Dodany: 30.11.2018 12:25|Autor: zdrojek

O ludzkich bohaterach


Józef Ignacy Kraszewski to znane nazwisko polskiego powieściopisarstwa. Niezwykle płodny twórca, encyklopedysta oraz uznany i ceniony historyk. Dla ukazania ogromu spuścizny literackiej, jaką po sobie zostawił, wystarczy przytoczyć fakt, że w ciągu 57 lat działalności twórczej napisał 232 powieści. Znany jest też jako reformator powieści polskiej, do której skutecznie przenosił motywy i rozwiązania stosowane przez zagranicznych pisarzy. Powieść „Kordecki” wydana w 1852 roku przenosi nas w czasy Potopu Szwedzkiego, a konkretnie – oblężenia przez armię Karola Gustawa klasztoru jasnogórskiego.
Pierwszą z zauważalnych cech dzieła Kraszewskiego jest bogata charakterystyka bohaterów. Każda z najważniejszych, ale także drugoplanowych, postaci otrzymuje swoją własną duszę i wyróżnia się spośród innych. Dla przykładu – nie wszyscy ojcowie Paulini wierzą w końcowy sukces obrony, część otwarcie pokazuje swój brak wiary i strach. Są też duchowni bohaterscy, idący z pieśnią na ustach na męczeński żywot i potencjalną śmierć. Dwóch posłów – Paulinów opisuje Kraszewski w sposób następujący: „pierwszy byłby psalm nucił na stosie, drugi na nim zajętyby był duszą swoją i cichą modlitwą”[1]. Nawet dwie postaci bohaterskie, autor stara się zróżnicować, aby nadać im odrębny charakter. Obraz samej wspólnoty zakonnej nie jest więc cukierkowy i posągowy, ale ludzki. Tak samo dzieje się, gdy przyjrzymy się innym bohaterom powieści. Są wśród nich pałający gniewem i chęcią krwawej zemsty Polacy (Krzysztoporski i Lassota), lecz także chłodni i wyrachowani dowódcy jak miecznik Zamojski.
W obozie szwedzkim autor też ukazuje różne postawy i znów nie jest to obraz jednostronny i sztampowy. Polak – książę Heski zawsze podkreśla swoją autonomiczność wobec generała Millera, z odwagą staje w opozycji do dowódcy. Sadowski z kolei jest milczący, lecz nie kryje swojego wstrętu do Szwedów. Zupełnie inne podejście ma hrabia Wejhard, cwany polityk, który działa jedynie dla wzbogacenia własnej kieszeni.
Postacią, której Kraszewski poświęca najwięcej miejsca jest oczywiście przeor Augustyn Kordecki – dowódca obrony Jasnej Góry. „Był to średniego jeszcze wieku człowiek, wzrostu miernego i twarzy wcale nie bohaterskiej”[2]. Powieść pokazuje tego prostego i pobożnego kapłana nie tylko jako człowieka mającego wielki posłuch wśród ludu, lecz także jako mądrego i nieustępliwego dowódcę, na którego barkach spoczywa odpowiedzialność za Jasną Górę, ale także za opuszczoną i poddaną Szwedowi Polskę. Wobec świadomości, że wynik oblężenia jest ostatnią siłą mogącą obudzić w Polakach ducha walki, nie jest wolny od zwątpienia. Zatrzymuje je jednak dla siebie, aby nie zburzyć, i tak wątłego, morale obrońców. „I tak naprzemiany łzy z odwagą, zwątpienie z męczeństwem i wytrwałością biły się w sercu jego”[3]. Widzimy, że nawet w przypadku heroicznej postaci ojca Kordeckiego, Kraszewski stara się trzymać jak najdalej od posągowego opisu.
Ważną część przedstawionych przez autora rozmyślań stanowi wskazanie naszych wad narodowych i przywar. W tym punkcie powieść wydaje się najmocniej przemawiać do współczesnego czytelnika. Polakom nadal nieobce jest, obserwowane w trakcie Potopu Szwedzkiego, ale także w czasach Kraszewskiego, zamiłowanie do kłótni i trwania w niezgodzie, a nawet skłonność do upajania się nienawiścią i gniewem. Takie są też nastroje wewnątrz obozu obrońców świętego przybytku. Oblężeni „dnie długie spędzali na bezczynnych narzekaniach, na domysłach, na obwinianiu wzajemnem, na kłótniach i wyrzutach czynionych starszyźnie, na którą całą biedę zwalano”[4]. Kolejnymi wadami, które obserwujemy na kartach powieści są paraliżujący strach i poszukiwanie własnej korzyści kosztem dobra Ojczyzny. Kraszewski zdaje się w usta przeora wkładać własne prośby skierowane do narodu i własne modlitwy. Pisze: „Widzę (…) ten postrach dzisiejszy, jak zepsuta krwi kropla, popłynie i w przyszłe pokolenia: zlękniemy się, gdy odwagi tylko będzie potrzeba; niezgody i kłótnie miotać nami będą”[5] oraz „wołam i wołać nie przestanę, zgody i wiary daj nam Panie! (…) Módlmy się o nie, pracujmy na nie, uczmy dzieci w kolebce tych dwóch słów tajemniczych: zgody i wiary, wiary i zgody! Nie opuści Bóg, jeno zwątpiałych i zwaśnionych”[6]. Kolejną rzeczą, którą możemy zaobserwować jest przysłowiowa mądrość po szkodzie, której doświadczają Polacy, którzy przeszli na szwedzką stronę, w momencie, gdy obietnice najeźdźców przestają pokrywać się z rzeczywistymi działaniami.
Podobnie jak Sienkiewicz 34 lata później w „Potopie”, zwycięstwo przypisuje Kraszewski nie ludzkim działaniom i poświęceniu, lecz ingerencji Boga. Od samego początku oblężenia jest to wrażliwa struna, którą porusza, świadomy tego faktu, ojciec Kordecki. Niczym oręża dobywa on wiary w rozmowach zarówno ze swoimi tchórzliwymi braćmi i podwładnymi, jak i posłami wysyłanymi przez Szwedów. „Wiary, a zwyciężym! To oręż nieprzełamany, to zbroja nieskruszona”[7] – powtarza jak mantrę. Autor ukazuje modlitwę i nabożeństwa odprawiane na Jasnej Górze jako jedyny przejaw normalności w życiu oblężonej twierdzy oraz jako miejsce wytchnienia dla zmęczonych i wątpiących. „Tu inaczej biły serca, wzdychały piersi, modliły się usta; tu cud otaczał”[8].
Twarda postawa obrońców oraz niewytłumaczalne porażki Szwedów każą najeźdźcom sądzić, że obrońcy stosują jakieś tajemne techniki i korzystają z pomocy sił nieczystych. Raz po raz po obozie Szwedów roznoszą się pomrukiwania, podszepty, a z czasem „żołnierz na wszystko jednem odpowiadał słowem: czary! czary!”[9]. W ostatnich dniach oblężenia nawet generał Miller nie był wolny od lęku opartego na wierze w tajemną moc częstochowskich nabożeństw. „Wiara w nieprzekłamaną siłę częstochowską czarów tak już była wielka, że jej nic zachwiać nie mogło”[10].
Kolejne podobieństwo pomiędzy „Kordeckim” a twórczością Sienkiewicza to sposób ukazania historii. W wielkie wydarzenia historyczne wplecione zostają historie zwykłych ludzi. Głównymi wątkami w powieści Kraszewskiego są: historia zaciekłego i krwawego sporu dwóch szlachciców oraz rywalizacja o zasługi pomiędzy dwoma dowódcami obrony: miecznikiem Zamojskim a panem Piotrem Czarnieckim. W powieść historyczną wplecione są więc wątki obyczajowe, romansowe a nawet kryminalne jak chociażby zagadka tożsamości żebraczki Konstancji oraz tajemnicze zniknięcie wnuczki pana Lassoty.
Siadając do lektury spodziewałem się jednostronnej laurki ku pokrzepieniu serc, wystawionej przeorowi Kordeckiemu i obrońcom Jasnej Góry. Znalazłem natomiast zarówno pokrzepienie, jak i zasmucenie, zarówno zbudowanie, jak i pouczenie. Wbrew przewidywaniom powieść Kraszewskiego, choć pisana w innych realiach historycznych i politycznych, wydaje się zastraszająco aktualna także i dziś. Może warto przypominać sobie o naszych powinnościach, ale także i cechach, które doprowadzają do niekorzystnych zjawisk w życiu społecznym naszego narodu, „bo rozpacz i swary są znakiem, że w nas duch Boży nie mieszka”[11]. W tym kontekście lektura może być dla nas także, a być może przede wszystkim, rachunkiem sumienia.


---
[1] Kraszewski Józef Ignacy, „Kordecki. Powieść historyczna”, wyd. im. M.Brzezińskiego, Warszawa 1925, str. 188.
[2] Tamże, str. 16.
[3] Tamże, str. 209.
[4] Tamże, str. 217.
[5] Tamże, str. 196.
[6] Tamże, str. 197.
[7] Tamże, str. 276.
[8] Tamże, str. 268.
[9] Tamże, str. 271.
[10] Tamże, str. 321.
[11] Tamże, str. 197.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1772
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: Pingwinek 17.04.2020 04:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Józef Ignacy Kraszewski ... | zdrojek
Ciekawa, obszerna recenzja.
Użytkownik: zdrojek 13.05.2020 12:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawa, obszerna recenzj... | Pingwinek
Dziękuję pokornie Pingwinku za komentarz.
Jako, że lektura jest obszerna (nie tylko ilością stron) to i recenzja stała się obszerna.
Pozdrawiam!
Użytkownik: Pingwinek 13.05.2020 13:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję pokornie Pingwin... | zdrojek
Tylko czy zawsze tak jest? Mnie czasami - wprawdzie nie w przypadku "Kordeckiego", potrafiłabym jednak wymienić sporo innych tytułów - po obszernej lekturze ogarnia właśnie dziwna niemoc (ale recenzentka ze mnie żadna, mówię o odczuciach czytelniczki chcącej podzielić się opinią). Dlatego doceniam.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: