Dodany: 11.01.2019 14:59|Autor: misiak297

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Lukrecja Floriani
Sand George (właśc. Dudevant Amandine Aurore Lucile Dupin de)

2 osoby polecają ten tekst.

Żyjąc z Chopinem


Mam wrażenie, że współcześnie mało kto w Polsce sięga po książki George Sand (większości z nich zresztą u nas nie wydano). Jest ona nam znana jako jedna z pierwszych emancypantek, kobieta bezkompromisowa, rzucająca wyzwania światu, w którym żyła i – przede wszystkim – jako kochanka i muza Fryderyka Chopina. W „Lukrecji Floriani” francuska pisarka zawarła literacki opis swego związku z wybitnym polskim kompozytorem – i choć na wszelkie sposoby negowała autobiograficzny charakter tej powieści, bodaj nikt jej nie uwierzył, a książka ukazała się w atmosferze skandalu. Dziś – blisko 175 lat po premierze – też nie ma powodu, aby wierzyć autorce. Pozostaje z ciekawością zajrzeć za kulisy ich prywatnego życia.

Dwudziestoczteroletni książę Karol de Roswald traci matkę, kobietę wielkiej inteligencji, przenikliwości, oddaną mu nade wszystko. Ci dwoje stworzyli sobie mały intymny świat, w którym on żył odseparowany jak w złotej klatce, z dala od prawdziwego życia. Można stwierdzić, że wszystko poznał w mocno wybrakowanej teorii, ale nie w praktyce – choć to nie przeszkadzało mu najsurowiej oceniać innych. To człowiek z jednej strony nadwrażliwy, z drugiej głęboko okaleczony i nieświadom własnego okaleczenia i ograniczenia. Sand tak go charakteryzuje:

„Rozumiał to tylko, co było identyczne z nim samym, swoją matkę, której był czystym i żywym odbiciem; Boga, o którym wyrobił sobie dziwne pojęcie, odpowiadające jego umysłowości; a wreszcie urojoną kobietę, którą tworzył na własny obraz, aby ją kochać w przyszłości, wcale jej nie znając. Wszystko inne istniało dla niego tylko jako rodzaj dokuczliwego snu, od którego próbował uciec, żyjąc samotnie pośród zgiełku świata. Był ciągle pogrążony w marzeniach i pozbawiony poczucia rzeczywistości. (…) Tym, co go chroniło od nieustannych zwarć, był świadomie kształtowany, a potem głęboko zakorzeniony nawyk niedostrzegania i niesłyszenia tego, co mu się nie podobało w ogólności, choć nie dotykało jego osobistych uczuć. Osoby, które nie myślały tak jak on, stawały się w jego oczach czymś na kształt widm”[1].

Karol doświadczył już wcześniej straty ukochanej istoty, co zakończyło jego jedyną historię miłosną, mocno wyidealizowaną i w gruncie rzeczy platoniczną (jego fizyczne zbliżenia z Łucją ograniczyło się do kilkukrotnego muśnięcia jej palców). Żyje pamięcią o matce i o narzeczonej, przeczuwa, że sam niedługo do nich dołączy. Nie podejrzewa, że czeka go prawdziwa historia miłosna.

Książę Karol podróżuje przez Włochy ze swoim przyjacielem – bezgranicznie mu oddanym, kochającym Salwatorem Albanim. To właśnie za sprawą Salwatora tych dwóch trafia do pałacu Lukrecji Floriani – jego dawnej znajomej. To skandalistka znana na całe Włochy, z pochodzenia pełna uroku chłopka, która stała się bogaczką. Zyskała sławę nie tylko jako wspaniała aktorka i autorka sztuk, ale także kobieta rozkochująca w sobie mężczyzn (po nieformalnych związkach została jej czwórka dzieci z trzech ojców). Obecnie porzuciła teatr i żyje na uboczu, poświęcając się wychowaniu potomstwa. Czuje się przytłoczona własnym doświadczeniem życiowym, nie ma złudzeń co do miłości i zwodniczej wagi sławy.

A jednak spotkanie Karola i Lukrecji zmienia wszystko. Krótka wizyta przedłuża się, gdy książę nieoczekiwanie zapada na zdrowiu. Ona – wierna swoim zasadom – jest przekonana, że Karol widzi w niej zmarłą matkę i pielęgnuje go jak kolejnego syna. Tymczasem książę poznaje smak prawdziwego uczucia – staje się wobec niego bezradny. Jest zdumiony tym, że dostał się „pod władzę kobiety zniszczonej tyloma namiętnościami i tyloma sprawami rozczarowanej sceptycznej i zbuntowanej przeciw temu, co on darzył największym szacunkiem, a do przesady łatwowiernej w stosunku do tego, czemu zawsze zaprzeczał”[2].

Lukrecja w końcu mu ulega, poruszona czystością jego uczuć, wzniosłymi deklaracjami, niekłamaną fascynacją. Nie dostrzega, że raj, w którym – jak sądzi – się znalazła, kryje w sobie piekło. On – zupełnie nieznający życia, tkwiący w okowach rygorystycznych zasad moralnych, miłośnik rzeczy niemożliwych – nie umie się pogodzić z jej przeszłością, z jej doświadczeniem. Chciałby widzieć w niej obraz i matki, i dawnej narzeczonej Łucji:

„Karol wolałby, żeby nie miała o tym wszystkim pojęcia, żeby nie wiedziała o istnieniu zła na tej ziemi lub żeby nie pamiętała o nim podczas ich rozmowy. Chciałby wreszcie, i to był szczyt jego nieprawdopodobnych wymagań, by nie przestając być dobrą, czułą, oddaną i macierzyńską Lukrecją, była równocześnie bladą i dziewiczą Łucją”[3].

Sytuacja się zaostrza, gdy Karol wpada w obsesję zazdrości. Fragmenty opisujące jego stan zdumiewają i dziś głębią. Sand świetnie udało się oddać funkcjonowanie w toksycznym związku, uzależnienie od kogoś, kto niewątpliwie kocha, a jednocześnie niszczy drugą osobę. Te opisy są tak sugestywne, że można przypuszczać, iż były pisane je z autopsji:

„Im bardziej był rozdrażniony, tym większy chłód okazywał na zewnątrz, i tylko jego lodowata kurtuazja pozwalała domyślać się szalejącej w nim furii. Stawał się naprawdę nie do zniesienia, gdy życie realne, z którego nigdy nic nie rozumiał, chciał podporządkować zasadom, których nie mógł określić. Znajdował wtedy w sobie fałszywy i błyskotliwy dowcip, aby dręczyć tych, których kochał. Przybierał ton szyderczy i wyniosły, posługiwał się wyszukanym językiem, wszystko budziło w nim niesmak. Kąsał leciutko, jakby dla zabawy, a ranił do głębi. Albo też, gdy zabrakło mu odwagi, by stawiać na swoim i drwić, dąsał się nieznośnie i zamykał w pogardliwym milczeniu”[4].

Trzeba jeszcze wspomnieć, że w tej dusznej historii znalazło się też sporo humoru. George Sand sama wypowiada się o pisanej książce (o sobie pisze w rodzaju męskim), kieruje pewne słowa bezpośrednio do czytelnika. Samo pisanie traktuje z dużą ironią, tak jak w tym fragmencie, w którym Karol zastanawia się, czy nie zerwać z Lukrecją:

„Gdybym pisał tę powieść zgodnie z nowoczesnymi regułami i na tym zakończył rozdział, zostawiłbym cię, drogi czytelniku, aż do jutra w niepewności, podejrzewając, że zamiast spać, przez całą noc będziesz zadawało sobie pytanie: »Czy książę Karol odejdzie, czy nie odejdzie?«”. Wszelako wysokie mniemanie, jakie mam o twojej przenikliwości, nie pozwala mi na ten uczony wybieg, a tobie oszczędzi niepokoju. Dobrze wiesz, że moja powieść nie zbliża się jeszcze do końca na tyle, by mój bohater nagle przerwał ją w tym miejscu i wbrew mojej woli. Zresztą jego ucieczka byłaby nader nieprawdopodobna; nie uwierzyłbyś, że jednym szarpnięciem można zerwać więzy namiętnej miłości. Możesz być spokojny i zająć się swoimi sprawami. Życzę ci kolorowych snów. Do zakończenia jeszcze daleko”[5].

„Lukrecja Floriani” jest do pewnego stopnia portretem związku George Sand i Fryderyka Chopina. Rzecz jasna, nie jest to obraz obiektywny – trudno oprzeć się wrażeniu, że jedna ze stron została nieco wybielona. Im dalej w rozdziały, tym bardziej współczuje się Lukrecji (nic dziwnego, że powieść narobiła tyle szumu, a przyjaciele i znajomi kompozytora starali się go bronić). Nadal jednak jest to ciekawy subiektywny dokument pokazujący dwie wybitne osobistości. Warto się z nimi spotkać na płaszczyźnie literatury.

[1] George Sand, „Lukrecja Floriani”, tłum. Zofia Jędrzejowska-Waszczuk, Narodowy Instytut Fryderyka Chopina, 2009, s. 15.
[2] Tamże, s. 90.
[3] Tamże, s. 171.
[4] Tamże, s. 268-269.
[5] Tamże, s. 188-189.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2565
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: