Dodany: 14.12.2018 22:58|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Jak ich ludzie widzą... tak oni piszą?


Nie ma chyba człowieka, który by się choć raz w życiu nie zastanawiał, czy więcej prawdy jest w znanym od wieków powiedzeniu „jak cię widzą, tak cię piszą”, czy raczej w – zapewne równie starym – „nie suknia zdobi człowieka”. Bo przecież wszyscy znamy bajkę o Kopciuszku, dziewczynie, która w połatanej sukienczynie, wyplamionym fartuchu i drewniakach była tylko niezauważaną przez nikogo służką, zaś w olśniewającej kreacji i kryształowych pantofelkach okazała się najpiękniejszą panną na balu, zdolną wzbudzić uczucia samego księcia. Ale z drugiej strony, każdy z nas widział, jeśli nie osobiście, to w mediach, jakiegoś słynnego naukowca lub cenionego działacza społecznego, którego ubiór, sprawiający wrażenie nabytego w podrzędnym ciucholandzie, nijak nie idzie w parze z błyskotliwym intelektem czy wielkim sercem. No więc jak: zdobi ta szata czy nie zdobi? Świadczy o człowieku czy nie świadczy? Prawda, jak zwykle leży gdzieś pośrodku. Tak czy owak, nikt nie zaprzeczy, że w zależności od tego, co na siebie włożymy, możemy się niepostrzeżenie wtopić w tłum albo przyciągnąć uwagę każdego, kto będzie nas mijał w promieniu kilkudziesięciu metrów; możemy zrobić wrażenie pedanta lub abnegata, konserwatysty bez polotu albo artystycznej duszy; możemy zamanifestować swoją miłość do sportu, zwierząt, kultury ludowej, muzyki metalowej czy hiphopowej, sentyment do pokolenia Woodstocku, marzenia o życiu w stylu hollywoodzkim…

A jak ubierają się pisarze? Czy można w stylu każdego z nich wyłowić jakiś element, wspólny dla wszystkich? A może upodobania odzieżowo-galanteryjne łączą tylko tych, którzy uprawiają ten sam gatunek literatury? Zależy im na wyglądzie bardziej, czy mniej, niż statystycznemu człowiekowi? A jeśli bardziej, to czy po prostu chcą zrobić dobre wrażenie, czy pragną swoim strojem coś wyrazić? Tę zagadkową kwestię postanowiły zbadać dwie dziennikarki, Sylwia Stano i Zofia Karaszewska, zapraszając do współpracy kilkanaścioro twórców najrozmaitszego autoramentu: prozaików, poetów, krytyków, felietonistów, reportażystów i „multiinstrumentalistów”, którzy każdego rodzaju literackiej pracy się imają. Do współpracy, a nie tylko do rozmowy, bo cała koncepcja tego oryginalnego przedsięwzięcia obejmowała także wymyślenie przez każdego z rozmówców własnej kreacji lub jakiegoś jej elementu, od nakrycia głowy po skarpetki, który to pomysł był następnie realizowany przez zawodową projektantkę mody. Dodatkowym smaczkiem była możliwość wykończenia ubioru wyjątkową tkaniną z motywem zdobniczym będącym dziełem samych autorek, a przedstawiającym półki gęsto zastawione książkami. „Jakaż szkoda” – myśli sobie w tym momencie ten i ów nałogowy książkolub – „że i nas do współtworzenia tego dzieła nie zaproszono”, i puszcza wodze wyobraźni, pozwalając jej podsuwać sobie wizję czytelniczego zlotu, którego każdy uczestnik ma na sobie jakąś część odzieży, podszytą czy też obszytą owym cudownym materiałem, a nawet, dlaczegóż by nie, w całości z niego wykonaną…

Wracając jednak do bohaterów tej książki, czyli pisarzy, całkiem sporo się o nich można dowiedzieć – tak poprzez analizę zaprojektowanych przez nich strojów (od razu widać, kto się lubi rzucać w oczy całemu światu, a kto najchętniej nie wychodziłby z cienia, kto konsekwentnie tworzy własny styl, a kto nie lubi szufladek; zwłaszcza ta ostatnia para cech w jakimś sensie może się przekładać i na literaturę), jak i przez ich wypowiedzi, bardzo wiele zdradzające nie tylko o ich spojrzeniu na modę, ale i na pisarstwo, i na życie… Aż szkoda, że to tylko niespełna dwadzieścia osób – takie rozmowy można by czytać godzinami!

Na plus wypada też szata graficzna – i okładka, której zdobnictwo nawiązuje do wspomnianego wcześniej motywu książkowej tkaniny, i spójny projekt wnętrza, z doskonałymi czarno-białymi portretami indagowanych literatów i barwnymi fotografiami wymyślonych przez nich części garderoby. Minusem jest jedynie nieco dezorientujące rozplanowanie tekstu: partie odautorskie wyodrębniono szerszymi marginesami i drobniejszą czcionką, który to zabieg zazwyczaj stosuje się raczej do cytatów i/lub wypowiedzi respondentów, toteż momentami czytelnik może się pogubić i przez chwilę zastanawiać, czyje słowa w danej chwili ma przed oczami.

Bardzo to miła lektura, w dodatku nie tylko rozrywkowa, bo dostarczająca materiału do przemyśleń na temat kreowania własnego wizerunku poprzez ubiór (co w gruncie rzeczy wszyscy robimy – nawet wtedy, gdy się głośno zarzekamy i czynnie demonstrujemy, że na opinii świata w tej kwestii nam nie zależy…).

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 331
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: