Chemia śmierci
Książki z serii o Davidzie Hunterze lubię za to, że podobnie jak thrillery Robina Cooka zawierają w sobie wiele ciekawostek. Doktor Hunter uświadamia nas ile czasu po śmierci zachodzą pierwsze procesy rozkładu, jakie znaczenie mają owady i inne organizmy znajdujące się w okolicach zwłok oraz to, jakie znaczenie ma ich otoczenie, temperatura, wilgotność i inne czynniki. Interesują mnie tematy medycyny i antropologii, więc przedstawienie morderstwa i późniejszego śledztwa w "chemiczny" sposób jest strzałem w dziesiątkę.
Uwielbiam też postać samego doktora Davida Huntera, w pierwszej chwili może się on wydawać osobą zimną, zamkniętą w sobie, ale wraz z każdą kolejną stroną zagłębiamy się coraz bardziej w jego historię i zaczynamy rozumieć, dlaczego miły, ciepły, sympatyczny i inteligentny mężczyzna postanowił opuścić Londyn i zaszyć się w miasteczku odizolowanym od świata, żeby wcielić się w rolę zwykłego lekarza.
"Chemia śmierci" jest świetnie napisana, językiem przystępnym dla każdego, wartkimi dialogami i barwnymi opisami, które od samego początku wywołują u czytelnika szybsze bicie serca.
"Już po trzydziestu sekundach przechodzi cię dreszcz. Po minucie masz serce w gardła. A kiedy kończysz czytać, dziękujesz Bogu, że to tylko powieść"
Książkę polecam wszystkim wielbicielom powieści z dreszczykiem, w których występują niesamowite postacie i wiele ciekawostek.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.