Dodany: 13.01.2019 15:33|Autor: Marioosh

Przerost formy nad treścią


Recenzując jakiś czas temu „Przystanek Śmierć”, debiutancką książkę Tomasza Konatkowskiego, udzieliłem temu autorowi kredytu zaufania – niestety, po „Wilczej wyspie” cofam ten kredyt. Podobny numer wyciął mi kilka lat temu fiński pisarz Matti Rönkä – po świetnym debiucie jego druga powieść była po prostu nie do przeczytania. W obu przypadkach sprawdziła się stara zasada: o sile klubu świadczy jego drugi sezon po awansie, o wartości zespołu świadczy jego druga płyta, a jakość pisarza poznajemy po drugiej książce.

Mówiąc krótko: nuda, a rozwijając tę myśl: nuda jak flaki z olejem. Mamy wyłowione z Wisły zwłoki młodego Szweda, syna przedsiębiorcy budowlanego; mamy nierozwiązaną zagadkę śmierci hinduskiego biznesmena, więc w związku z tym mamy równolegle prowadzone śledztwa. Dowiadujemy się więc o tajemnicach związanych z życiem Szweda, jego ojca, a także jego matki i jego macochy, a także czytamy o perypetiach Hindusa i jego rodziny – wszystko jednak wydaje się być tylko dodatkiem do rozmaitych dywagacji i dygresji o fali emigracji Polaków do Anglii, o wynikach Polonii Warszawa, o dyskografii Neila Younga i Johnny'ego Casha, o lokalizacji rozmaitych pomników w stolicy, o instynkcie macierzyńskim odzywającym się u Kasi Żurek, partnerki komisarza Adama Nowaka, o chorobie jego ojca, o odchodzeniu policjantów na emeryturę... Ja rozumiem, że autor chciał pokazać, że jego bohaterowie są ludźmi z krwi i kości i poruszają się w scenerii prawdziwego miasta ale w ten sposób doprowadził do znacznego przerostu formy nad treścią; dodatkowo wprowadził kilka wątków pobocznych prowadzących donikąd – po co, chociażby, motyw szkieletów znalezionych pod Zamkiem Królewskim? po co tak rozwlekłe sceny policyjnych odpraw? W efekcie książka robi się rozmemłana i tak na dobrą sprawę los bohaterów staje się dla czytelnika obojętny – nawet napad na Kasię Żurek i pobicie Adama Nowaka nie podnosi napięcia. A finał książki... szkoda gadać – tajemnica śmierci młodego Szweda dla rozgarniętego czytelnika szybko przestaje być tajemnicza, a zagadka śmierci Hindusa niemalże rozwiązuje się sama i łatwo to rozwiązanie przeoczyć.

Wielka szkoda, że Tomasz Konatkowski tak koncertowo spalił tę książkę. A może nie jest ona taka zła, tylko moje oczekiwania wobec niej były tak duże, że wydała mi się niewypałem? Nie wiem i nie chce mi się roztrząsać tego problemu, po prostu jestem rozczarowany.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 315
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: