Dodany: 11.01.2019 08:50|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

"Co by było, gdyby..." na różne sposoby


Co prawda steampunk i post-apo to nie są akurat te obszary fantastyki, na które jestem gotowa wkroczyć o każdej porze i w każdych okolicznościach, ale od czasu do czasu sięgam, bo czemu nie? Z pierwszej edycji "Ostatniego dnia pary" czytałam tylko zwiastun, więc na razie porównywać nie ma co, ale też i nie trzeba, bo to wszak nie konkurencja dla części poprzedniej. Z konkursowych opowiadań zrobiło się sążniste dzieło, na szczęście w postaci ebooka, więc wygodne w czytaniu.

Zdecydowanie najlepsze w całym zbiorze jest "Podwójne życie" Marcina Rusnaka, którego twórczość w wersji pełnometrażowej już wcześniej doceniłam. Prześmiewczo przetworzony motyw superbohatera - przezabawnie, doskonałym stylem, z kapitalnymi aluzjami i niespodziewaną puentą. Takich tekstów to ja więcej poproszę!

Tuż za nim plasują się ex aequo: "Nakręcana księżniczka" Marcina Podlewskiego - świetny pomysł, przejmujący klimat, a i technika doskonała - oraz "Dziedzictwo Covenów" Michała Cholewy - steampunkowy horror, w którym w realiach XIX-wiecznej Europy żyją prócz ludzi elfy, trolle, krasnoludy i orkowie; napisane doskonale, wyjąwszy jeden szpetny błąd ortograficzny ("[królowa] Ukaże stryja przykładnie" [1]).

Bardzo dobre:
"Sekretny gaz" Kornela Mikołajczyka (ciekawy pomysł, dobrze nakreślona sceneria, zaskakujące rozwiązanie), "Podniebny Kuryer" Juliana Podgórskiego (pomysł ciekawy, wykonanie poza jednym błędem gramatycznym : "Czyli komu dokładnie pomagam... – zagaił. – Mi..."[2] staranne), "Czterdzieści i cztery" Piotra Patykiewicza (opowiadanie tylko cokolwiek niesamowite, za to wzruszające i dobrze napisane, z ostatnią wojną w tle).

Minimalnie niżej:
"Godzina wilka" Katarzyny Kołodziejskiej (oryginalny świat, opisany w taki sposób, że mimo braku objaśnień jego funkcjonowania wciąga. Brak usterek technicznych. Jedyny minus jest taki, że sprawia on wrażenie tylko fragmentu większej całości, i człowiek mimo woli myśli: a gdzie ta powieść, w której to wszystko jest obszerniej i głębiej ukazane?); "Królewiątko" Rafała Dębskiego (motyw historyczny z niewielką tylko fantastyczną modyfikacją; fabuła dobrze rozegrana, językowo bez zarzutu); "Stara kobieta i smok" Marcina S. Przybyłka (historia fabularnie świetna, jednak średnio trafiony pomysł z przerabianiem nazw: "Uropa", "Meryka" i "Fryka", "etr" i "lometr", "dalary" itd., a dodatkowo niepotrzebne wulgaryzmy); "Wyspa Doktora Wilczura" Adama Podlewskiego (ciekawa mieszanka historii alternatywnej z inspiracjami literackimi, technicznie udana za wyjątkiem błędu ortograficznego: "obezwładnić i siłą wywieść"[3]);"Pryzmat Józefa Sanackiego i co przezeń ujrzałem" Konrada Knapka (oryginalna koncepcja, ładny, niemal poetycki język, za to narracja ciut monotonna).

Generalnie dobre z drobnymi usterkami:
"Modlitwa o koniec świata" Martyny Walerowicz (koncepcja b. oryginalna, wizje wyraziste i przerażające; imię głównej bohaterki niefortunne: "Aenema" mimo woli czytamy jak "enema", czyli lewatywa); "Utopia" Jacka Wróbla (groteska ukazująca bunt człowieka przeciw cywilizacji technicznej. Pomysł fajny, wykonanie dobre, tylko wulgaryzmów odrobinę za dużo); "Lisie ognie" Karoliny Fedyk (bardzo ładnie napisane, intryga średnio wciągająca); "Kawka" Sebastiana Lepianki (sprytne połączenie fantasy ze steampunkiem, niesztampowe środowisko; jedyny błąd stosunkowo drobny: "podrostkowi o może dziesięciu wiosnach"[4]); "Pamiętam, że się w tobie zakocham" Bartłomieja Sztobryna (ładnie obudowany motyw pętli czasu, z niezupełnie jasnym opisem działania mechanizmu, poza tym w porządku), "Carpe D." Simona Zacka (nietuzinkowy pomysł. Środkowa partia trochę mętna, za to końcówka świetna) i "Żywy" Bartłomieja Tomaszewskiego (tu również pomysł niezły, wykonanie też, zaś zakończenie - na odwrót - mało finezyjne).

Mające nieco więcej pozytywów, niż negatywów, albo tyle samo:
"Ostatni wśród golemów" Sebastiana Uznańskiego (przekonująca sceneria, przejmujący klimat, dobry styl z jednym tylko potknięciem: "Nie łatwo"[5]; natomiast puenta niejasna); "Wilk" Aleksandra Daukszewicza (pomysłowa mutacja baśni o Czerwonym Kapturku, technicznie bez zarzutu, tylko końcówka trochę niesmaczna), "Ostatni wynalazek profesora Dimona" Michała Studniarka i "Motylarnia pana Shi" Karoliny Cisowskiej (obie ładnie napisane, ale jak na mój gust za mało fantastyki, a intryga nie aż tak absorbująca); "Zwierzęca rewolucja" Barbary Szeląg (technicznie dobra, fabularnie mniej. Uczłowieczone zwierzęta nie do końca przekonują. I dlaczego "grupa trzymająca władzę" wybrała na swoją wspólniczkę akurat małą kozę o raczej przeciętnej inteligencji?), "Contessa" Katarzyny Uznańskiej (motywy fantastyczne dobrze obmyślane, ale całość nieco przegadana; błąd ortograficzny: "stróżka krwi"[6]); "Adoracja" Justyny Lech (pomysł ze sztuczną inteligencją wieku pary ciekawy, ale za bardzo zmierzający w stronę horroru); "Reputacja" Barbary Mikulskiej (potencjalnie satyryczna, lecz niezupełnie klarowna historia z zamianą dusz, wykorzystywaną w celu zdobywania korzyści materialnych. Bohaterowie niesympatyczni); "Jazda" Rafała Charłampowicza (technicznie dobra, za wyjątkiem niepotrzebnych wulgaryzmów; świat przedstawiony mało klarowny, nieprzekonujące wytłumaczenie wydarzeń).

Całkiem nie w moim guście: "Kukułka" Agnieszki Nosek (pomysł byłby do przyjęcia, lecz stylizacja językowa okropnie irytująca - "Preludium zawsze od ulicy Długiej się rozpoczynało.(...) Kiedy pierwszą stopę na rynku stawiał, spłoszone rozłożystą posturą gołębie ku niebu wzlatywały.(...) Stuki i puki tętno miasta wyznaczały. (...)Na głowie miał kapelusz łysinę kryjący. (...) Po plecach włosy siwe mu spływały, długie strąki od granicy uszu rosnące"[7] - i do tego z błędami stylistycznymi/ ortograficznymi: "Gdy Wielki Zegarmistrz dotarł na miejsce, nikt nie spodziewał się, że dokona cudu. Ten kazał zamknąć się w komnacie, wypiwszy wcześniej filiżankę herbaty"[8], "piekielna i paląca trzewia rządza"[9]); "Good Morning, America!" Arkadego Saulskiego (postapokaliptyczna makabreska, a w niej szwankujący styl: "nie miał na stanie tego, co trzeba: automatic gearbox – czterostopniową, robiącą ..."[10] i nadmiar turpizmów+ wulgaryzmów: "dupą srał na chodnik, (...) maczugą w prawej ręce rozbijał leżącą obok czaszkę, a lewą ręką wsuwał do ust kawałki zmiażdżonego szczura"[11]); "Recenzja Ziemi" Grzegorza Piórkowskiego (pseudoarchaiczna stylizacja nieudana: "Benek jedynie założył był kaszkiet krzywo na łysawą swoją głowę, a to i dlatego pewnie, że mu ktoś ostatnio w łeb przywalił, i krwiak broczący chciał nakryć"[12]; "wyższą temperaturę on wykaże, niż ten, co obok pod kocem przed promieniami skryty będzie"[13]); narracja niestaranna: bohater zwraca się do rozmówcy na ty, potem nagle "przecież wie pan sam"[14], a potem znów jak wcześniej; niefortunna próba zabawienia czytelnika faktem, że wysoki rangą wojskowy ma "pomagierów" o imionach Franek i Benek i o aparycji pospolitych oprychów); "Bij, ile sił" Radosława Dąbrowskiego (treść nijaka, wylatuje z głowy w przeciągu doby, a do tego męczące eksperymenty językowe), "Miasto Kominów" Justyny Maciny (ponure post-apo, w którym nie trafia mi do przekonania ani fabuła, ani język), "Niebo malowane fioletem" Marii Dunkel (wprawdzie zaczyna się ciekawie i mankamentów technicznych nie ma, ale objaśnienie świata przedstawionego średnio klarowne, a makabra stopniowo przybiera na sile do poziomu niestrawnego), "Promocji więcej nie będzie" Pauliny Kuchty (jak wyżej, tylko z mniejszym wdziękiem), "Do ostatniego gościa" Joanny Ostrowskiej (w zamyśle chyba miało to być opowiadanie grozy w klimacie post-apo - wyszło ani strasznie, ani fantastycznie), "Wataha" Filipa Laskowskiego (coś z "Drogi" McCarthy'ego, coś z "Pamiętnika przetrwania" Lessing, trochę z zoologii. Efekt odstręczający, i co z tego, że językowo poprawne?).

I na koniec tekst, z którym miałam największy kłopot - "…i jeszcze będzie Polska" Henryka Tura: świetne pióro, narracja doskonała, tak autentyczna, że się zimno robi. Ale psychicznie nie jestem w stanie znieść fabuły. Wypadałoby wysoko ocenić i zapomnieć. Tylko, że zapomnieć trudno...

[1] Michał Cholewa, "Dziedzictwo Covenów", w: "Ostatni dzień pary II", wyd. Fundacja "Historia Vita" 2017, s. 364.
[2] Julian Podgórski, "Podniebny Kuryer", op.cit., s. 384.
[3] Adam Podlewski, "Wyspa Doktora Wilczura", op.cit., s. 549.
[4] Sebastian Lepianka, "Kawka", op.cit., s. 268.
[5] Sebastian Uznański. "Ostatni wśród golemów", op.cit., s. 52.
[6] Katarzyna Uznańska, "Contessa", op.cit., s. 692.
[7] Agnieszka Nosek, "Kukułka", op. cit., s. 189.
[8] Tamże, s. 193.
[9] Tamże, s. 200.
[10] Arkady Saulski, "Good Morning, America!", op. cit., s. 221.
[11] Tamże, s. 223.
[12] Grzegorz Piórkowski, "Recenzja Ziemi", op. cit., s. 283.
[13] Tamże, s. 290.
[14] Tamże, s. 292.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 565
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: