spożycie alkoholu wcale nie ograniczało się do takich wyjątkowych okazji. Ci, którzy mieli pieniądze, raczyli się wyborowymi trunkami podczas rautów, balów, proszonych obiadów i kolacji, dansingów, spotkań w lokalach, a często i zwykłych posiłków; ci, którzy nie mieli... też na ogół sposobność do picia znajdowali, a różnica tkwiła głównie w jakości napitku i okolicznościach spożycia. Ta prawda daje się zastosować oczywiście nie tylko do pierwszych dekad minionego wieku, ale i do większości naszych dziejów, z teraźniejszością włącznie. Nie bez powodu najnowsza monografia autorstwa Jerzego Besali, znanego z przybliżania czytelnikom historii poprzez analizę różnych zjawisk społecznych i kulturowych, nosi tytuł "Alkoholowe dzieje Polski". Po dwóch poprzednich tomach, omawiających szeroko pojęte miejsce napojów alkoholowych w życiu naszych przodków do początków XX wieku ("Czasy Piastów i Rzeczypospolitej Szlacheckiej" – 2015, "Czasy rozbiorów i powstań" – 2017), przyszła pora na epokę dużo nam bliższą, bo znaną i z opowieści rodziców, dziadków czy pradziadków, i z obszernie zachowanych materiałów źródłowych, nie tylko pisanych, ale i utrwalonych na taśmach filmowych.
Pierwsza wojna światowa nie była żadnym wyjątkiem: skoro powszechnie wiadomo, że typowy żołnierz od napitku nie stroni, a często wręcz przeciwnie, potrzebuje go, by się przed bitwą zagrzać i nabrać animuszu, zaś po bitwie odprężyć i znieczulić obolałe członki, to nie ma powodu sądzić, by nagle wyzbył się tej potrzeby tylko dlatego, że wojna, w której uczestniczy, jest akurat wyjątkowo wielka i wyjątkowo krwawa. Do jakiegokolwiek dzieła literackiego byśmy zajrzeli, od głęboko dramatycznego "Na Zachodzie bez zmian" po prześmiewcze aż do granic groteski "Przygody dobrego wojaka Szwejka", znajdziemy potwierdzenie tej tezy. Ale może powieść wszystko wyolbrzymia, może do rzeczywistego stanu domalowuje trochę "efektów specjalnych", zwłaszcza jeśli, jak ta ostatnia, chce rozbawić czytelnika i wyśmiać zaborcze imperium? Otóż wręcz przeciwnie; kiedy zajrzymy w świadectwa pozostawione przez uczestników i obserwatorów działań wojennych, realny obraz spożycia napojów wyskokowych w którejkolwiek z walczących armii zdaje się przewyższać nawet ten nakreślony przez Haška. A nasi rodacy absolutnie nie pozostawali w tyle za Czechami, Węgrami, Niemcami, może jedynie wschodni sąsiedzi potrafili się wykazać jeszcze większym zapałem do wypitki (a przy okazji, cóż... cokolwiek mniejszym stopniem ucywilizowania...). Nieliczni abstynenci, czy to na froncie, czy na tyłach, mieli między trunkowymi kolegami ciężkie życie. A takich, którzy potrafili się z rzadka napić, zawsze przy tym zachowując miarę, było chyba jeszcze mniej. Należał do nich sam Marszałek Piłsudski, który nie życzył sobie nawet podawania niewielkich ilości alkoholu do posiłków, jednak – co ciekawe – nie był szczególnym zwolennikiem propagandy antyalkoholowej stosowanej przez działaczy różnych "lig wstrzemięźliwości". Gdy wreszcie Polska pozbyła się zaborców i agresorów, nie trzeba już było gorzałką zagłuszać strachu przed bitwą, a zwycięstwa świętować spirytusowymi czy bimbrowymi toastami. Do moralnego odrodzenia narodu, w tym zaniechania przez jego znaczną część nałogu alkoholowego, czasem jeszcze łączącego się z nadużyciem narkotyków (bogatsi wspomagali się morfiną czy kokainą, ubodzy... eterem dolewanym do wódki), jednak jakoś nie doszło. Wciąż trafiali się wojacy, urządzający po pijanemu karczemne burdy, kupcy przepijający cały towar, aktorzy tak upijający się przed przedstawieniem, że byli w stanie wygłosić najwyżej pierwszą kwestię, fryzjerzy i golibrodowie, którym przy pracy trzęsły się ręce, a nawet, horribile dictu, pani ambasadorowa znana z nieprzystojnych ekscesów dokonywanych pod wpływem alkoholu... W samej tylko Warszawie w ciągu jednego roku "aresztowano... 45 tramwajarzy, 83 kolejarzy, 195 szoferów, 400 dorożkarzy, 375 woźniców"[1], a ilu – może mniej nietrzeźwych, a może i nie – policja nie miała okazji ukarać? Pili mężczyźni i kobiety, hrabiowie i wieśniacy, fabrykanci i bezrobotni, dyplomaci i przemytnicy, damy z towarzystwa i prostytutki, a nie dość tego, nawet uczniowie (wśród tych ostatnich spożycie alkoholu w połowie lat 20 przedstawiało się tak: "częściej niż raz na tydzień 7,6%, raz na tydzień 24%, rzadko 50%"[2], a pamiętajmy, że mowa tu jedynie o uczniach szkół powszechnych, czyli co najwyżej czternastolatkach!)…
Ten cokolwiek przerażający – i najwyraźniej nie przerysowany, bo podparty dziesiątkami świadectw – obraz rekonstruuje autor ze swadą i dyskretnym humorem (doskonałe tytuły rozdziałów, świetnie dobrane cytaty!), unikając nadmiernie naukowego języka, ale też nie popadając w tony nazbyt trywialne, dzięki czemu lektura powinna zadowolić każdego czytelnika zainteresowanego naszą niedawną historią. Tym bardziej, że prócz informacji ściśle związanych z tematem znajdziemy w tekście i mnóstwo innych, czy to z zakresu działań militarnych na frontach I Wojny Światowej i następujących po niej powstań, czy różnych aspektów życia politycznego i społecznego w odrodzonej Polsce. A bibliografia, nie dość, że imponująca (kilkanaście stron zajmuje wyliczenie samych dzienników i wspomnień!), jest tak pięknie dobrana, że po dwie trzecie cytowanych dzieł chciałoby się natychmiast pędzić do biblioteki. A zaraz potem zaopatrzyć się w kolejny tom „Alkoholowych dziejów Polski”.
[1] Jerzy Besala, „Alkoholowe dzieje Polski: Czasy wielkiej wojny i II Rzeczypospolitej”,
wyd. Zysk i S-ka 2018, s. 448.
[2] Tamże, s. 352
Autor: Jerzy Besala
Tytuł: Alkoholowe dzieje Polski: Czasy wielkiej wojny i II Rzeczypospolitej
Wydawnictwo: Zysk i S-ka 2018
Liczba stron: 742
Ocena: 5,5/6
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.