Miasteczko jakich (nie)wiele
Recenzuje: Klaudia Gambuś
Louise Penny to autorka, której twórczość już kiedyś przewinęła się przez moje ręce. Pamiętam, jak wtedy ubolewałam nad faktem, że wydawnictwo poprzestało na wydaniu jedynie dwóch tomów z całej serii. Kiedy więc przeczytałam opis „Martwej natury”, nie mogłam uwierzyć własnym oczom – przecież ja to już czytałam. Jak się okazuje, Poradnia K przejęła prawa autorskie do cyklu o inspektorze Armandzie Gamache’u i wznowiła go. Moje czytelnicze serce się raduje i mam nadzieję, że oprócz przypomnienia sobie dwóch książek, będzie mi dane przeczytanie kolejnych części tej świetnej serii.
W Three Pines zostaje odnaleziona martwa kobieta. Mieszkańcy małego miasteczka stwierdzają, że to jedynie wypadek przy polowaniu, a Jane stała się ofiarą sezonu myśliwskiego. Jednak inspektor Armand Gamache podejrzewa, że coś jest nie tak i kontynuuje prowadzenie śledztwa niezależnie od tego, czy narazi się swoim zwierzchnikom. Okazuje się, że nic nie jest tak oczywiste, jak się może wydawać.
Czytelnik trafia do małego miasteczka Three Pines, miejsca, w którym nawet najmniejsza plotka rośnie do rangi ogólnomiastowej, a co dopiero śmierć w niewyjaśnionych okolicznościach. Mieszkańcy tworzą hermetycznie zamkniętą społeczność, w której odstawanie od normy nie jest dobrze przyjmowane. Podoba mi się, jakie tło do swojej historii stworzyła Lousie Penny, ponieważ to już część sukcesu tej książki.
Autorka wprowadza bardzo dużą liczbę postaci, a co ciekawe, mamy możliwość zapoznania się z historią każdej z nich. Początkowo miałam problem, aby połapać się, kto jest kim w książce, ale z czasem wszystko mi się ułożyło. Dzięki temu, że każdy z bohaterów jest czytelnikowi bardziej przybliżony, postaci, nawet drugoplanowe, tworzą razem historię miasteczka i nie poznajemy tylko jednej historii, a cały ich wachlarz.
Bardzo podoba mi się styl pisania autorki. Co prawda jest tutaj wyczuwalna inspiracja Agathą Christie, przede wszystkim w klimacie i w akcji, ale mnie to ani trochę nie przeszkadza. Książkę przeczytałam bardzo szybko i choć nie znajdziemy tutaj szaleńczych pościgów oraz zwrotów akcji, to historia ta bardzo mnie wciągnęła i nie mogłam się od niej oderwać.
Co do kreacji bohaterów, to jak już wyżej wspomniałam, autorka stworzyła całą gamę barwnych postaci – z inspektorem Armandem na czele. Oprócz głównego, toczącego się śledztwa, mamy okazję śledzić kilka pobocznych historii, które są tak samo interesujące i zajmujące, jak ten główny wątek.
Przez całą książkę autorka wodzi za nos czytelnika. Ja co chwilę zmieniałam moje podejrzenia co do motywu i zbrodniarza, a każdy nowy rozdział budził moje wątpliwości co do poprzednich typów. Gdzieś pod koniec byłam już prawie pewna rozwiązania zagadki, natomiast motyw zupełnie mnie zaskoczył.
Bardzo się cieszę, że miałam okazję po raz kolejny przeczytać tę książkę, bo szczerze mówiąc, niewiele z niej pamiętałam, a to naprawdę dobra pozycja. Jeśli szukacie ciekawej książki, to śmiało możecie sięgnąć po „Martwą naturę”. A ja w tym czasie zabieram się za kolejny tom.
Autor: Louise Penny
Tytuł: Martwa natura
Tłumacz: Kamila Slawinski
Wydawca: Poradnia K, 2018
Liczba stron: 304
Ocena recenzenta: 5/6
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.