Dodany: 23.02.2005 20:27|Autor: Krzysztof

O profesjonalizmie


Do łóżka zagoniła mnie grypa czy inna paskuda, a gdy już leżałem, dopadł mnie Ludlum. "Tożsamość Bourne’a" i "Krucjata Bourne’a". Koniec świata.

Co najbardziej nam się podoba w takich książkach? Odmienny świat: dyplomatyczne paszporty, napęczniałe konta bankowe, świat otworem, ruch, zmiany, misja, piękne kobiety (nie pamiętam, aby kiedyś niezbyt urodziwa dama pomagała agentowi), niebezpieczeństwo tak ekscytujące po całym tygodniu wypełnionym monotonią powtarzających się obowiązków, w końcu profesjonalizm działań. Tego oczekiwałem: zajęcia mojego czasu przez profesjonalistę, autora książek sensacyjnych.

Właśnie, profesjonalizm...

Gdy czytałem, jak to Bourne chodził korytarzem i zaglądał do pokoi trzymając strzelający non stop karabin maszynowy, przypomniało mi się moje pierwsze strzelanie seriami z KBKAK (czyli z “kałacha”): nacisnąłem spust, zatrząsłem się od kopnięć w ramię i mocniej przycisnąłem wyrywający się z rąk karabin. Po chwili ogłuszająca kakofonia umilkła, a rozdarł się mój szef o to, że właśnie wyjeb... przepraszam, wystrzelałem cały magazynek. Trzydzieści naboi. Trzy sekundy ognia. Broń automatyczna ma szybkostrzelność 10-15 strzałów na sekundę. Cały magazynek wystarczy na 2-3 sekundy. Ludlum powinien o tym pamiętać, tak jak o rodzaju broni, z jakiej strzela jego bohater, i nie pisać w jednym zdaniu o pistolecie, w drugim o karabinie. Powinien także pamiętać o tym, że następnym stopniem po pułkowniku jest generał i nie pisać o pilotach helikopterów w stopniach “co najmniej pułkownika”, bo brzmi to śmiesznie: tak tajna jednostka, że generałowie pilotują podniebną taksówkę! Pewnie w sztabie siedzą - dla równowagi - sierżanci... Eleganckie kobiety w służbie dyplomatycznej nie będą mówiły o locie koszącym bojowego samolotu, bo tyle o tym wiedzą, co ci sierżanci o salonowych zwyczajach, a lekarz z Pcimia Dolnego nie będzie znał tajników otwierania anonimowych kont i sposobów weryfikacji tożsamości ich właścicieli przez szwajcarskie banki. Że ze szkła odciski linii papilarnych łatwo przenieść, że wszystkie współczesne pistolety są powtarzalne. Jeśli jest to potrzebne, profesjonalizm umożliwia bohaterowi przewidywanie rozwoju wypadków na wiele ruchów w przód, także wtedy, gdy ilość kombinacji staje się niewyobrażalna, ale brakuje mu wyobraźni, by nazajutrz porzucić trefny samochód, i tylko przypadek ratuje go z opresji. Właśnie! Te przypadki zbyt często są przewidywalne - aż do znudzenia.

Podałem tylko kilka, spośród dziesiątków, wpadek autora. Szkoda, że Ludlum nie zadał sobie trudu przeczytania swojej powieści - w celu weryfikacji.

Niezbyt przekonywujący jest portret człowieka o dwóch osobowościach: spokojnego, brzydzącego się przemocą, naukowca orientalisty, czułego, a często i bezradnego męża, oraz specjalisty do zabijania. Amnezja to utrata pamięci, a nie zmiana osobowości. Jeśli po jej utracie czuł obrzydzenie do przemocy, to pewnie i przed amnezją także, ale jak, w takim razie, przeżył piekło wietnamskiej dżungli? Mało tego! Był tam najlepszy, a w tamtym świecie oznaczało to nie tylko precyzyjne działanie umysłu, ale i celne strzelanie. Nie do tarczy.

Nie mógł być takim, jakim opisuje go Ludlum, a już na pewno nie wtedy, gdy te osobowości “przełączały” mu się co chwila: kto teraz mówi? Jason czy Dawid? Prztyk - mówi Jason. Prztyk - mówi Dawid.

Jednakże obie książki spełniły swoje zadanie: akcja wciągnęła mnie i czas pobiegł szybciej. Nawet boląca głowa jakby mniej dokuczała.

Bardzo trafna (a dla wielu nawet odkrywcza) jest uwaga autora z drugiej części przygód Bourne'a: “W świecie gwałtu intelekt odgrywa daleko większą rolę niż brzydzący się przemocą intelektualiści będą skłonni kiedykolwiek przyznać”. Jak ulał pasuje tutaj rzymska sentencja “cogito ergo sum”: myślę, więc jestem. Myślę, więc nie zabito mnie. Ludlum pisze o tym, jednakże nie wyczuwa się w jego powieści tak wyraźnie atmosfery świata, w którym przeżycie zależne jest od wnikliwości i szybkości myślenia, jak, na przykład, w "Akwarium" Suworowa. U pierwszego wyraźna jest atmosfera taniej sensacji, przez drugiego przemawiają własne doświadczenia. I taka jest różnica między książką przeciętną a dobrą.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 16587
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 7
Użytkownik: Krzysztof 28.02.2005 17:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Do łóżka zagoniła mnie gr... | Krzysztof
Popełniłem błąd. Filozoficzna sentencja którą przytaczam, jest rzymska tylko przez język Rzymian. Jako pierwszy słowa te wypowiedział Kartezjusz. Przepraszam. Kuba, dziękuję ci za zwrócenie uwagi.
Użytkownik: asia_no 02.08.2006 21:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Do łóżka zagoniła mnie gr... | Krzysztof
Pozwolisz ze wypowiem się jako osoba, która zaczyna odkrywać uroki książki jako 'nie-lektury'. Zawsze zarzekałąm się, że nie lubię czytać, a tu prosze...jednak:)

No ale wracając do tematu, zgadzam się, iż książka pod względem akcji jest wspaniałą. Przeczytałam całą Trylogię Bourne'a i musze przyznać, że każda część jest inna. Niemniej jednak najmilej wspominam drugą część. Ludlum opisuje wszystko we wspaniały sposób, nie fotograficzny opis, nie gadanie o uczuciach, lecz zabawa słowami, konstrukcją zdań odzwierciedlającą tempo akcji. Ile razy wracam do Krucjaty, czuję ciasnotę zatłoczonych uliczek, hałąs na nich panujący, ludzi, do tego ciągły upał...

Moim zdaniem Ludlum bardzo sprawnie posługuje się językiem, jest znakomitym autorem sensacyjnym o ile nie najlepszym. Zarzucasz mu brak profesjonalizmu... Uważam natomiast, że jako autor jest niesamowicie wiarygodny. Wie o czym pisze, mało jest wg mnie naiwnych fragmentów/epizodów.
Naprawdę, po przeczytaniu Kodu Da Vinci [przyjemna lektura, książka dla rozrywki, szybka i ciekawa, ale nie genialna] i innych książek Browna zdecydowanie widać różnicę. I nie na miejscu jest robienie z kogoś wielkiego pisarza po tryumfie zaledwie jednej książki.

Dodam, że jestem teraz na etapie czytania Cyfrowej Twierdzy i załamuję się jej naiwnością i łątwością. Brown nie radzi sobie nawet z wplataniem sło z różnych języków...
Użytkownik: Krzysztof 06.08.2006 01:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Pozwolisz ze wypowiem się... | asia_no
Wiesz, nieco inaczej widzę wspaniałości ludlumowych opisów, ale też może mam nieco skrzywione spojrzenie lekturami różnych starożytności i innych Proustów -:)
Przyznam się do małego oszustwa. Otóż trochę przesadziłem z tym brakiem profesjonalizmu. Ja też z przyjemnością przeczytałem te powieści, tyle że w takich powieściach zwracam szczególną uwagę na drobiazgi, których parę przykładów podałem wyżej, a jest ich w tych powieściach sporo. Poza tym zdaję sobie sprawę z tego, iż praca ludzi parających się wywiadem nie jest tak widowiskowa (a przynajmniej nie często), jak to opisuje Ludlum. To wszystko nie jest opisem rzeczywistości jaka mogłaby się wydarzyć, a fikcją literacką podobną fikcji opisanej przez Browna, i świadomość tego przeszkadza mi w wysokiej ocenie takich powieści. Możesz tutaj powiedzieć, że każda książka zawiera fikcję, i będziesz miała rację, tyle że ja od autorów takich powieści oczekuję, iż opisana przez nich fikcja będzie jak najbardziej prawdopodobna, a i oni sami chcą mnie do tego przekonać. To z kolei uprawnia mnie do wytykania im potknięć.
Dziękuję za komentarz.
Użytkownik: Kuba Grom 10.11.2008 18:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiesz, nieco inaczej widz... | Krzysztof
Ciekawa recenzja, ja tam w ręku nawet wiatrówki nie miałem, to bym pewno uwagi nie zwrócił.
Użytkownik: Krzysztof 11.11.2008 14:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawa recenzja, ja tam ... | Kuba Grom
2800 lat temu Homer napisal, ze meza ciagnie do zelaza. Tyle zmienilo sie przez te wieki, ale ciagotki mezczyzn do broni zostaly. Nie nadaje sie na zolnierza, nie pamietam, abym bil sie z kims, ale te dziwna odczucie w czasie trzymania broni i strzelania z niej pamietam. Bylo bardzo pierwotne, glebokie. Sklonnosci do czepiania sie szczegolow tez mam:)
Przepraszam za brak polskich liter, pisze w bibliotece miejskiej w UK.
Użytkownik: miłośniczka 11.11.2008 18:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Do łóżka zagoniła mnie gr... | Krzysztof
Świetna recenzja, Krzysztofie. Swoją drogą, trafiłam tutaj skierowana przez Hanię Burdon z wątku o takowych właśnie potknięciach autorów/tłumaczy, których wielu z nas nie znosi. Może Cię zainteresuje? :-)

[artykuł niedostępny]
Użytkownik: Krzysztof 17.11.2008 13:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Świetna recenzja, Krzyszt... | miłośniczka
Ilekroć zobaczę gdzieś na stronach Biblionetki Miłośniczkę, zaraz widzę Twoje płomienne włosy:) Dziękuję. Polecaną dyskusję skopiowałem.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: