Z przymrużeniem oka o tym jak powstały "Dziwne losy Jane Eyre"
Gdy kilka miesięcy temu czytałam „Moją Lady Jane”, nie miałam pojęcia, że to pierwszy tom ciekawej serii. Cynthia Hand, Brodi Ashton i Jodi Meadows postanowiły pójść za ciosem i napisać kolejną prawdziwą historię – tym razem o Jane Eyre.
„Moja Jane Eyre” to wariacja na temat powstania „Dziwnych losów Jane Eyre”. Oprócz Jane, spotykamy również inne postaci znanej powieści, łącznie z samą Charlotte Brontë. Trzy fantastyczne autorki znowu genialnie wplotły wydarzenia znane z „Dziwnych losów...” w pełną przygód historię z duchami w tle.
Jane, sierota nie mająca złamanego grosza przy duszy, od dwóch lat jest nauczycielką w Zakładzie Lowood. Brzmi znajomo, prawda? Ale mieszkają tam również Charlotte, Emily i Anna. Kojarzycie imiona? Pewnego dnia ginie szef całego tego grajdołka – Brocklehurst, ale jego duch nie chce opuścić ziemskiego padołu. W gregoriańskiej Anglii mieli na to swoje sposoby. Ministerstwo do spraw Relokacji Dusz Zbłąkanych wysyła na miejsce swojego najlepszego agenta, Alexandra Blackwooda. Pan Blackwood znakomicie radzi sobie z duchem, ale jego uwagę przykuwa Jane. Nie, nie będzie tu romansu. Jane przecież musi spotkać pana Rochestera, pamiętacie? Nim Aleksander przekonuje pannę Eyre, żeby pracowała dla Ministerstwa, Jane wyjeżdża do Thornfield Hall, aby zostać guwernantką. Od tego momentu akcja nabiera tempa. Pan Rochester kradnie serce Jane, Jane widzi duchy, z czego robi się jeszcze większa afera, a Charlotte Brontë, przyjaciółka Jane Eyre, cały czas coś notuje.
Jeśli kochacie klasykę i chcecie poczuć powiew świeżości, „Moja Jane Eyre” sprawdzi się znakomicie. To lekka, zabawna, pomysłowa i dobrze napisała historia. Przyznam, że zazdroszczę autorkom, że wpadły na taki pomysł. A może by tak napisać „Noce i dnie” na nowo?
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.