Dodany: 01.01.2019 13:39|Autor: ahafia

Czytatnik: Groch z kapustą

grudzień 2018


Grudzień był trudny i dopiero w okolicach świąt pojawiła się ochota na czytanie, dlatego też mało, ale za to dobrze.

1. Śniadanie u Tiffany'ego (Capote Truman (właśc. Streckfus Persons Truman)) czyli dziewczyna z kotem - skojarzenie ze zdjęciem z biografii Highsmith było natychmiastowe i nie takie całkiem nieuzasadnione. I ona i Capote urodzili się w tym samym roku na tradycyjnym i konserwatywnym południu USA i w życiu obojga było zaskakująco wiele podobieństw, zarówno w dzieciństwie, jak i później. Znali się i wzajemnie podziwiali swoją twórczość, a ucieczka była obecna w życiu każdego z nich.

Holly wiedziała przed czym ucieka i czego pragnie, a czy była naiwna i głupiutka, jak mogłoby się zrazu wydawać? Nie miała zasobów, żadnego zaplecza, które stanowiłoby jakiś kompas w jej życiu: ani wykształcenia, ani wychowania, wsparcia rodziny, obycia. Jedyną busolą był instynkt samozachowawczy, chęć wyrwania się i przetrwania. Radziła sobie, jak umiała i ufała tylko sobie, starała się być jak najbardziej wolna i niezależna, właśnie jak kot, jej pasiasty, jednooki ulicznik.

Podoba mi się otwarte zakończenie, które zostawił Capote, w przeciwieństwie do ckliwego finału filmu, pod wpływem którego ponownie sięgnęłam po książkę. W filmie jednak urzeka piękna Audrey Hepburn i genialna kocica Orangey, kompletnie ignorująca tłum ludzi i czująca się na planie jak w domu.

2. "Holding", Graham Norton - Książkę zdjęłam z półki z powodu okładki i nazwiska autora, które to wydawało mi się nieobce, ale zupełnie go z niczym nie kojarzyłam. Później ze zdziwieniem stwierdziłam, że autora to ja znam, ale z telewizji, więc pojawiły się obawy, że może to być bezwartościowy gniot kolejnego celebryty z ambicjami. W jakimż ja byłam błędzie! I już wiem, że będę polować na jego kolejną powieść "A Keeper".

"Holding" to z pozoru powieść detektywistyczna, bo są i zwłoki i śledztwo, jednak znacznie ciekawsza jest warstwa społeczno-obyczajowa, którą Norton kreśli bardzo plastycznie i z rozwagą.

Książka zaczyna się lekko i żartobliwie, poznajemy powoli mieszkańców wioski z ich drobnymi przywarami:
- otyłego posterunkowego - "People liked him well enough, and there was no name-calling as such, but it was still quite unsettling for the village that their safety depended on a man who broke into a sweat walking up for communion";
- wścibską wioskową plotkarę oraz gospodynię domową z nadmierną skłonnością do wina - "Susan Hickey looked like preparing for an Arctic expedition ... She was also keeping a silent tally on the wine bottles Brid Riordan was placing carefully into the recycling. Sixteen! Had the woman no shame?"

Po dość zabawnym początku, historia zaczyna nabierać całkiem innego wymiaru, trudnego i często tragicznego. Norton z wyrozumiałością traktuje swoich bohaterów, nie ma tu starych, złośliwych bab, czy zarozumiałych głupców. Każda z osób, to wielowymiarowa postać, i zachowanie każdej oraz wybory jakich dokonują są uzasadnione wydarzeniami z przeszłości, czy okolicznościami życiowymi.

Świetna lektura, może być i do pociągu, ale z pewnością nie zostawimy jej w wagonie.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 323
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: