Dodany: 20.01.2019 20:30|Autor: Marioosh

Bajka o rycerzu w zbroi z puszek


Travisa McGee, postać wymyśloną przez Johna D. MacDonalda, można określić jako ojca chrzestnego Jacka Reachera; o ile jednak bohater stworzony przez Lee Childa wzbudził moją antypatię ze względu na swoje faszyzujące ciągotki i więcej po jego przygody raczej nie sięgnę, to następna książka o Travisie McGee już czeka na przeczytanie. Poznajemy tego bohatera, gdy w mesie swojego jachtu słucha piątą symfonię Dymitra Szostakowicza i przygląda się przyjaciółce ilustrującej książkę dla dzieci. I wtedy na pokładzie pojawia się Dana Holtzer, osobista sekretarka gwiazdy filmowej Lysy Dean, która wie, że „jeśli komuś coś zostanie skradzione, a nie można tego odzyskać na drodze prawnej, pan podejmuje się tej sprawy za połowę wartości owej rzeczy” [1]. Sprawa dotyczy szantażu – swego czasu Lysa Dean została sfotografowana podczas orgii i teraz te zdjęcia mogą oznaczać nie tylko koniec jej kariery, ale też stratę szansy na ślub z konserwatywnym milionerem.

Travis McGee to bohater, którego naprawdę można polubić. Mieszka na Florydzie na jachcie, który wygrał w pokera, jest lekko cynicznym i zgorzkniałym idealistą w gruncie rzeczy marzącym o autentycznej miłości i mówi o sobie: „Jestem romantykiem. Na widok wiatraków od razu gwiżdżę na swojego białego rumaka” [2]. Sprawia wrażenie dość sympatycznego człowieka, jest honorowy i ma wyrazisty kodeks moralny. Widzimy u niego zdrowy dystans do własnej osoby, gdy mówi: „Wyznaczyłem sobie ryzykowną rolę błędnego rycerza w zbroi z puszek po pomidorach, odganiającego bezwzględne bestie swoim blaszanym mieczykiem” [3]. W sumie, mówiąc współczesnym językiem, spoko gość.

A sama książka to typowa intryga kryminalna: Travis McGee wspólnie z Daną Holtzer przemieszczają się od świadka do świadka, delikatnie między nimi iskrzy ale wiadomo, że nic z tego nie będzie – wydaje się jednak, że od intrygi ważniejszy jest opis obyczajowości w otoczeniu sławnej aktorki. Akcja jest dość gęsta, nie ma jakichś rozwlekłych scen, a opisy postaci są bardzo celne, konkretne i rzeczowe, ale też malownicze i intrygujące. W sumie czyta się tę książkę dość dobrze, jest płynna i potoczysta – na dwa wieczory w sam raz.

[1] John D. MacDonald, „Przebiegła i ruda”, tłum. Anna Esden-Tempska, wyd. Albatros, 2017, str. 16.
[2] Tamże, str. 170.
[3] Tamże, str. 113.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 451
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: