Dodany: 01.02.2019 12:45|Autor: pawelw

Książki i okolice> Konkursy biblionetkowe

BIŻUTERIA W LITERATURZE - Konkurs nr 225


Przedstawiam KONKURS nr 225, który przygotowała _nika_.

KONKURS NR 225 – „Biżuteria w literaturze”.

Biżuteria to drobne przedmioty służące do ozdoby ciała lub stroju. Zazwyczaj wykonane z metali i kamieni ozdobnych lub szlachetnych. Formy artystyczne biżuterii są i były zgodne z ogólnymi trendami mody. Potrzeba ozdabiania ciała pojawiła się już u zarania dziejów, pierwsze ozdoby biżuteryjne – muszle, liczą sobie ok 100 000 lat. Można wyróżnić trzy podstawowe funkcje biżuterii: użytkowa (np. klamry, agrafy czy spinki do koszul), ozdobna (np. bransolety, diademy, naszyjniki), religijna (np. amulety czy talizmany). Wcześniej biżuteria stosowana była jako oznaka władzy, prestiżu, zamożności, przynależności klasowej. Współcześnie biżuteria stosowana jest głównie przez kobiety i łatwo dostępna dzięki masowej produkcji fabrycznej z niekoniecznie kosztownych materiałów dekoracyjnych.

I właśnie o biżuterii będzie tu mowa. Zapraszam do przeglądu różnego typu pierścieni, diademów, kolczyków czy łańcuszków.

Formalności:
1. Termin nadsyłania odpowiedzi upływa: 12 lutego, o 23.59
2. Za każdy fragment można otrzymać 2 punkty – odpowiednio po jednym za autora i tytuł (łącznie jest do zdobycia 44 punktów).
3. Odpowiedzi wysyłamy na PW.
4. W tytule proszę wpisujcie „konkurs”.
5. Informacji o znajomości z autorami i dziełami udzielam na Wasze wyraźne życzenie.
6. Postaci lub miejsca ukrywają się czasem pod literami X,Y. Pozostałe pojedyncze litery, to pierwsze prawdziwe litery imion, nazwisk, miejsc, miast itd.
7. Jeżeli kilka osób zdobędzie taką samą liczbę punktów, decydująca będzie kolejność nadsyłania odpowiedzi.

UWAGA! Odpowiedzi nie umieszczamy na forum.
Powodzenia i miłej zabawy :-).
_nika_

Fragmenty:

1.

Po namyśle postanowiłam zrezygnować z kradzieży całej etażerki, nie musiałam też tłuc jej z hałasem. Od czternastego roku życia nosiłam na palcu pierścionek, zawierający dwanaście diamentów. Diamenty były osadzone trochę nierówno i dwa wystawały. Niejednokrotnie już służyły mi do cięcia szkła, a kiedyś nawet wykonałam pierścionkiem całą oszkloną makietę lubelskiej elektrociepłowni. Tyle że tamto szkło miało grubość dwa milimetry, a to mi wyglądało na sześć.
Wybrałam sobie stosowne miejsce, takie, z którego mogłam dosięgnąć całego wnętrza i zabrałam się do pracy. Po kwadransie długi pas szkła w ścianie etażerki był przecięty. Przecięłam go jeszcze dwa razy w poprzek i bez żadnego trudu dał się wepchnąć do środka, wywołując tylko lekki brzęk.
Wyciągnęłam wszystkie małe kluczyki, wyodrębniłam te od jaguara, schowałam je oddzielnie, resztę zaś zwyczajnie wetknęłam pod poduszkę.
W jaskini hazardu towarzyszyło mi średnie szczęście. Przeważnie wygrywałam, ale niewiele. Po dwóch godzinach na nowo rozpoczęłam łapanie się za głowę, przy czym usiłowałam stworzyć wrażenie, że niekiedy zapominam o głowie zajęta grą, a niekiedy zapominam o grze, zajęta głową. Zależało mi na tym, żeby tę moją głowę zostawić im w pamięci. Pilnie czyhałam na jakąś wyraźniejszą wygraną, która pozwoliłaby mi opuścić lokal zgodnie ze zwyczajem, zdecydowana w razie niepowodzenia posłużyć się głową jako ostatnią deską ratunku.

2.

Kiedy służące już ją umyły, pomogły jej wyjść z balii i wytarły do sucha. Dziewczyna czesała jej włosy, tak że zalśniły niczym strumień roztopionego srebra, podczas gdy staruszka natarła ją wonnymi perfumami z równin D: odrobinę na każdym nadgarstku, za uszami, sutki piersi i wreszcie między nogami. Podano jej skąpą bieliznę, którą przysłał I, a potem włożyła szatę z jedwabiu w kolorze ciemnej śliwy dla podkreślenia fioletu jej oczu. Dziewczyna wsunęła na jej stopy pozłacane sandały, a staruszka wpięła jej we włosy tiarę i nałożyła na nadgarstki złote bransolety wysadzane ametystami. Wreszcie nałożono jej naszyjnik, cały ze złota, ciężki, ozdobiony glifami z czasów dawnej Y. - Teraz wyglądasz jak księżniczka - odezwała się młoda służąca, kiedy skończyły ją ubierać. X zerknęła na swoje odbicie w lustrze w srebrnej ramie, które przysłał roztropny I […].

3.

Kogut znalazł na śmietnisku
Perłę o cudnym połysku.
Zapiał, zdobycz w dziób zabiera
I niesie do Jubilera.
«Patrz, błyszczy jak ranna rosa:
Lecz, nad tę perłę wspaniałą,
Jedno drobne ziarnko prosa
Bardziej by mi się przydało.»

4.

- Tu jest jeszcze list! - X wyjął kopertę z plastykowej
osłony, a Y rozerwał kopertę i odczytał:
‘ - „27 października 1973. Przesadzając róże, znalazłem w ziemi metalowe naczynie wypełnione srebrem. Znajdowało się dokładnie w tym miejscu, gdzie je dziś znów zakopię. Zawierało: naszyjnik srebrny z plecionego drutu, trzy srebrne wisiory, osiem srebrnych bransolet, pojedyncze łańcuszki, zausznice, spinki, kabłączki skroniowe oraz inne przedmioty, których nie umiem zidentyfikować - ogółem 32 sztuki oraz sto
trzydzieści cztery monety ze srebra, dwie z nich bardzo stare. Nie mogę tego przechowywać w domu. Osoba, która odnajdzie ten skarb, powinna natychmiast zawiadomić Muzeum Archeologiczne - uwaga! z zachowaniem największej tajemnicy. Ja tego uczynić nie mogę – jestem otoczony wrogami i złodziejami. Nie ufam już prawie nikomu. J.Z.”
- No, proszę - rzekł sierżant. - Niewiele brakowało, a nikt by już nigdy nie odnalazł tego skarbu. Gdyby nie Y słabość do Szekspira, gdyby nie jego upór i inteligencja, że nie wspomnę o intuicji...
- Sukces jest zespołowy - rzekł Y, skromnie spuszczając oczęta. Był w pełni, kompletnie, całkowicie usatysfakcjonowany.
- O, więc nagrodą podzielicie się równo? - uśmiechnął się chytrze sierżant.
- To będzie i nagroda?! - wrzasnął uszczęśliwiony X. - To ja sobie wreszcie kupię rower z przerzutką?
- Ho - ho! - rzekł sierżant tajemniczo.
Wybuchły wrzaski i piski, wspaniali odkrywcy skarbu rzucali się na szyję sobie nawzajem oraz wybranym osobom spośród zgromadzonych.

5.

X w przeciwieństwie do niego była żywa, wesoła i aż zbyt zalotna. Dwa piastry, które rządca hrabiego wypłacał L, a także pieniądze, jakie L otrzymywał, sprzedając w rzymskich kramach z błyskotkami swoje rzeźbione figurki, szły na kolczyki z pereł, kolie ze szklanych paciorków i złote szpilki. Toteż dzięki rozrzutności swojego przyjaciela X była najelegantszą wieśniaczką w okolicach R.
Dzieci dorastały nadal razem, spędzając ze sobą każdy dzień i bez oporu oddawały się instynktom swojej pierwotnej natury. W codziennych rozmowach, marzeniach i tęsknotach Y widział się zawsze jako kapitan okrętu, generał armii albo gubernator prowincji; X zaś wyobrażała sobie, że jest bogata, pięknie wystrojona, otoczona służbą w liberii. I gdy tak cały dzień spędzili, haftując przyszłość w szalone, a tak migotliwe arabeski, każde odchodziło w swoją stronę, aby zagnać swoje owce do obory, zstępując z wyżyn urojeń w ubogą rzeczywistość.

6.

Namiestnik zmarszczył się i krok w tył odstąpił mierząc oczyma X, ten zaś mówił dalej z ojcowską niemal powagą w głosie i postawie:
— Spojrzyj jeno. Nie bogactwo tego pierścienia, ale inne cnoty ci zalecam. Za młodych jeszcze lat w bisurmańskiej niewoli będąc dostałem go od pątnika, który z Ziemi Świętej powracał. W tym oczku zamknięty jest proch z grobu Chrystusa. Takiego daru odmawiać się nie godzi, choćby i z osądzonych rąk pochodził. Jesteś waść młodym człowiekiem i żołnierzem, a gdy nawet i starość bliska grobu nie wie, co ją przed ostateczną godziną spotkać może, cóż dopiero adolescencja, która mając przed sobą wiek długi, na większą liczbę przygód trafić musi! Pierścień ten ustrzeże cię od przygody i obroni, gdy dzień sądu nadejdzie, a to ci powiadam, że dzień ten idzie już przez D. P.

7.

Bladość wróżki twarz okryła,
bo uczuła z nagłym drżeniem,
że cudowna czarów siła
opuściła ją z pierścieniem.
Co to będzie?! Wielki Boże!
Wszak maleństwo to niewinne
tysiąc nieszczęść ściągnąć może
przez zachcenia swe dziecinne.
Cud-królewna płaczu bliska
na pierścionek z trwogą patrzy
i w ramionach X ściska,
coś jej szepce, coś tłumaczy.
I namówić chce koniecznie,
by wracała z nią do sali,
bo tam będzie jej bezpiecznie
wśród marmurów i korali.
Wreszcie zbladłe chyląc lica,
o pierścionek szeptem prosi;
ale mała swawolnica
tylko śmiechem się zanosi.

8.

Przez pierwsze lata X na dworze W wszyscy kochali go niewymownie i przepadali wprost za nim, ale później X oddał pierścionek swój A i natychmiast ku niej zwróciły się hołdy i uwielbienia wszystkich, a jego zaniedbano zupełnie. Taka była cudowna moc pierścienia.
— Tak jest — powtórzyła z naciskiem niewdzięczna A — wkrótce przybędzie ktoś, kto obdarzy mnie stokroć piękniejszymi klejnotami od twoich jarmarcznych śmieci.
— Dość tego! — przerwał X, a oczy jego ciskały błyskawice. — Zwracam waćpannie pierścionek — to mówiąc, zdjął zaręczynową obrączkę z palca i podał ją księżniczce, ledwie jednak popatrzył na nią, osłupiał ze zdumienia: zdawało mu się, że widzi ją po raz pierwszy w życiu.
— Co to jest? Czyżby to była ta sama dziewczyna, którą uwielbiałem przez tyle lat? Gdzież ja miałem oczy, że nie widziałem… nie, naprawdę, A, przecież ty jesteś trochę zezowata!
— Milcz, potworze! — wrzasnęła A.
— Nie, to ciekawe, przysiągłbym, że masz jedno ramię wyższe od drugiego.
— Co?! — krzyknęła Angelika.
— I… i… Ha! Ha! Ha! A, przecież ty jesteś ruda, ospowata i masz trzy wstawione zęby, i utykasz trochę na lewą nogę! Ha! Ha! Ha!

9.

Nauczyciel posłał mnie do dyrektora, żebym mu zaniósł program lekcji, na jakie pół godziny przed „finis”, i właśnie byłem w kancelarii, kiedy weszła pani z jasnymi włosami i czarno ubrana, matka Y, i rzekła:
— Panie dyrektorze, czy jest w klasie mego syna chłopiec, który się nazywa X?
— Jest — odpowiedział dyrektor.
— Czy nie zechciałby pan z łaski swojej przywołać go tutaj, bo mam mu słówko do powiedzenia?
Dyrektor zawołał pedela i posłał go do klasy, a za chwilę stanął w progu X ze swoją roztarganą, wielką głową i z dość głupią miną. Zobaczywszy go jednak pani podbiegła ku niemu, objęła za szyję i obsypując pocałunkami jego wielką głowę, mówiła:
— Tyżeś to, X, przyjaciel mego synka, obrońca mego biednego dziecka?! Tyżeś to, drogi, poczciwy chłopcze?… Tyżeś to?…
Po czym gwałtownie zaczęła szukać czegoś po kieszeniach i w woreczku, a nie znalazłszy nic, zerwała z szyi łańcuszek z krzyżykiem i włożyła go na szyję X, pod krawatkę, mówiąc:
— Weź go i noś, na pamiątkę ode mnie, drogi chłopcze! Na pamiątkę od matki Y, która ci dziękuje i błogosławi ciebie.

10.

X
Co chcesz, ażebym z tym łańcuszkiem zrobił?
Y
Zrobisz, co zechcesz; zrobiony dla ciebie.
X
Nigdy nie dałem tego obstalunku.
Y
Nie raz i nie dwa razy, lecz dwadzieścia,
Weź go do domu, ofiaruj go żonie,
A ja was podczas wieczerzy nawiedzę
I za mój towar pieniądze odbiorę.
X
Wolałbym, żebyś odebrał natychmiast
Lub się pożegnaj z płacą i łańcuszkiem.
Y
Jak widzę, panie, lubisz krotofile.

11.

Wiadomość o przybyciu Y do Warszawy i o tym, że jej nie zapomniał, wzruszyła pannę X. Już o pierwszej w południe była u ciotki. Co chwilę wstawała do okna, każdy turkot przyśpieszał bicie jej serca, za każdym uderzeniem dzwonka drgała; zapominała się w rozmowie, na twarz jej wystąpiły silne rumieńce… No — i Y nie przyszedł!…
A tak dziś była piękną. Ubrała się, umyślnie dla niego w jedwabną sukienkę kremowej barwy (z daleka wyglądało to jak zmięte płótno), miała brylantowe kolczyki (nie większe od ziarn grochu) w uszach i pąsową różę na ramieniu. I tyle. Ale niech żałuje Y, że jej nie widział!
Po czterogodzinnym oczekiwaniu wróciła do domu oburzona. Mimo jednak gniewu wzięła do rąk egzemplarz Romea i Julii i przeglądając go myślała:
„Gdyby też nagle wszedł tu Y ?…”

12.

Ale co dalej — słuchaj proszę:
zabrał bez dzięki całe mienie,
jakby to były marne grosze;
łańcuch, kolczyki i pierścienie
zgarnął do kabzy jak orzechy —
pełen anielskich słów pociechy;
bliźnim zdrój łaski — skarb dla siebie —
a baby były w siódmym niebie.

13.

X wyjął z kieszeni małe pudełeczko, a z niego wydobył pierścionek z szafirami.
— Otóż mój znak ochronny — powiedział wesoło, wkładając pierścionek na jej palec. — Byś pamiętała, żeś jest moją niepodzielną własnością.
— Jaki piękny!
— Te kamyki mają kolor twoich oczu, Y.
Długo przyglądała się pierścionkowi, wreszcie odezwała się ze zdziwieniem i nabożeństwem w głosie:
— To ja jestem… zaręczona?…
— Tak, kochanie, jesteś moją narzeczoną.
— Narzeczoną… — powtórzyła i ze smutkiem dodała — Ale ja jeszcze żadnego pierścionka dać nie mogę… Nie mam. Ostatni, mamusiny, został sprzedany na… koszty pogrzebu. Też był z szafirami i mama bardzo go kochała, chociaż był tani, o wiele skromniejszy od tego.
W jej oczach zakręciły się łzy.

14.

Jubiler z R pudełko otwiera,
A mama pierścionek z kamyczkiem wybiera,
I śliczny wybrała.
I Iksie dała.
Widziała go Igreka na siostry paluszku,
Nie zazdrość, nie boleść uczuła w serduszku;
Ale się cieszyła, z radości skakała;
Bo Igreka Iksę serdecznie kochała.
Dobrą dziecinę naśladujcie dzieci!
Niech brzydka zazdrość serc waszych nie szpeci.

15.

Nie wiedziała, skąd się biorą takie marzenia, ale stawały się coraz częstszemi, pomimo nędzy, która znowu rosła, pomimo częstego głodu, który ją brał w swoje kościste uściski. Bransoletka znowu poszła do lombardu, bo ciągle trzeba było kupować jakieś nowe szmatki, konieczne na scenę, tak, że musiała nieraz nie jeść, a kupić… Wystawiali coraz nowe sztuki, żeby złapać powodzenie, ale powodzenia nie było. Nękało ją ogromnie takie położenie i męczyło, odbierając siły, ale podnosiło w niej nowy bunt, który wrzeć zaczynał w niej głucho.
Czuła jakąś nieokreśloną z początku urazę do wszystkich. Z pewną dziką zawiścią przyglądała się kobietom na ulicy; porywała ją nieraz szalona chęć zaczepienia takiej strojnej, wspaniałej damy i spytania się jej, czy ona wie, co to jest nędza?
Przyglądała się bacznie ich twarzom, sukniom i uśmiechom i przychodziła do bolesnego przekonania, że takie damy muszą nie wiedzieć, iż są inni ludzie, którzy cierpią, płaczą i są głodni.

16.

Piękna X powitała W niedbałym spojrzeniem, czekała narzeczonego do kadryla.
J pobiegł po swą tancerkę.
— Czy dostanę od pani taniec?
— Za późno, wszystkie już tańczę.
— Malédiction! Cóż ja zrobię?
— Będzie pan tańczył z hrabiną.
— Babka zabroniła.
— To smutne, ale można zaradzić. Panien jest więcej niż kawalerów.
— Marzyłem o walcu z panią tyle tygodni! — westchnął.
— Trzeba było podzielić się ze mną owym marzeniem, byłoby spełnione. Pan Y nie może znaleźć mojej bransolety — dodała po chwili, oglądając się.
— Naturalnie, że jej może szukać do jutra. Od dawna jest u mnie. Chcę znaleźnego, dostać taniec od pani.
— O, bardzo proszę oddać mi ją zaraz.
Spełnił rozkaz natychmiast.
— A potem?… — spytał prosząco.
— A potem idź pan i przeproś pana Y za niegrzeczność wyrządzoną.
— Co to, to nie! — rzucił się rozgniewany.
— Ano, to mnie samej wypadnie to zrobić. Nie mogę kazać czekać na siebie całemu towarzystwu.
— Ja zastąpię pani narzeczonego.
Y położył koniec dyspucie. Znalazł go i przyprowadził prowadzący tańce. Kadryl się zaczął.
W pozostał na koszu, gryząc wąsy.
Rzeczywiście, wiodło mu się niefortunnie.
On, który nie rozumiał, co to jest żądać, a nie otrzymać, był pobity przez jakąś tam szlachcianeczkę; on, którego damy berlińskiego high life'u wydzierały sobie na balach, wodzirej tańców, bohater kotylionów, ideał tancerza, bohater salonów i klubów, podpierał drzwi w Poznańskiem, był widzem jak ostatni gimnazista, nie wiedział, co robić ze sobą, czuł się śmiesznym.

17.

— No, teraz wyglądasz jak człowiek, który ma jechać za morze i robić majątek — rzekł, widząc surdut z grubego, czarnego sukna. — Dobrze, bardzo dobrze.
— Niech mi stryj wierzy — odparł Y — że potrafię dostosować się do położenia.
— Co to jest? — rzekł stary, którego oczy zapaliły się na widok garści złota, którą mu pokazał Y.
— Proszę stryja, zgromadziłem swoje guziki, spinki, pierścionki, wszystkie drobiazgi, które mogą mieć jakąś wartość; ale nie znając nikogo w S, chciałem stryja prosić…
— Abym to odkupił? — przerwał X.
— Nie, stryju, ale abyś mi wskazał uczciwego człowieka…
— Daj mi to chłopcze, pójdę to oszacować na górę i wrócę powiedzieć ci, co to warte, co do centyma. Złoto jubilerskie — rzekł, oglądając długi łańcuszek, osiemnaście do dziewiętnastu karatów.
Stary wyciągnął szeroką dłoń i zabrał złoto.
— Kuzynko — rzekł Y. — Pozwól, abym ci ofiarował te spinki, mogą ci się przydać do zapięcia wstążki na ręce. To bardzo w modzie teraz takie bransoletki.
— Przyjmuję bez wahania, kuzynku — rzekła, rzucając mu porozumiewawcze spojrzenie.
— Ciociu, oto naparstek mojej matki, przechowywałem go troskliwie w neseserze — rzekł Y, podając ładny, złoty naparstek pani X2, która od dziesięciu lat marzyła
o takim.

18.

Wszedł do sklepu; podobał mu się bardzo pierścionek z wielkim brylantem, ale usłyszawszy cenę, ochłonął i wyszedł, nie kupiwszy.
Poszedł natomiast do sklepu galanteryjnego i kupił rękawiczki i krawat.
— Pierścionek i tak muszą mi kupić na zaręczyny — myślał i szedł już, aby zaraz z miejsca załatwić ten drugi interes, z X.
Od swatki, która po cichu obrabiała jego sprawę w rodzinie G., wiedział o zerwaniu z W. i o tym , że B. E. oświadczył się listownie i dostał odkosza i dlatego podobno przeszedł na protestantyzm i miał się żenić z jakąś małpą francuską.
Wiedział również, że kilku synów dobrych firm reflektowało na X, ale na próżno.
— Dlaczego ona może mnie nie zechcieć?
Bezwiednie przejrzał się w jakiejś wystawowej szybie i uśmiechnął się do własnego odbicia. Był bardzo przystojnym. Pogładził kruczą brodę, nasadził głębiej binokle i szedł dalej, rozważając swoje szanse.
Pieniędzy miał trochę, kredyt przez Y wielki, skrupułów żadnych, więc najświetniejszą przyszłość widział przed sobą.
X była bardzo piękną partią i od dawna czuł do niej wielką sympatię. Ma ona wprawdzie swoje polskie fanaberie, lubi szlachetność, wspomaganie i rozmowy o wzniosłych rzeczach, ale to kosztuje niewiele i dobrze robi w salonie. On sam kiedyś za studenckich czasów w R ileż razy podnosił podobne tematy, ileż pięknych rzeczy mówił, jak piorunował na współczesny ustrój, był nawet socjalistą przez dwa semestry, a przecież dzisiaj to mu nic nie przeszkadza w robieniu interesów, dobrych interesów.

19.

Zobaczyłem tam trzy koniki i dwie klacze, które nie jadły, ale siedziały na zadach, co mnie bardzo zadziwiło. Jeszcze bardziej zdumiałem się, widząc, że niektóre zajęte były gospodarstwem. Ten widok wzmocnił mnie w mniemaniu, że naród, który potrafił ucywilizować tak bezrozumne zwierzęta, musi być najmędrszy na ziemi. Wtem przybył siwo-jabłkowity i wchodząc, zapobiegł złemu traktowaniu, które mogło mnie spotkać: zaczął rżeć jak ktoś, kto ma władzę, na co inne konie odpowiedziały rżeniem. Przeszedłem z nim przez długie dwie sale bez progów i w ostatniej dał mi znak, żebym się zatrzymał, a sam poszedł do izby przyległej. Przygotowałem podarunki dla pana i pani domu; były to dwa noże, trzy bransoletki z fałszywych pereł, małe zwierciadełko i naszyjnik ze szklanych paciorków. Koń rżał dwa lub trzy razy i spodziewałem się, że usłyszę głos ludzki, lecz odpowiedź nastąpiła w tym samym dialekcie, tylko dwukrotnie ostrzejsza niż pierwsze rżenie. Przyszło mi wtenczas na myśl, że pan tego domu musi być jakąś osobą znaczną, ponieważ tak ceremonialnie kazano mi zatrzymać się w przedpokoju, ale nie mogłem pojąć, żeby człowiek znakomity miał konie za swoich pokojowych. Lękałem się wtedy, czy nie oszalałem i czyli nieszczęścia moje nie pomieszały mi z gruntu rozumu.

20.

Skąpy zarobek nie bardzo wystarcza. Więc sprzedał X zegarek ojca i dalej gospodaruje. Bo kiedy X przestał być królem, to mu dał rządca skarbu królewskiego pierścień ojca z brylantem, kolczyki matki i ten zegarek, który teraz sprzedał. Dla siebie nie sprzedawałby pamiątki. Ale musiał kupić dla F łóżko, ubranie, no i na życie więcej teraz wydaje.
F siedzi w mieszkaniu, papierosy pali. Kupuje głupie książki i niby czyta, a właściwie nic cały dzień nie robi.
Toteż bardzo się X ucieszył, że F chce iść do fabryki.

21.

I Tuśka kochała siebie taką, jaką wiedziała, że jest w oczach P, lub jaką się jej zdawało, że jest w oczach P.
Lubiła, gdy śledził jej ruchy, jej gesty, i starała się uczynić je piękniejsze, więcej przepojone gracją. Rozmiłowany po aktorsku w fatałaszkach i świecidłach, znał się dobrze na szczegółach stroju kobiecego, i tę znajomość, nabytą po garderobach koleżanek, aplikował zwykle w swych miłostkach i flirtach. Nigdy Tuśka nie rozumiała tak wartości doboru kolorów, linii sukni, piękności ornamentacji, jak w jego słowach, którymi owijał ją niejako jak przędzą kunsztowną. Zwracał uwagę na każdy najdrobniejszy szczegół ubrania jej i Pity — przyglądał się klamrom pasków, „szczoteczkom”, którymi suknie na dole były podszyte, guzikom rękawiczek, deseniom mereżek przy bluzkach — liczył zakładeczki na rękawach i liczbę wstawek strojących karczki sukien. Co do biżuterii, miał ją w pogardzie i tylko tolerował u kobiet jedne i te same zwykłe kolczyki i jeden lub dwa pierścionki.
Tu mogła Tuśka uczynić zadość jego wymaganiom. Miała bardzo piękne turkusy oprawne w rozety i zaczęła je nosić codziennie. Od razu zyskały jego aprobatę. Ten śliczny kamień czarująco przebijał przez chmurę złocistych włosów, jak bławatek przez snop zboża. Kilkakrotnie zwracał na to uwagę Tuśki i mówił do niej ze ślicznym uśmiechem:
— Kocham się w jej kolczykach!

22.

Trzy Pierścienie dla królów elfów pod otwartym niebem,
Siedem dla władców krasnali w ich kamiennych pałacach,
Dziewięć dla śmiertelników, ludzi śmierci podległych,
Jeden dla Władcy Ciemności na czarnym tronie
W K. M, gdzie zaległy cienie,
Jeden, by wszystkimi rządzić, Jeden, by wszystkie odnaleźć,
Jeden, by wszystkie zgromadzić i w ciemności związać
W K. M, gdzie zaległy cienie.

==========

Aktualizacja po zakończeniu konkursu:
Tytuły utworów, z których pochodzą konkursowe fragmenty, znajdziesz tutaj:

Rozwiązanie konkursu
Wyświetleń: 2579
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 12
Użytkownik: pawelw 01.02.2019 12:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 2... | pawelw
Jest już luty, więc czas na nowy konkurs.
Tym razem do szperania wśród ozdób zaprasza _nika_, na pewno każdy znajdzie coś dla siebie.
Użytkownik: pawelw 02.02.2019 21:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 2... | pawelw
Wśród uczestników konkursu, którzy zdobędą chociaż 1 punkt, rozlosuję książkę ufundowaną przez Ravelo. Bedzie to Klawo, jadziem! Stanisława Grzesiuka
Użytkownik: _nika_ 02.02.2019 22:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 2... | pawelw
Witam w moim konkursie:))).
Już dwie uczestniczki przeglądają biżuterię, zachęcam innych do tej czynności.
Użytkownik: _nika_ 03.02.2019 19:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 2... | pawelw
Już 3 osoby przeglądają błyskotki, a każda błyskotka została choć raz dotknięta. Zapraszam do zabawy:).
Użytkownik: _nika_ 03.02.2019 23:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 2... | pawelw
Pięć osób ogląda elementy biżuteryjne. Mam nadzieję, że będzie Was jeszcze więcej. Zapraszam:).
Użytkownik: _nika_ 04.02.2019 20:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 2... | pawelw
Siedem osób dzielnie przygląda się biżuterii. Najczęściej odgadywane są błyskotki 11 i 22, a najrzadziej 7 i 15.
Użytkownik: Neelith 05.02.2019 09:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 2... | pawelw
Co za świetny konkurs! Tyle tu wspaniałych fragmentów, a mnie najbardziej rozczula kogut spod trójki, bo jestem nienormalna :P
Użytkownik: _nika_ 05.02.2019 14:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Co za świetny konkurs! Ty... | Neelith
Mnie też kogut rozczula, widać też jestem nienormalna :PP
Użytkownik: _nika_ 05.02.2019 23:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 2... | pawelw
Błyskotki przegląda już 9 dzielnych uczestników.
Użytkownik: _nika_ 08.02.2019 00:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 2... | pawelw
11 osób odnajduje elementy biżuteryjne.

Fragment 20 stawia największy opór.

Fragmenty 11 i 22 są najczęściej odgadywane.

Użytkownik: _nika_ 09.02.2019 20:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 2... | pawelw
Już 12 uczestników przegląda biżuterię. Zostało trochę ponad 3 dni konkursowe. Może jeszcze ktoś dołączy? Zapraszam :).
Użytkownik: _nika_ 12.02.2019 21:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 2... | pawelw
Zakończenie konkursu za 2 godziny i 24 min.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: