Ameryka (a i reszta świata też) wyjść nie może z podziwu nie tylko dlatego, że wybory do obu izb wygrała Partia Republikańska, ale że wybory prezydenckie wygrał Trump. Liberał Mark Lilla w eseju
Koniec liberalizmu, jaki znamy: Requiem dla polityki tożsamości (
Lilla Mark)
stara się dojść do powodów zaistnienia takiej sytuacji, a prócz tego zaproponować rozwiązanie, które dałoby nadzieję na odwrócenie się koła fortuny politycznej.
Elegia dla bidoków (
Vance J. D. (Vance James David))
chyba poprzedza tę książkę i pewne sprawy lepiej tłumaczy - szczególnie jeśli idzie o zwycięstwo Trumpa.
Lilla stawia celne diagnozy:
"Rozmaite regulacje - w teorii służące szczytnym celom, ale wprowadzane w sposób nieskoordynowany przez dziesiątki agencji rządowych - paraliżowały małe przedsiębiorstwa i hamowały wzrost gospodarczy. Liberałowie twardo stali po stronie związków zawodowych, nawet jeśli te sprzeciwiały się rozsądnym zmianom służącym dostosowaniu do nowych technologii lub po prostu broniły przywilejów, o jakich robotnicy niezrzeszeni w związkach mogli tylko pomarzyć. Najgłupsze jednak było to, że liberałowie w coraz większym stopniu zaczęli odwoływać się do sądów, by obejść proces legislacyjny, kiedy ten nie dostarczał im tego, czego chcieli (i czego chciałem także ja)."[53]
tylko szkoda, że wnioski nie idą dalej. Rozwiązanie proponowane przez Lillę jest a-lewicowe, bo ona (a szczególnie neomarksiści) opiera swoje akcje na antagonizmie jakichś grup, a tu proponowane jest rozwiązanie solidarnościowe bez unifikacji: clou konserwatyzmu!
Minusem i niekonsekwencją podejścia (rzekomo) "obywatelskiego" (jednoczącego) jest krytykowanie wszelkich nielewicowych ludzi bez uzasadnienia/podania przyczyny "no przecież wiadomo jacy źli". Dodatkowo "rozdźwięk miedzy retoryką a rzeczywistością" w mniemaniu Lilli nie dotyka idei lewicowych.
(Na s.59 w przypisie cytowany jest "The Onion": "biblia zdrowego rozsądku, portal satyryczny" - wyśmiewany jest libertarianin, który dowodzi, że państwowa straż pożarna jest niepotrzebna, ale i tak dzwoni w przypadku pożaru - a co z naszym OSP?)
(rzucił mi się w oczy koszmarny błąd tłumacza: "z skądinąd")
Tajemnicą Poliszynela jest fakt, iż uniwersytety są oderwane od rzeczywistości, ale odchył jest lewicowy (zresztą po pewnym czasie Lilla to przyznaje). Jest na ten temat kilka intrygujących fragmentów, np.:
"Im bardziej obsesyjnie kampusowi liberałowie zajmowali się tożsamością jednostki, tym mniej chętnie angażowali się w racjonalną debatę polityczną. W ciągu minionej dekady z naszych uniwersytetów do medialnego mainstreamu przedostał się nowy, wiele mówiący zwrot: "Ja jako X...". Nie jest to niewinne wyrażenie. Mówi słuchaczowi, że w danej kwestii wypowiadam się z uprzywilejowanej pozycji. (Nikt nigdy nie mówi: "Ja jako homoseksualista azjatyckiego pochodzenia czuję się niekompetentny do zajęcia stanowiska w tej sprawie"). Stawia tamę pytaniom, które z definicji padają z perspektywy innej niż X. I przekształca spotkanie w relację władzy: zwycięzcą zostanie ten, kto przywołał moralnie wyższą tożsamość i kto wyrazi największe oburzenie z powodu bycia pytanym. A zatem debaty toczone na zajęciach, które kiedyś mogły się zaczynać tak: "Sądzę, że A i to są moje argumenty", dziś przybierają formę "Ja jako X czuję się obrażony tym, że głosisz B". Jest to w pełni zrozumiałe, jeśli uważamy, że tożsamość determinuje wszystko. Oznacza, że nie istnieje żadna neutralna przestrzeń do dialogu. Biali mężczyźni mają swoją "epistemologię", czarne kobiety swoją. Cóż więcej można powiedzieć?
Spór zostaje zatem zastąpiony tabu. Czasami nasze wyżej sytuowane kampusy wydają się zanurzone w świecie archaicznej religii. Tylko osoby o odpowiedniej tożsamości mogą, niczym szamani, wypowiadać się w niektórych kwestiach. Niektóre osoby - dziś są to osoby transpłciowe - otrzymują tymczasowe znaczenie totemiczne. Kozły ofiarne - dziś są to konserwatyści wypowiadający się na tematy polityczne - są starannie oznaczane i przepędzane z kampusów w ramach oczyszczającego rytuału. Twierdzenia są oceniane w kategoriach czystości i nieczystości, a nie prawdy i fałszu. i nie tylko stwierdzenia, ale nawet proste słowa. Lewicowi tożsamościowcy, którzy uznają się za stworzenia radykalne, kontestujące to i przekraczające owo, gdy chodzi o język angielski przypominają raczej sztywnych protestanckich belfrów - analizujących każdą rozmowę w poszukiwaniu nieprzyzwoitych zwrotów i trzepiąc po łapach każdego, kto przez nieuwagę ich użyje."[113-114]
Szkoda, że nie ma w Polsce wydanego nic wskazanego przez Lillę Horatio Algera - autora, który opisuje jak prości ludzie ciężką pracą wychodzą z ubóstwa. Za to wymieniony
Anarchia, państwo i utopia (
Nozick Robert)
- super!
Co wg mnie wynika z eseju, to swoisty "kult ofiary" obecny jako zasada konstytuująca tytułowej "polityki tożsamości" - należy odnaleźć swój zestaw cech definiujących specyfikę bycia ofiarą. Oczywiście najgorzej mają WASP - im to nie przysługuje, nawet powinni w ramach ekspiacji zgłosić się na ochotnika do bycia kozłem ofiarnym. Lilla pisze:
"(...) liberałowie nabrali skłonności do traktowania każdej sprawy jako nienaruszalnego prawa. Nie zostawiała tym samym [taktyka ruchu na rzecz praw obywatelskich] żadnej przestrzeni do negocjacji, a w przeciwnikach politycznych kazała siłą rzeczy widzieć wyzbyte moralności potwory, nie zaś po prostu współobywateli o odmiennych poglądach. Zwolniła także liberałów ze żmudnej pracy polegającej na poznawaniu poglądów ludzi, podejmowaniu próby ich przekonania oraz budowania społecznego konsensusu, który jest najbezpieczniejszym fundamentem dla każdej polityki społecznej."[s136]
Problem w tym, że proponując rozwiązanie "obywatelskie" i solidarnościowe, szukające punktów wspólnych, a nie rozdrobnienia w coraz mniejszych (i egzotyczniejszych) mniejszościach (co jest atrybutem krytykowanej przezeń polityki tożsamości), równocześnie bardzo pogardliwie i z wrogością wyraża się o przeciwnikach z prawej strony - mało to spójne z jego postulatami.
==================================================
Dziękuję serdecznie za pożyczkę
Anna125 !
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.