Dodany: 02.10.2018 13:07|Autor: UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Modlitwa do morza
Hosseini Khaled, Williams Dan

3 osoby polecają ten tekst.

Zanim dopłyną do brzegu


Recenzuje: Dorota Tukaj

Po przeczytaniu dwóch wydanych u nas powieści Hosseiniego stwierdziłam, że każdą następną biorę w ciemno. Tak zrobiłam z trzecią, czego istotnie nie pożałowałam. Tak zrobiłam z czwartą, zobaczywszy w zapowiedziach tylko jej okładkę uzupełnioną jednozdaniową notką. I już na wstępie doznałam zaskoczenia, wyjmując z koperty nie gęsto zadrukowany, kilkusetstronicowy wolumin z okładką z miękkiego kartoniku, lecz większą wprawdzie formatem, za to nieporównanie cieńszą książeczkę w twardej oprawie z obwolutą. Szata zewnętrzna, czy piękna i wysmakowana, czy prosta i zgrzebna, daje nam jednak niewielką tylko cząstkę wrażeń, jakich od książki oczekujemy, ważniejsze jest zatem to, co znajdujemy wewnątrz.

No i właśnie… czym jest ten tekst, który ukazuje się naszym oczom po rozchyleniu okładki? Powieścią na pewno nie, więc może opowiadaniem? Prozą poetycką? Czy może, ze względu na proporcję obrazu do słów, mini-powieścią graficzną?

I dla kogo jest przeznaczony, dla dotychczasowych wielbicieli książek Hosseiniego – dorosłych ceniących prozę z dominującym motywem trudnych wyborów, pełną gorzkich, bolesnych emocji, a przy tym otwartych na kontakt z inną kulturą – czy dla zupełnie innej grupy docelowej?

Kilkadziesiąt krótkich wersów – po kilka, kilkanaście słów na stronie – składa się na monolog, którego adresatem jest paroletni syn narratora. Jak się łatwo zorientować w oparciu o wymienioną w tekście nazwę miasta, obaj są uchodźcami, których z Syrii wygnała tocząca się tam wojna, a teraz wraz z podobnymi sobie uciekinierami z różnych regionów Bliskiego Wschodu i Afryki oczekują na plaży na przewoźników, którzy mają ich przetransportować do innego, lepszego, ale przede wszystkim bezpieczniejszego świata. Nieprzystosowane do przewozu tak wielkiej liczby ludzi stateczki, kutry czy łodzie nierzadko przegrywają walkę z falami i swoich pasażerów oddają morzu, które co prawda raz na zawsze wyzwala ich od wojennej grozy – ale przy tym odbiera życie. Któryż ojciec chciałby zapłacić taką cenę za uwolnienie swojego dziecka od koszmaru? Więc narrator ucieka się do modlitwy, zdając sobie jednak sprawę, że Bóg – czy go zwać Bogiem, Jehową, Allahem czy jeszcze inaczej – nie zapewni im bezpieczeństwa. Zbyt dużo już widział swoich rodaków zabitych lub nieodwracalnie okaleczonych przez kule, odłamki bomb, kawały walących się murów, zaduszonych dymem, umierających podczas ucieczki z głodu lub chorób zakaźnych. Więc modli się do morza, by jeśli nie jego samego, to chociaż małego Marwana doniosło do upragnionego celu, na brzeg innego kontynentu, gdzie nie ma bombardowań, ostrzałów i pożarów, gdzie żyjący w pokoju obcy dadzą im dach nad głową i zaproszą do stołu…

To może być książka dla dzieci – jeśli nie dla rówieśników Marwana, to odrobinę starszych, tych, które umieją już samodzielnie czytać. Ktoś może powiedzieć, że po cóż im opowiadać o wojnie, bo czy nie lepiej, by jak najdłużej żyły w błogiej nieświadomości krzywd, jakie może wyrządzić człowiek człowiekowi? Ale może, wiedząc, że dzieciństwo to nie zawsze ciepły dom, przyjazna szkoła i wesoła zabawa – a czasem wręcz przeciwnie, jedynie strach, głód, tęsknota i ból – wyrosną na ludzi bardziej empatycznych, współczujących, którzy jeśli nawet nie otworzą przed uchodźcami drzwi własnego mieszkania, to pomogą im w jakikolwiek inny sposób. Albo chociaż wstrzymają się od przezwisk i szykan…

Ale może być ona i dla tych, którzy sami są już rodzicami albo i dziadkami. Popatrzmy na tych naszych malców i powiedzmy, czy nie zrobilibyśmy wszystkiego, żeby ich uchronić przed zagrożeniem? Tak jak zresztą zaledwie kilkadziesiąt lat wstecz robili nasi dziadkowie czy pradziadkowie, chroniąc tych, dzięki którym my istniejemy i teraz czytamy opowieść uchodźcy. Tak jak ten nieszczęsny ojciec, któremu już tylko modlitwa do morza daje nadzieję. A my?...
Nie da się ukryć, że jest to dzieło spełniające rolę służebną wobec pewnej idei. I być może, gdyby wyszło z pod pióra kogoś innego niż Hosseini, moglibyśmy się tu dopatrywać pewnej tendencyjności: skoro Europa boi się uchodźców, weźmy ją na litość! Ale ten akurat pisarz w każdym swoim utworze wykorzystuje motyw wojen toczących się w krajach Bliskiego Wschodu i/lub emigracji, związanych z nią traumatycznych przeżyć, trudności adaptacyjnych i wyobcowania w miejscu docelowym; wie, o czym pisze, bo sam wielu aspektów tych zjawisk doświadczył. Dla niego to nie modny temat, na którym można podpłynąć w stronę Parnasu, lecz naturalne tworzywo, esencja twórczości; on pisze o tym nie z potrzeby chwili, lecz z potrzeby serca…

Nie ma znaczenia, że ten tekst jest tak prosty, niemal ascetyczny, a przy tym krótszy niż niejeden news w portalu informacyjnym, z którego codziennie korzystamy. Przynajmniej trudno się będzie wymigać od lektury pod pretekstem braku czasu, zmęczenia wzroku czy niechęci do długich i zawiłych fabuł. A ilustracje pędzla brytyjskiego artysty Dana Williamsa – w jednym miejscu uzupełniające, w innym zastępujące tekst, urzekające swoją prostotą, a przy tym dopracowane artystycznie, z perfekcyjnie dobraną kolorystyką i stylistyką – w czytaniu nam nie przeszkodzą, raczej odwrotnie: stworzą właściwy klimat, podkreślą wymowę słów. Lektura zajmie nam kwadrans. Ale będzie to kwadrans, którego echo pozostanie w naszej świadomości na długo.

Autor: Khaled Hosseini
Tytuł: Modlitwa do morza
Tłumacz: Marzena Wasilewska
Wydawnictwo: Albatros, 2018
Liczba stron: 48

Ocena recenzenta: 5/6





(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1665
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: misiak297 02.10.2018 13:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Recenzuje: Dorota Tukaj ... | UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki
Będę chętny na pożyczankę:)
Użytkownik: Pingwinek 01.05.2019 14:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Recenzuje: Dorota Tukaj ... | UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki
Ładna recenzja... Ale chciałabym, Hosseiniego, więcej.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: