Dodany: 24.02.2005 12:41|Autor: Lykos
Starożytny Egipt widziany oczami Egipcjan
Szkoda, że Autor zmarł przedwcześnie...
Na początku pragnę przeprosić, że nie dokonuję tej recenzji z książką w ręku. Opieram się na mojej ułomnej pamięci, jednak usprawiedliwiam się chęcią podzielenia się wiedzą na temat tej uroczej książki możliwie szybko, a czytałem ją wielokrotnie, więc może nie będzie tak źle...
Tadeusz Andrzejewski odkrywa dla nas świat literatury egipskiej, a ściślej mówiąc, tego, co z niej przetrwało. O ile w dziedzinie sztuk plastycznych i architektury Egipt górował wyraźnie nad Mezopotamią i resztą ówczesnego cywilizowanego świata (poza może obszarem minojskim), w dziedzinie literatury nie wytworzył dzieła na miarę "Gilgamesza" czy Biblii, nie mówiąc o literaturze Grecji czy Indii. Ale to, co udostępnił nam Andrzejewski, bywa i tak rewelacyjne.
W "Opowiadaniach egipskich" mamy przegląd utworów prozatorskich; dzisiaj nie wszystkie nazwalibyśmy opowiadaniami. Niektóre zachowały się w niezłym stanie, głównie dzięki wymaganiom szkolnym, jak np. autobiografia(?) Sinuheta (Sinuhe, Sunuhet), służąca jako chyba najpopularniejsza czytanka dla uczniów szkół pisarskich, wzór klasycznego języka średnioegipskiego. Zachowała się w mnóstwie egzemplarzy, głównie na skorupkach potłuczonych naczyń (ostrakach), przepisywana mniej lub bardziej udolnie przez wiele pokoleń uczniów. Niektóre utwory są mocno niekompletne, mimo to autor czy raczej tłumacz, komentator i redaktor w jednej osobie, zdecydował się je zamieścić. Bo też warto było.
Niektóre utwory urzekają baśniowym pięknem ("Opowieść rozbitka"), tajemniczością (utwory o si-Usire Chaemwese), wiarą w zwycięstwo dobra nad złem ("O dwóch braciach", "O Horusie i Secie"), czy dramatyzmem akcji ("Opowieść rozbitka", relacja z podróży Wenamona). Pochodzą z różnych okresów historii Egiptu, od schyłku Starego Państwa do czasów ptolemejskich, a może nawet rzymskich. Dają jednak obraz kultury w miarę jednolitej i szalenie ciekawej. Mimo tajemniczości i pewnej obcości, jest to jedno ze źródeł naszej kultury i warto z niego zaczerpnąć.
Andrzejewski sprawił, że czyta się to dość łatwo (dużo łatwiej, niż "Dusze boga Re" i "Pieśni rozweselające serce", ale jest to kwestia specyfiki prozy i poezji) i raczej jako zbiór baśni niż szacowny zabytek. A lektura pozwala na lepsze poznanie ciekawej kultury "widzianej od środka" i przez to - na lepsze poznanie siebie.
Polecam zwłaszcza miłośnikom "Egipcjanina Sinuhe", "Faraona", utworów Pauline Gedge i Charlesa Jacqa.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.