Dodany: 10.12.2018 09:44|Autor: Neelith
Kontrchomiczki dla Dot
1.
No cóż, jeśli teoria o wpływie przodków na mój charakter jest choćby częściowo prawdziwa, to z dziadkiem komunistą, świrniętą ciotką i ojcem, który odszedł z powodu chomika, moje rokowania na przyszłość są raczej marniutkie.
2.
Na wszelki jednak wypadek, żeby zwrócić na siebie uwagę, wytarłam głośno nos. Chwilę później zajrzałam do klatki z Penelopą, która właśnie nerwowo się wspinała po drucianych pręcikach.
- O rany, patrz Michał, jaka fajna mysz bez ogona! - krzyknął ten niższy, który wyglądał na starszego, i to takiego tuż przed maturą.
- To nie mysz, lecz chomik - odpowiedział z wyższością ten blady. Uśmiechnęłam się z dumą, że ja zawsze poznaję się na ludziach i także tym razem spodobał mi się ten mądrzejszy. Och, gdybym tak bardzo nie kochała tego weterynarza! A swoją drogą miałam do niego lekki żal. Miał bowiem na imię Tadeusz, a przy tym traktował mnie jak dziecko, chociaż wypchałam biust i pomalowałam lakierem paznokcie u nóg. Za te paznokcie Żabelia zrobił mi awanturę i kazał zaraz je zmyć, a babcia, jak rozsierdzony ratlerek, skwitowała: „Nic dobrego z tej dziewczyny nie wyrośnie, jeśli jej będziesz we wszystkim pobłażał!".
A więc jeszcze raz przez tę miłość do weterynarza byłam skazana na przykrości i przekonałam się, że wielkie uczucie łączy się z cierpieniem, chociaż stanowczo powinno być inaczej.
3.
Gdybym miał przedstawić, czym jest dla mnie świat,
wziąłbym chomika albo jeża, albo kreta,
posadziłbym go na fotelu wieczorem w teatrze
i przytykając ucho do mokrego pyszczka,
słuchałbym, co mówi o świetle reflektorów,
o dźwiękach muzyki i ruchach baletu.