Dodany: 14.01.2019 23:45|Autor: misiak297

Mata Hairi vel Tabor i ci, którzy ją kochali


Michael King jest bezdomnym, ogarniętym depresją alkoholikiem. Pewnej nocy natrafia na zziębniętą, ranną i najwyraźniej zagubioną kotkę. Tak rozpoczyna się „Mój przyjaciel kot”, swoisty reportaż w formie powieści autorstwa Britt Collins.

W odruchu współczucia Michael kupuje znajdce karmę i zapewnia ciepłe przytulisko na noc. Nie przypuszcza, że Tabor – bo tak w końcu nazwie kotkę – tak się do niego przywiąże i że on sam odnajdzie nowy cel w życiu, opiekując się nią. Tymczasem Ron Buss wpada w rozpacz po stracie ukochanej kotki Maty Hairi. Nie może się pogodzić ze stratą, na wszelkie sposoby próbuje odnaleźć Matę. Życie traci dla niego sens, czuje się coraz bardziej samotny

Miesiące mijają. Michael uczy się dbać o swoją towarzyszkę, kocha ją, a ona także odpłaca mu miłością. Oczywiście Michaelowi wciąż towarzyszą wątpliwości – bo czy rzeczywiście gdzieś nie czekałby jej lepszy los?

„Tabor była z nim już od dwóch miesięcy, ale wciąż nawiedzały go wątpliwości, czy trzymanie jej przy sobie jest mądre i praktyczne. Kotka w jakiś tajemniczy sposób odczytywała te jego nastroje; w takich chwilach spoglądała mu głęboko w oczy albo lizała po palcach, dopóki nie zmiękł. Michael uświadomił sobie, jak bardzo się do niej przywiązał – uwielbiał sposób, w jaki wtulała się w jego pierś, ciągnęła za brodę, by go obudzić, i jak świergotała do swoich zabawek myszek. Niekiedy potrafiła wymóc na nic mnóstwo uwagi, ale on był wdzięczny, że ma kogoś, kto go potrzebował. Już od dawna na nikim mu nie zależało, a właśnie za tym tęskniła jakaś część jego duszy”[1].

Jednak nie może sobie wyobrazić życia bez Tabor. Dwie przybłędy (taki jest zresztą oryginalny tytuł książki – „Strays”), odnalazły się. Bezdomny mężczyzna i bezpańska kotka są razem szczęśliwi. Michael tak powie o Tabor:

„- Naprawdę potrzebowałem jej towarzystwa – powiedział i oczy napełniły mu się łzami. – Jestem bezdomny, a depresja to jeden z największych problemów ulicy. Ta kotka była tęczą rozweselającą mój ponury świat”[2].

Michael zabiera Tabor do Kalifornii, aby wspólnie przeczekali zimę w cieplejszych warunkach. Podczas wizyty u weterynarza okazuje się, że kotka jest zachipowana. Staje się jasne, że Tabor ma właściciela, który za nią bardzo tęskni i potrzebuje jej tak samo jak Michael. Sytuacja jest co najmniej patowa. I bardzo smutna.

Mata Hairi w całym swoim nieszczęściu miała mnóstwo szczęścia. Wylądowała na ulicy, straciła bezpieczny dom i oddanego właściciela, ale w rezultacie trafiła na człowieka okaleczonego przez życie, zagubionego i może dlatego czasem nieodpowiedzialnego, ale kochającego ją całym sercem. Cóż, historia opisana w tej książce chwyta za serce, wyciska z oczu łzy – i bezsilności, i wzruszenia. Pomimo że tyle w niej cierpienia i bólu, ma w sobie sporo ciepła. Kibicuje się i kotce będącej w dalekiej podróży, i jej obu właścicielom.

Zwykle tego typu pozycje charakteryzują się poprawnością warsztatową, ale też pewną prostotą, nie jest to proza szczególnie wyrafinowana. Nie jest to wada, bo i styl nie jest najważniejszy - zalety takiej literatury tkwią w podjętej tematyce. Nie spodziewałem się wiele od strony warsztatowej po „Mój przyjaciel kot”, tymczasem przeżyłem miłe zaskoczenie. Odniosłem wrażenie, że Britt Collins zadbała również i o ten aspekt opowieści. Widać, że nie tylko opowiada tę historię, ale też zwraca uwagę na to, jak ją opowiedzieć. Jej zaangażowanie jest ogromne. Widać włożony trud iście reporterskiej pracy. Kolejne rozdziały są pełne szczegółów, dobrze skonstruowane, niepowierzchowne. Ważny jest także opis bezdomności (wstrząsająca jest opowieść o tym, dlaczego Michael – człowiek, który pomimo trudnej sytuacji rodzinnej i problemów z alkoholem, osiągnął wiele, był zamożny, kochany i szczęśliwy – znalazł się na ulicy) i żałoby (swoją drogą, zdumiewa mnie obecna w niektórych recenzjach uwaga, że Ron dramatyzuje, przesadza. Doskonale go rozumiem. Jego działania mogą się niektórym wydać niekonwencjonalne, ale jak można oceniać jego żałobę i to, co robi, aby odzyskać ukochaną istotę?). Te dwa tematy nie stanowią tylko „dodatków” do opowieści o kocie. Inaczej mówiąc, te trzy opowieści – historia Maty Hairi/Tabor, historia Rona i historia Michaela – przejmująco splatają się ze sobą. Całość wieńczy apel autorki – o pomoc bezdomnym zwierzętom. Britt Collins napisała m.in.: „Mam nadzieję, że ta książka zainspiruje was do pomocy każdemu napotkanemu zwierzęciu w potrzebie”[3].

Dobrze, że powstają takie książki – uczą empatii, otwartości (a tej nauki nigdy za wiele! Coś, co dla niektórych jest oczywiste, dla innych może być nowością!), a także pomagają wierzyć, że świat nie jest miejscem do końca złym i zepsutym, skoro są na nim ludzie, którzy potrafią nieść bezinteresowną pomoc zwierzętom. Czytałem sporo książek traktujących o tym, jak przygarnięte zwierzątko zmieniło życie człowieka. „Mój przyjaciel kot” jest niewątpliwie jedną z najsprawniej napisanych, ale przede wszystkim jedną z najpiękniejszych. Proszę, sięgnijcie po nią.

[1] Britt Collins, „Mój przyjaciel kot”, tłum. Edyta Świerczyńska, Wydawnictwo Kobiece, 2018, s. 66.
[2] Tamże, s. 274.
[3] Tamże, s. 327.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 809
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: porcelanka 20.01.2019 13:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Michael King jest bezdomn... | misiak297
Pięknie piszesz Misiaku, że takie książki jak "Mój przyjaciel kot" - "pomagają wierzyć, że świat nie jest miejscem do końca złym i zepsutym, skoro są na nim ludzie, którzy potrafią nieść bezinteresowną pomoc zwierzętom." Historia Tabor wzrusza i daje nadzieję na to, że okrutne traktowanie zwierząt będzie spotykało się z coraz większym społecznym sprzeciwem.

Zgadzam się z Tobą, że każdy ma prawo do własnego przeżywania żałoby, komentarze "to był tylko kot" potrafią bardzo ranić i świadczą o zupełnym braku empatii. (A właśnie empatii chyba najbardziej w dzisiejszym świecie brakuje.)

I przyłączam się do Twojego apelu - proszę sięgnijcie po "Mojego przyjaciela kota" ;)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: